Ostatnia ulewa pokazała, że z powodu zaasfaltowania i zabetonowania terenu woda deszczowa nie wnika w ziemię.
Skutki tej sytuacji mogli zobaczyć ci, którzy przejeżdżali rwącą „rzeką” po ulicy Piłsudskiego, widzieli zatopione samochody pod wiaduktem przy ulicy Szczecińskiej, grzęźli w błocie i tafli „jeziora” na stadionie przy ul. Zielonej albo próbowali przejechać przez ul. Kossaka, w pobliżu której 3 lata temu zbudowano zbiornik retencyjny.
- On jest zbyt mały, bo w pobliżu znowu zbudowano kolejne budynki deweloperskie i pokryto kolejne tereny polbrukiem. Na dodatek kolejne bloki zostały podłączone do już istniejącej kanalizacji deszczowej. To wszystko powoduje, że istniejąca instalacja w czasie wielkiej ulewy staje się niewydajna, bo nie jest w stanie odebrać nagłego napływu wody - mówi Wacław Łutowicz, mieszkaniec jednego z domków przy ul. Kossaka.
Z kolei mieszkańcy budynków przy ulicy Piłsudskiego na własnej skórze odczuli brak instalacji kanalizacyjnej odprowadzjącej wodę deszczową z ringu. - To, co się działo podczas ostatniej ulewy, pokazało, że ktoś budował ring bez wyobraźni. W sumie nie mogę uwierzyć, że przy tak ogromnej inwestycji zapomniano o tak ważnym elemencie - mówi pan Tadeusz, mieszkaniec bloku przy ul. Piłsudskiego.
Tadeusz Bobrowski, miejski radny PiS, twierdzi, że teraz ujawniają się zaniedbania z czasów rządów prezydenta Macieja Kobylińskiego, kiedy magistrat pozwalał na budowę dużych marketów i centrów handlowych otoczonych zabetonowanymi placami, zapominając o infrastrukturze kanalizacyjnych. - Ale pewne zaniedbania są także po stronie wiceprezydenta Biernackiego - dodaje radny Bobrowski.
Tymczasem Biernacki twierdzi, że obecnie magistrat dysponuje już studiami wykonalności na budowę infrastruktury kanalizacyjnej na sumę 70 milionów złotych. - Mamy pieniądze na jej budowę po 2020 roku, ale zaktualizujemy ten harmonogram z chwilą złożenia wniosku do konkursu do Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, który ma się odbyć w kwietniu 2018 roku - dodaje Biernacki.