Mieszkańcy narzekają, że nic nie wiedzą o ogłaszanych dyskusjach publicznych do projektów planów miejscowych. Miasto planuje poprawić politykę informacyjną. Jednak jak twierdzi Mateusz Tymura z Inicjatywy dla Białegostoku do ideału jeszcze daleko.
Ileż to razy - kiedy na sesjach rady miasta czy komisjach trwały ostre dyskusje na temat projektów planów miejscowych - zrozpaczeni mieszkańcy powtarzali: Nikt nas nie informował, że robiony jest jakiś plan miejscowy i tuż przy naszych oknach wyrośnie wysoki blok.
Urzędnicy mówili wtedy mieszkańcom, że minął termin na zgłaszanie uwag, że dyskusja publiczna o projekcie planu już się odbyła i prawie nikt nie przyszedł itd. Zdenerwowani mieszkańcy tłumaczyli, że jak ktoś mógł przyjść skoro nikt nie wiedział. A urzędnicy dalej swoje. Kiedy tych ostatnich dociskali radni, na komisjach słyszeliśmy, że gmina nie ma obowiązku informować mieszkańców np. poprzez włożenie do skrzynek pocztowych informacji czy rozlepienie plakatów na płotach.
- A powinno to być standardem. Miasto powinno też wysyłać maile czy sms-y do osób, które zadeklarowałyby zainteresowanie gospodarką przestrzenną - komentuje Mateusz Tymura z Inicjatywy dla Białegostoku.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień