Od kilku lat w grudniu nie pada śnieg, więc przenieśmy Boże Narodzenie na luty, gdy białego puchu nie brakuje. Z racji braku pieniędzy można będzie wtedy wręczyć wspólny prezent na gwiazdkę i walentynki.
Bzdury? Niekoniecznie. Podobna dyskusja odbyła się na ostatnim posiedzeniu komisji promocji Rady Miejskiej. Debatowano, kiedy należy świętować Święto Łodzi. Chociaż Święto Łodzi przypada na 15 maja, to świętować będziemy 29 lipca, czyli w Urodziny Łodzi. Imprezę miejską przeniesiono na lipiec, bo zdaniem urzędników, ten termin bardziej przypadnie do gustu uczestnikom, tak jak większość z nas woli Wigilię pełną śniegu niż pluchę. Miasto ma za mało pieniędzy, żeby zorganizować dwie imprezy w maju i w lipcu, więc będzie jedna, niczym wspólny prezent pod choinkę i na walentynki.
Pewnie ktoś uzna, że moje porównanie przesunięcia terminu Bożego Narodzenia i miejskiej imprezy jest nie na miejscu, ale pragnę zauważyć, że obie imprezy mają swoje sztywne terminy. Święto Łodzi od 1991 roku jest zapisane w Statucie Miasta Łodzi na 15 maja. Statut to taka miejska konstytucja, którą powinno się szanować. Aby zmienić statut, konieczna jest akceptacja prezesa Rady Ministrów.
Co prawda 15 maja odbyło się wręczenie nagród i odznak zasłużonym dla Łodzi, dodano kolejny centymetr do obelisku w pobliżu pl. Wolności i były spacery po mieście z przewodnikami, ale czy taka forma obchodów Święta Łodzi ma wiele wspólnego ze świętowaniem? Lipcowe Urodziny Łodzi będą natomiast huczne. Mają trwać dwa dni, wystąpią Hey, Rezerwat i Natalia Nykiel, będą wycieczki po miejskich inwestycjach i moc atrakcji. Takie świętowanie to ja rozumiem. Nie przekonuje mnie tylko lipcowy termin, gdy łodzianie przebywają na urlopach poza miastem, a studenci spoza Łodzi opuszczają akademiki i wracają w rodzinne strony. Nie wierzę, że w środku wakacji mnóstwo turystów odwiedzi Łódź. Dlatego moim zdaniem majowy termin przyciągnąłby więcej osób i byłby w zgodzie ze świętowaniem Święta Łodzi.