„Mięśniak“ to nie tylko mężczyzna. Ta dziewczyna ma rzeźbę jak ze stali
Klaudia Stachura z Zatora zajęła trzecie miejsce na Mistrzostwach Europy w Fitness Bikini. Jej ciało to efekt ciężkiej codziennej pracy na siłowni. Tylko duże piersi to zasługa chirurgów.
Klaudia Stachura to pełna wdzięku młoda kobieta. Lubi zadbać o siebie, ma długie włosy, idealny makijaż i wymalowane paznokcie. Gdy wchodzi na siłownię i zaczyna podnosić ciężary, faceci nie dowierzają, że ta drobinka tyle potrafi. - Zdarzyło mi się wziąć na nogi nawet 70 kg - śmieje się Klaudia.
Na co dzień prowadzi internetowy biznes, skończyła studia w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Oświęcimiu na kierunku politologia. Wieczory spędza na siłowni.
Z parkietu na siłownię
Ze sportem była związana od dziecka. Jako nastolatka dołączyła do formacji tańca nowoczesnego „Contra” działającej przy Oświęcimskim Centrum Kultury. Karierę taneczną porzuciła, bo taniec nie sprawiał jej zbyt wiele radości.
W 2012 r. poznała Piotra Nowotarskiego, kulturystę. To on rozbudził w niej bakcyla. Zaczęła z nim jeździć na zawody, ale jako widz. Parę miesięcy później wprowadzono kategorię dla kobiet Bikini Fitness. Kiedy zobaczyła, jak wyglądają takie kobiety, to strasznie jej się to spodobało.
- Zawsze chciałam wyglądać dobrze, ale nie wiedziałam, jak się do tego wziąć - opowiada. By uzyskać wymarzoną sylwetkę, mało jadła. To chłopak otworzył jej oczy. Pokazał jakie ćwiczenia powinna wykonywać i doradził co do diety, by ta przestała być jej wrogiem. - Zrozumiałam, że można odżywiać się zdrowo i smacznie - twierdzi.
Trenowała na strychu
Początki nie były łatwe. Kiedy zaczynała ćwiczyć, to w Zatorze nie było żadnej siłowni. Chodziła na strych do domowej siłowni u swojego kuzynostwa. Było tam tylko kilka urządzeń, ale jak przekonuje Klaudia, to wystarczyło. Jak twierdzi, z czasem siłownia zaczęła zmieniać nie tylko jej ciało, ale też psychikę. Z cichej, nieśmiałej, szarej myszki zmieniała się w pewną siebie kobietę, choć jak przyznaje na początku nie mówiła nikomu, że ćwiczy.
Bała się krytyki i miała rację. Teraz, gdy ma idealnie wyćwiczone ciało, pod zdjęciami z zawodów ma wiele komentarzy, niestety też bardzo przykrych. - Zarzucają mi, że wyglądam jak babochłop, albo że jestem brzydka - opowiada Klaudia. Stara się tym nie przejmować. - Mam wrażenie, że tacy ludzie sami mają dużo kompleksów - podkreśla.
To nie jest kulturystyka
Fitness Bikini to kategoria, w której panie mają wyglądać zgrabnie i zdrowo, nie powinny być zbyt mocno umięśnione. Mają być po prostu kobiece.
Przez jurorów ceniona jest nie tylko sylwetka, ale np. nogi w butach na obcasach, makijaż i ułożone włosy. Ważne jest również błyszczące bikini. Taki strój kosztuje nawet 2 tys. zł.
Liczą się też piersi. Jako, że przez intensywne ćwiczenia i redukcję masy, te drastycznie się zmniejszają, to wiele zawodniczek decyduje się na implanty. Klaudia w pewnym momencie ćwiczeń także miała z tym problem.
- Czułam się jak mały chłopczyk, dlatego zdecydowałam się na operację i nie żałuję - mówi.
Pośladki także powinny być krągłe. W te nie może ingerować chirurg. Równie kluczowa jest pewność siebie, umiejętność zaprezentowania się, bez wulgarności. Ma być kobieco i z klasą.
Startować w zawodach zaczęła już po dwóch latach na siłowni. Najbardziej wspomina swoje pierwsze. Były dla niej bardzo stresujące. - To była dla mnie wielka lekcja - mówi. Efekty swojej pracy zaczęła zbierać w zeszłym roku. Zajęła 5 miejsce na Mistrzostwach Polski juniorów w Warszawie. W tym roku udało się jej uzyskać tytuł wicemistrzyni juniorek na Mistrzostwach Polski w Kielcach i awansowała do mistrzostw Europy, które odbyły się w Santa Susanna w Hiszpanii. Tam wywalczyła trzecie miejsce. - Jak zeszłam ze sceny, to ze szczęścia się rozpłakałam - wspomina dziewczyna. Od złota dzieliły ją tylko dwa punkty.
Teraz jej marzeniem jest praca jako trener personalny. Z kolei jesienią chce spróbować sił w Mistrzostwach Świata w Rumunii.