Michał Kwiatkowski w Szwajcarii nie dojechał do mety
Kolumbijczyk z Movistaru żółtą koszulkę wywalczył na 2. etapie i jednocześnie pierwszym górskim. Uciekł wtedy wspólnie z Ilnurem Zakarinem (Katiusza), wykorzystując także defekt Chrisa Froome’a.
Wypracowanej przewagi Quintana spokojnie bronił na kolejnych etapach. W tym na najważniejszym górskim w sobotę. W niedzielę na mecie w Genewie miał 19 sek. przewagi nad Thibaut Pinot (FDJ). Trzecie miejsca dla Jona Izagirre (Movistar).
Królewski etap w sobotę padł łupem Froome’a, który po wspomnianej awarii stracił do najlepszych ponad kwadrans i już nie liczył się w klasyfikacji generalnej. Etapowym zwycięstwem uratował wyścig dla Sky.
Michał Kwiatkowski o Romandie będzie chciał jak najszybciej zapomnieć, podobnie jak o ostatnich tygodniach. Zaczął świetnie - od 3. miejsca w prologu, ale to było tylko 4 km na czas. Już na 2. płaskim etapie został za peletonem, a zupełną porażką zakończyła się piątkowa jazda indywidualna na czas - 116. miejsce i 2,5 min straty do najlepszego Pinota. Kierownictwo Sky zlitowało się i przed sobotnimi wspinaczkami w górach torunianin mógł się wycofać. Teraz ma miesiąc na odpoczynek i odbudowanie formy. Tour de France? Na dziś wydaje się mało realny.
W innej sytuacji był Rafał Majka (Tinkoff). Dla drugiego z naszych asów Tour de Romandie był sprawdzeniem nogi przed Giro d’Italia, które jest głównym celem Polaka w tym sezonie. Po udanej czasówce (23. miejsce) Majka miał szanse na miejsce w top 10, ale w sobotę w górach stracił do najlepszych prawie 2 minuty. Giro rusza za tydzień, ale jego szczyt formy ma nadejść za 2-3 tygodnie na najważniejsze etapy wielkiego touru.
W niedzielę Polaka zabrakło na starcie ostatniego etapu. „Warunki pogodowe były dzisiaj bardzo ciężkie. Nie chciałem ryzykować kraksy albo choroby przed Giro. Teraz spokojnie dojdę do siebie i zaczynamy walkę!” - napisał na facebooku.