Miesiąc po nawałnicy. Poszkodowani nadal liczą na to, że ktoś im pomoże

Czytaj dalej
Fot. Piotr Furtak
Piotr Furtak

Miesiąc po nawałnicy. Poszkodowani nadal liczą na to, że ktoś im pomoże

Piotr Furtak

Po miesiącu od nawałnicy, która zdemolowała dużą część Pomorza, z pozoru sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej niż jeszcze kilka tygodni temu.

Wystarczy jednak wejść do któregoś z uszkodzonych domów, żeby zobaczyć, że dla wielu rodzin wraz z jesiennymi chłodami rozpocznie się prawdziwy dramat.

Brakuje dosłownie wszystkiego - pieniędzy, materiałów, firm budowlanych... Szumne zapowiedzi o wypłacie wsparcia na odbudowę domów pozostają w zasadzie jedynie zapowiedziami. W gminie Czersk z pomocy w wysokości 100-200 tys. zł będzie mogła skorzystać raptem jedna rodzina, pomoc w wysokości 20-100 tys. zł na odbudowę domu dostaną trzy rodziny. To zakwalifikowani do takiego wsparcia. A przecież wystarczy spojrzeć na setki pokiereszowanych budynków, aby zauważyć, że to jedynie kropla w morzu potrzeb.

- Niestety, nie wszyscy kwalifikują się do takiej pomocy - nie ukrywa Jolanta Fierek, burmistrz Czerska. - Jedna z najbardziej poszkodowanych rodzin na naszym terenie, z Rytla, nie będzie mogła otrzymać takiej pomocy, gdyż dom, w którym mieszkali, nie został jeszcze formalnie odebrany po zakończeniu budowy. To oznacza, że na wsparcie ze strony rządu nie będą mogli liczyć. Podobnych rodzin, w których nieuregulowane zostały na przykład kwestie spadkowe, jest zresztą więcej.

Niekiedy dochodzi do kuriozalnych sytuacji.

Z domu Barbary i Witolda Hinców z Rytla wiatr zerwał połowę dachu, zniszczone zostało całe poddasze, meble, telewizor, lodówka... - to wszystko zostało zniszczone. Na razie mieszkańcy Rytla dostali 6 tys. zł z MOPS w Czersku i zawiadomienie o zaliczce na rzecz ubezpieczenia w wysokości... 300 złotych. - Nie wiem, na co to ma być, to właściwie jakiś żart - komentuje pani Barbara. - Czy tylko po to, żeby się w jakiś sposób wykpić?

Ile wyniosły straty? Według pana Witolda, to trudno oszacować, biorąc pod uwagę wszystko, to jednak ponad 100 tysięcy złotych.

- Odbudowa samego domu będzie kosztowała co najmniej 60-80 tysięcy złotych - mówi mieszkaniec Rytla. - Za same blachy na dach zapłaciłem prawie 9 tys. zł.

Na co mogłoby wystarczyć 300 złotych zaliczki z ubezpieczalni? - Chyba tylko na sznur... - komentuje pani Barbara.

Mieszkańcy Rytla nie ukrywają, że borykają się z wieloma problemami. Jednym z nich jest kwestia faktur. O znalezieniu budowlańców, którzy wystawią faktury za wykonane usługi, nie ma mowy.
Terminy są pozajmowane na wiele miesięcy, a nawet lat. Ci, którzy wykonują usługi, to często bezrobotni, osoby z fachem w ręku, ale bez założonej działalności gospodarczej... Oni faktury nie wystawią, tymczasem urzędnicy wymagają faktur na wszystko.

Zupełnie inne problemy ma pani Danuta.

Spora część dachu w jej domu została zniszczona. Dom nie był ubezpieczony. Kobieta dostała 6 tys. zł z MOPS, ale te pieniądze przeznaczyła na kupno materiałów budowlanych.

Na podwórku jej domu widać robotników budowlanych. Oni dokonają podstawowych napraw, ale mieszkanka Rytla nie ma pojęcia, w jaki sposób zapłaci im za wykonaną usługę. Przy emeryturze w wysokości 1300 złotych widoki na to są nikłe.

- W gazetach piszą, że miliony na pomoc ofiarom nawałnicy spływają, ale my tych pieniędzy nie widzimy. - Ja jestem przerażona. Wegetuję już miesiąc i przez ten czas urzędowe dokumenty nie nabrały mocy, żeby wypłacić nam przynajmniej część pieniędzy.

piotr.furtak@polskapress.pl

Piotr Furtak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.