- Mewy są teraz bardzo agresywne i atakują inne zwierzęta. Miasto powinno mieć pomysł, by się ich pozbyć, zanim te ptaszyska staną się niebezpieczne również dla ludzi - twierdzi czytelniczka ze Słupska.
- W ostatnim czasie kilkakrotnie byłam świadkiem dramatycznych sytuacji. Mianowicie chodzi o mewy, duże ptaszyska, które w centrum miasta atakują i zagryzają małe gołębie i inne ptaki - twierdzi mieszkanka centrum miasta. - Kilka dni temu byłam świadkiem takiej właśnie sceny, którą niestety mimowolnie obserwowało małe dziecko stojące z mamą na przystanku. Widok był przerażający: mewa w olbrzymim dziobie szarpała małego ptaka, który piszczał i próbował się jeszcze jakoś uwolnić. Niestety, nie udało się. A może warto byłoby zainteresować sprawą władze miasta, może jest jakiś sposób na te żarłoczne ptaszyska?
Inna czytelniczka zwraca uwagę, że dorosłe mewy mogą być agresywne również w stosunku do ludzi. Szczególnie wówczas, gdy ich młode uczą się latać. O podobnych przypadkach ataków mew na ludzi mieszkańcy Słupska i regionu informują nas po kilka razy w każdym sezonie lęgowym.
Justyna Marglarczyk, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Słupsku, informuje, że wszystkie ptaki w kraju są chronione, również mewy. Szczególnie teraz, czyli w okresie lęgowym, który trwa od początku marca do połowy października.
- W tym czasie nie wolno ptaków nawet płoszyć, straszyć czy niepokoić - mówi Justyna Marglarczyk. - Nie mówiąc już o zakazie niszczenia ich gniazd czy znajdujących się tam jajek.
Choć miasto nie jest ich naturalnym środowiskiem, jak dodaje, mewy są tu z winy człowieka.
- One żywią się odpadkami i padliną, są tam, gdzie mają dostęp do pożywienia - mówi urzędniczka. - Tymczasem wielu mieszkańców wciąż wyrzuca resztki jedzenia. To zaproszenie nie tylko dla ptaków takich jak mewy, ale również dla szczurów. Dlatego tak ważne jest, by nie wystawiać jedzenia i nie dokarmiać ptaków. Trzeba też zamykać pojemniki na śmieci i budować osłony śmietnikowe. W ten sposób można odciąć ptaki od łatwego dostępu do pożywienia, a w konsekwencji po jakimś czasie ograniczyć przynajmniej w jakimś czasie ich liczebność.
Jak dodaje, nie ma przepisu, który zakazuje dokarmianie zwierząt. Jeśli resztki pożywienia wyrzucone są na trawnik, może to być potraktowane jako zaśmiecanie miasta. A za to grozi mandat do 500 zł.