Miejsca strachu i śmierci
„Mapa terroru” to pierwszy prawdziwy przewodnik po miejscach komunistycznych represji na terenie Pomorza Gdańskiego - mówi dr Karol Nawrocki, redaktor tego niezwykłego albumu.
„Mapa terroru” to kolejna po „Śladami zbrodni” publikacja przedstawiająca miejsca związane z działalnością komunistycznego aparatu represji. Od tej drugiej odróżnia ją stopień szczegółowości i obszar, który w niej opisano.
Nasz album rzeczywiście mieści się w szerszym, ogólnopolskim projekcie „Śladami zbrodni komunistycznych”, który w 2006 r. rozpoczął dr Tomasz Łabuszewski. Opublikowany wówczas przewodnik po 500 miejscach represji z całej Polski był punktem wyjścia do bardziej szczegółowych opracowań. Pierwszym z takich szczegółowych studiów był przewodnik po białostockich miejscach represji okresu stalinowskiego, drugim jest nasz album. Jeśli jednak chodzi o pomysł na przedstawienie zebranych materiałów, koncepcje graficzne i ułożenie narracji to każdy z tych trzech albumów stanowi osobne dzieło. W tym sensie, że nie jest to jedna seria, a raczej regionalna i kreatywna ewolucja świetnego pomysłu dr. Łabuszewskiego. „Mapę terroru” od poprzednich opracowań różni oczywiście także fakt, że dotyczy ona dawnego województwa gdańskiego złożonego po 1945 r. z powiatów z trzech odrębnych organizmów państwowych (II RP, Wolne Miasto Gdańsk, Rzesza Niemiecka).
Wiele, a może większość z prezentowanych miejsc nie kojarzy się dzisiaj z Urzędem Bezpieczeństwa czy Milicją Obywatelską. Budynki zmieniły przeznaczenie, zatarła się pamięć o ich tużpowojennym przeznaczeniu.
Dlatego warto zadbać o to, żeby na tych budynkach znajdowały się tablice przypominające o cierpieniu ofiar systemu komunistycznego. Gdy chodzi o badania historyczne to najłatwiej było oczywiście w miejscach, które od wielu lat do dziś konsekwentnie służą swoimi przestrzeniami organom bezpieczeństwa - w czasie II wojny Rzeszy Niemieckiej, po 1945 r. komunistycznej PRL, dziś natomiast wolnej Polski. Za klasyczny przykład takiego gmachu służy dzisiejsza siedziba ABW w Gdańsku przy ul. Okopowej. Przed wojną mieściło się tam Prezydium Policji Wolnego Miasta Gdańska, potem Rzeszy Niemieckiej, po wojnie zaś Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, a po 1989 r. Urząd Ochrony Państwa i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Są jednak i takie miejsca, co do których wciąż nie ma pewności, gdzie dokładnie mieściły się kolejne placówki terroru komunistycznego. Na przykład w Kwidzynie, według relacji świadków, pierwsza siedziba UB mieściła się przy ul. Warszawskiej, w miejscu w którym dziś nie stoi żaden budynek. Sytuacja w 1945 r. była bardzo dynamiczna, placówki aparatu represji zmieniały swoje siedziby na przestrzeni lat, w końcu minęło już sporo czasu od dni kiedy grupy inicjatywne instalowały sowiecki system w Polsce, więc żeby odkryć prawdę trzeba się naprawdę namęczyć. Stąd do pracy nad albumem zaprosiłem najlepszego znawcę struktury UB na naszym terenie - dr. Daniela Czerwińskiego, któremu znacznie pomagali Krzysztof Filip i Marcin Węgliński. Obaj panowie stworzyli niejako osobny rozdział albumu - szczegółową „topografię terroru” z wykazem 82 miejsc, w których były siedziby organów represji. Wszyscy korzystali nie tylko z dokumentów bezpieki, ale także słuchali relacji świadków i dotarli do nowych, niepublikowanych zdjęć. Dzięki temu powstał pierwszy prawdziwy przewodnik po miejscach komunistycznych represji na terenie Pomorza Gdańskiego.
Przeglądając zdjęcia, widać, że w niektórych miejscach do dzisiaj zachowały się ślady ponurej przeszłości, chociażby napisy wyryte przez więźniów czy ślady po kulach...
Zdjęcia z cel, napisy wyryte na ścianach, groza pokazywanych po latach budynków i ich piwnic to unikatowa wartość tego albumu. Takie napisy znajdziemy np. na ścianach w byłej placówce UB w Gdańsku - Oliwie (ul. Kaprów 13), w Kościerzynie przy ul. Kartuskiej czy w Miastku. Napisy wyryte ponad 70 lat temu przez osoby wrzucone do ubeckich katowni oraz dalsze losy tych osób mogłyby stać się zresztą przedmiotem osobnej analizy czy nawet artykułu. Ja natomiast szczególnie cenię sobie fotografie Aresztu Śledczego w Gdańsku ze zbiorów Waldemara Kowalskiego. Wśród nich wyobraźnie pobudza z jednej strony cela karceru z betonowym katafalkiem, z drugiej - zdjęcie z początku lat 50. XX w., na którym widzimy kilkuletnie dzieci jedzące posiłek w więziennym żłobku.
Oprócz miejsc związanych z działalnością komunistycznej bezpieki, w albumie przedstawiono też ludzi - katów i ich ofiary. To sprawia, że trudno traktować „Mapę terroru”. jako typowy katalog albo przewodnik.
„Mapa terroru” to rzeczywiście więcej niż zwykły katalog czy przewodnik. Wprawdzie głównymi „bohaterami” narracji są budynki i kompleksy zabudowań, służące w latach 1945-1956 represjom komunistycznym, niemniej album wypełniony jest również opowieściami o katach i ich ofiarach. W książce znajdziemy informację o 24 straconych w gdańskim więzieniu ofiarach systemu komunistycznego. Przy czym podkreślam, że były to ofiary - jak możemy powiedzieć - zbrodni sądowych. Nie znajdziemy więc w albumie tych, którzy zginęli w polu, w trakcie walki z funkcjonariuszami systemu. Dlatego też - oddając hołd tym co zginęli w walce i symbolicznie się o nich upominając - książkę zadedykowaliśmy jednemu z najdzielniejszych żołnierzy mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” - Zdzisławowi Badosze „Żelaznemu”. Jeśli chodzi o katów to za przykład niech posłuży Jan Wołkow - brutalny prymityw, mówiący łamaną polszczyzną przedwojenny członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, który zwykł znęcać się nad przesłuchiwanymi. Podobnych mu „utrwalaczy władzy ludowej” jest w naszym albumie więcej.
„Mapa terroru” jest swego rodzaju podsumowaniem badań nad zbrodniami komunistycznymi na Pomorzu. Jednocześnie książka rodzi postulat dotyczący skatalogowania miejsc terroru hitlerowskiego. Do dzisiaj nie znamy wszystkich miejsc, w których spoczywają osoby zamordowane przez Niemców.
Zarówno strukturą aparatu represji, zbrodniami komunistycznymi, jak i ofiarami systemu od żołnierzy podziemia antykomunistycznego do działaczy Solidarności, w wymiarze regularnych badań naukowych na Pomorzu zajmuje się właściwie wyłącznie Instytutu Pamięci Narodowej. Nieco inaczej jest z historią drugiej wojny światowej, której na Pomorzu dedykowanych jest co najmniej kilka instytucji i muzeów. Zaczęliśmy więc od tego, co bez Instytutu nie mogłoby raczej powstać… Choć, jak Pan słusznie zauważył, mapa terroru niemieckiego nazizmu mogłaby stać wydawnictwem równie potrzebnym i przydatnym.