Między dobrą a „dojną” zmianą [wideo]
Wreszcie mają pojawić się pieniądze dla pierwszej damy. Rządzący mają zarobić więcej - jeśli Polakom będzie się żyło lepiej.
Poseł Łukasz Schreiber (PiS) uzasadnia projekt następująco: to nie są podwyżki, a wprowadzenie systemu motywacyjnego zależnego od kondycji gospodarki i poziomu życia Polaków. Im będzie nam się żyło lepiej, tym władza zarobi więcej.
I odwrotnie. Wynagrodzenie władzy będzie zależne od wzrostu gospodarczego, tzw. współczynnika Giniego uwzględniającego rozwarstwienie społeczne, średnią płacę i minimalne wynagrodzenie.
Wideo: Podwyżki dla ministrów i wojewodów. Ryszard Petru: To bezczelność
źródło: Agencja Informacyjna Polska Press
- Jeżeli np. wzrost gospodarczy spadnie poniżej dwóch procent PKB, to zarobimy mniej - tłumaczy poseł Łukasz Schreiber. - Jeżeli będzie wysoki - to nastąpią podwyżki. W obecnej sytuacji oznacza to podwyżki, na które potrzebujemy ok. 20 milionów złotych, ale wcześniej zaoszczędziliśmy 60 mln zł na ograniczeniu płac w spółkach Skarbu Państwa. Przecież nie było normalne to, że prezes spółki zarabiał np. 156 tys. zł miesięcznie, a wiceminister 7 tys. zł. Dziś 19 na 20 dyrektorów generalnych w ministerstwach zarabia lepiej niż ich szefowie - ministrowie. Aż 13 zarabia lepiej niż pani premier Szydło, a jeden lepiej od prezydenta. Najwybitniejsi specjaliści, po których chcielibyśmy sięgnąć z rynku - nie chcą pracować za 6-7 tysięcy złotych miesięcznie.
Poseł Łukasz Schreiber dodaje, że to propozycja wyjściowa.
Posła Eugeniusza Kłopotka (PSL) zapytaliśmy, czy to dobra czy „dojna” zmiana? - Dzisiaj wszystko jest dobrą zmianą. Mnie to nie dotyczy, bo nie jestem posłem zawodowym, ale wszyscy będą to chwalić. Opozycja, oczywiście, będzie udawać i argumentować, że ludzie są biedni, mało zarabiają, a tu politycy sobie podwyższają, ale wszyscy po cichu będą się cieszyć. Nie ma się co oszukiwać. Płace były zamrożone od 2008 roku. Czas na regulację. Dobrze, że ta propozycja jest powiązana z sytuacją w kraju.
Poseł Kłopotek dodaje, że zawsze irytowała go rozpasana „erka” - czyli zbyt duża liczba osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie i tragiczne rozwiązania dotyczące rozbuchanych gabinetów politycznych, „w których siedzą darmozjady”. - A jeśli chodzi o ministrów, wiceministrów, wojewodów i wicewojewodów, to w dawnych czasach sam byłem wicewojewodą, dlatego wiem, że to nie jest praca na jeden etat, a na dwa.
Poseł Krzysztof Brejza (PO) przypomina, że PiS przewiduje zmiany w Prawie wodnym, które uderzą w gospodarstwa domowe i w przedsiębiorców, co skończy się znacznymi podwyżkami cen wszystkich artykułów spożywczych, nie tylko rachunków za wodę.
Krzysztof Brejza: - Wielka obłuda. Pamiętam wypowiedzi polityków PiS na temat podsłuchanej i nagranej wypowiedzi Elżbiety Bieńkowskiej mówiącej o niskich zarobkach wiceministrów. Wtedy PiS zarzucało nam pazerność. A to na wniosek PO posłowie nie mają już „trzynastek”, także na nasz wniosek zamrożone zostały poselskie podwyżki z uwagi na kryzys i trudną sytuację państwa.
Poseł Brejza dodaje, że właśnie dostał odpowiedź na interpelację w sprawie liczby wiceministrów i ministrów. Mamy 118 ministrów i wiceministrów, to największa liczba w Europie.
- To budowa Bizancjum PiS na wzór wschodni. Czy gdzieś jeszcze jest tak duże rozwarstwienie między płacą minimalną a zarobkami tzw. erki? - pyta poseł PO.