Miasto pomoże sprzedawcom kwiatów przy cmentarzach, jednak będzie to tylko kropla w morzu potrzeb
- Gdyby decyzja o zamknięciu cmentarzy została ogłoszona chociaż trzy dni wcześniej, ale nie w piątek wieczorem! Na zakup towaru wzięłam kredyt. Dziś rano obudziłam się z 13 tysiącami złotych długu i bez chęci do życia - mówi pani Sylwia, która od lat sprzedaje kwiaty obok bramy cmentarza przy ul. Wybickiego w Toruniu.
Przez cały tydzień był spokój, nikt się z zakupami nie spieszył. W piątek wieczorem, gdy premier ogłosił decyzję o zamknięciu cmentarzy, zrobił się chaos i dziki tłum - opisuje wydarzenia z 30 października pani Sylwia, która od lat sprzedaje kwiaty obok bramy cmentarza przy ul. Wybickiego w Toruniu.
Po gwałtownym piątkowym szturmie wokół nekropolii zaległa jednak cisza. Dla sprzedawców ta cisza była tragedią. Dla nich i dla wielu współpracujących z nimi ogrodników, Wszystkich Świętych to główne źródło zarobków.
Żeby kupić towar, wzięłam kredyt. Dziś rano obudziłam się z 13 tysiącami złotych długu i bez chęci do życia - dodaje pani Sylwia. Poza długiem zostały jej również znicze oraz kwiaty. Mnóstwo chryzantem, które z każdą godziną tracą świeżość.
- Tylko od jednego dostawcy biorę co roku od trzech do pięciu tysięcy sztuk, a dostawców mam kilku - mówi torunianka.
Od soboty sprzedawcom i ogrodnikom spieszą z pomocą mieszkańcy. W sobotę i niedzielę na cmentarz poszli również uczestnicy czarnych protestów. W poniedziałek pomoc zapowiedział prezydent Zaleski. Proponowane wsparcie to jednak tylko kropla w morzu potrzeb.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień