Miejski szpital przynosi straty
Szpital przy ul. Batorego w Toruniu nie może brać opłat od pacjentów. To jeden z powodów budżetu na minusie.
Jutro na sesji Rady Miasta Torunia będzie omawiana sytuacja finansowa podległych miastu lecznic. Radni zajmą się zatwierdzeniem bilansu za 2015 rok. Jaka będzie decyzja w sprawie szpitala?
- Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy i Miejska Przychodnia Specjalistyczna standardowo nie przynoszą straty finansowej - tłumaczy Magdalena Flisykowska-Kacprowicz, skarbnik miejski w Toruniu. - Utrzymują się z tego, co dostają z Narodowego Funduszu Zdrowia. Oprócz tego mają trochę własnych przychodów. Dzięki temu mają wynik finansowy dodatni. Jeśli chodzi o Specjalistyczny Szpital Miejski, to niestety, jest on na stracie, co nie jest niczym nowym.
Wynik finansowy po odliczeniu amortyzacji w Miejskiej Przychodni Specjalistycznej wynosi 230 tysięcy zł, wynik finansowy Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego, po odliczeniu amortyzacji, to 672 tysięcy zł na plusie (amortyzacja jest kosztem a nie wydatkiem).
- Ustawa o działalności leczniczej pozwoliła wyłączyć amortyzaję z wyniku finansowego - wyjaśnia Magdalena Flisykowska-Kacprowicz.
Jeśli chodzi o szpital miejski, to strata wynosi 10 mln 633 tys. zł, skorygowana o amortyzację wynosi - 4,2 mln zł.
A z czego wynika strata? - W szpitalu problemem jest to, że nie można nic robić odpłatnie - podkreśla Magdalena Flisykowska-Kacprowicz. - Publiczny szpital nie może pobierać opłat od pacjentów. A np. MPS na odpłatnych badaniach zarobiła 1 mln 258 tys. zł. Szpital musiał się również zmierzyć z podwyżkami dla personelu.
Jak przyznaje dyrektor szpitala miejskiego Krystyna Zaleska te 4.2 mln zł straty, to trochę więcej niż w poprzednich latach.
- To wynika m.in. ze wzrostu kosztów wynagrodzeń, musieliśmy zatrudnić ekspertów w związku z pakietem onkologicznym. Poza tym mieliśmy nadwykonania, za które fundusz nam nie zapłacił. W szpitalu rosną koszty.
A jak jest w placówkach, które są na plusie?
- Za 2015 rok rok mamy wyjątkowo korzystną sytuację w porównaniu z latami poprzednimi, bo NFZ zapłacił nam za nadwykonania ugodowo za 2015 rok i na drodze sądowej za 2011 - tłumaczy Grażyna Śmiarowska, dyrektor Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego przy ul. Ligi Polskiej. - Zawsze jesteśmy stratni, gdy fundusz nie płaci za wiele nadwykonań, szczególnie, gdy chodzi o pacjentów w najcięższym stanie, a więc dużo nas kosztujących.
- Nasz wynik finansowy po odliczeniu amortyzacji wynosi 230 tys. zł- mówi Bożena Mleczek-Dąbrowska, dyrektor Miejskiej Przychodni Specjalistycznej przy ul. Uniwersyteckiej. - Przychody uzyskujemy m.in. ze sprzedaży usług diagnostycznych, najmu i dzierżawy powierzchni. I bardzo pilnujemy wszystkich ponoszonych kosztów.
Autor: (ML)