Między torami: Mnóstwo absurdów dla ośmiu nazw
Tablice z nazwami ulic w Nowym Centrum Łodzi zamontowano miesiąc temu. Ciągle są zakryte czarną folią. Ostatnia sesja rady Miejskiej spowodowała, że tablice trzeba będzie zdemontować i wymienić na nowe. Przyczyną jest decyzja radnych, aby nadać inne nazwy.
Na zakrytych folią tablicach są napisy aleja Grohmanów, czy aleja Scheiblerów. W środę radni ustalili, że ulice będą nazywały się al. Rodziny Grohmanów, czy al. Rodziny Scheiblerów. Z takiej małej zmiany ucieszyli się radni PiS. Juz wcześniej przekonywali, że umieszczenie tablic z nazwami ulic przed decyzją radnych jest skandaliczne. W środę usłyszeli przeprosiny od Jana Schnercha i Grzegorza Nity. Dowiedzieli się też, że tablice zamontował wykonawca dworca Łódź Fabryczna, aby uzyskać odbiory nadzoru budowlanego. Wykonawca wyszedł przed szereg, bo wierzył, że radni nie będą zmieniać nazw, tylko zaakceptują prezydencką propozycję. Grzegorz Nita zapewnił, że wykonawca zmieni tablice nieodpłatnie. To nie oznacza, że za darmo. Na koszt wykonawcy. A przecież zapłacono mu za robotę z pieniędzy publicznych. Jeszcze bardziej kuriozalne, że odpowiedź na interpelację radnych PiS dotyczącą przedwczesnego zamontowania tablic, miała być udzielona 19 stycznia, choć nadanie nazw odbyło się 11 stycznia.
Głosowanie w sprawie nazw było chaotyczne. Mogło dojść do sytuacji, że mielibyśmy al. Rodziny Scheiblerów, a obok niej aleję Poznańskich, bez słowa„rodziny”. Tylko jednego głosu zabrakło, aby w ogóle nie nazwano ulic, bo próbowano skierować projekty uchwał do ponownego rozpatrzenia przez komisję kultury. Później okazało się, że trzy podjęte uchwały mogą mieć wadę prawną, bo najpierw powinno się poddać pod głosowanie wniosek o nadanie nazwy al. Izraela Poznańskiego, a nie Rodziny Poznańskich, jak miało to miejsce. A rekord absurdu pobił radny Sylwester Pawłowski, który powiedział: „Nie bójmy się tego - Łódź tworzyły wszystkie inne społeczności poza Polakami”.
Oby nazywanie kolejnych ulic nie wiązało się z następnymi nonsensami.