Międzynarodowe organizacje apelują o przestrzeganie prawa w Polsce
Rząd PiS ma czas do końca lutego, by odpowiedzieć na zarzuty Komisji Europejskiej m.in. w sprawie paraliżu Trybunału Konstytucyjnego.
Polska opozycja, domaga się m.in. zaprzysiężenia trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych w październiku 2015 r. i zapewnienia, że wybór przewodniczącej TK Julii Przyłębskiej był legalny. Teraz przyszły jej w sukurs organizacje międzynarodowe. Kilkadziesiąt pozarządowych instytucji świata, w tym kilka polskich, wystosowało apel do Komisji Europejskiej.
Amnesty International, Human Rights Watch, Open Society European Policy Institute i Institute for Law and Society oraz dziesiątki innych zaapelowały, by Komisja uruchomiła wobec Polski art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej w związku z nieprzestrzeganiem przez rząd wspólnych wartości. Artykuł 7 przewiduje bowiem trzy rodzaje decyzji wobec państwa łamiącego prawo. Pierwsza to stwierdzenie ryzyka poważnego naruszenia praworządności i do tego potrzebna jest większość czterech piątych, czyli 22 państw.
Druga decyzja mówi o stwierdzeniu poważnego naruszenia praworządności i do jej podjęcia rzeczywiście potrzebna jest jednomyślność. Trzecia natomiast określa sankcje i do tego potrzebna jest tzw. większość kwalifikowana, w tym wypadku 20 państw UE.
Można mieć pewność, że do końca lutego rząd Beaty Szydło nie zastosuje się do unijnych zaleceń. Do tej pory żadne z nich nie zostało wykonane. Co Polsce może zrobić Komisja Europejska np. w sprawie sparaliżowania Trybunału Konstytucyjnego? Oficjalnie - nic, przynajmniej na razie. Komisja Europejska już dwukrotnie skrytykowała działania polskiego rządu zarzucając naruszanie praworządności. Na razie nie zagrożono Polsce sankcjami, ale KE może nałożyć je w bliżej nieokreślonej w przyszłości.
Apel międzynarodowych organizacji pozostaje jednak tylko symbolicznym aktem poparcia polskiej opozycji. Poseł Łukasz Zbonikowski z PiS, członek sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej nie posiada się z oburzenia: - Także polskie organizacje domagają się, by zdyscyplinować rząd?! To skrajnie niedemokratyczne, wręcz zdrada stanu! Jeśli opozycja chce zmieniać polskie prawo, niech wygra wybory. Nie może mniejszość rządzić większością wybraną przez suwerena...
Poseł Nowoczesnej Michał Stasiński, także z sejmowej komisji „europejskiej” zapewnia, że organizacje pozarządowe mają prawo wysyłać apele w sytuacji, kiedy w Polsce łamie się demokrację. - Ale nie wierzę w przecieki mówiące, że Polsce można wstrzymać unijne dotacje. Tak Unia nie działa. Procedura Komisji, zastosowana po raz pierwszy wobec Polski, pokazała, że Unia nie jest przygotowana, by stosować takie narzędzia „policyjne”.
Natomiast - dodaje poseł Nowoczesnej - widać wyraźnie, że nasza pozycja w Unii słabnie. A przecież z Brukselą Polska musi negocjować w wielu sprawach, wiele rzeczy załatwiać. W sytuacji, kiedy rząd idzie „w zaparte” szanse na korzystne rozwiązania maleją.
Prof. Tadeusz Godlewski, politolog UMK wypowiada się w podobnym duchu: - Apel, nawet tylu międzynarodowych organizacji, ma raczej znaczenie symboliczne. Europa ma tyle innych problemów, że sprawa polska traci na znaczeniu. Komisja Europejska będzie przeciągała procedury wobec naszego rządu. Obawiam się czego innego - marginalizacji kraju, tym bardziej że ten rząd nie jest zbyt aktywny na europejskich salonach. Pytanie na ile upór polskiego rządu może zaszkodzić?