Do niewoli wzięto 160 z 300 stacjonujących w Zieleniewie żołnierzy
Po rozpoczęciu ekspansji w Ameryce Północnej oraz wysunięciu się na czołowe pozycje w polityce światowej Wielkiej Brytanii i Francji, oba państwa, zwaśnione jeszcze od czasów średniowiecza, ponownie znalazły się na krawędzi konfliktu zbrojnego.
I tak gorącą atmosferę podgrzewały dążenia Londynu do osiągnięcia absolutnej hegemonii golbalnej oraz zawarcie przez koronę brytyjską sojuszu z Prusami Fryderyka II Wielkiego.
Armia tego państwa, w ostatnich dniach sierpnia 1756 r. wkroczyła na teren Saksonii, wywołując przysłowiową „iskrę na beczkę prochu”. W krótkim czasie pod bronią stanęła Austria, za nią natomiast Francja i, rok później - Rosja.
Wojna siedmioletnia
Konflikt, który targał Starym Kontynentem przez kolejne lata przeszedł do historii jako wojna siedmioletnia. Działania toczono równolegle na terenie Europy Środkowej oraz w zamorskich koloniach.
W początkowej fazie, austriacko-rosyjskiej koalicji udało się nawet przez kilka dni okupować stolicę Prus - Berlin. W Ameryce Północnej trwały w tym czasie militarne zmagania między Anglikami a Francją, ostatecznie dla tej ostatnie zakończone klęską. Wojna zakończyła się w lutym 1763 r. podpisaniem aktów pokojowych w Paryżu i Hubertusburgu.
Żołnierze cara nadchodzą
Rosyjski korpus ekspedycyjny po raz pierwszy nieskutecznie oblegał Kołobrzeg w 1758 roku. Wówczas miasto uratowała niespodziewana, pruska ofensywa na Pomorzu. Rok później oddziały króla Fryderyka II Wielkiego zepchnięte zostały do defensywy: w lipcu pod Kijami skapitulowały wojska generała Karla von Wedel, a w rejonie Maxen, pod koniec listopada, broń złożył korpus Friedricha von Fincka.
Dotkliwe straty w konfrontacji z jednostkami Austrii i Rosji, strona niemiecka poniosła w sierpniowej bitwie pod Kunowicami na Ziemi Lubuskiej. Wszystko to sprawiło, że wiosną 1760 roku droga ku Pomorzu i Brandenburgii stanęła otworem.
Podobnie jak dwa lata wcześniej, istotnym dla powodzenia dalszych działań armii i floty carskiej było opanowanie największego portu Pomorza Środkowego - Kołobrzegu. Wyciągając wnioski z zakończonego fiaskiem oblężenia w roku 1758, Rosjanie skierowali w rejon miasta ekspedycję lądowo-morską pod dowództwem admirała Zachariasza Miszukowa.
Płynie armia
W stronę ujścia Parsęty wypłynęło 21 okrętów liniowych, w tym pięć wyposażonych w 86 armat, 3 fregaty: Jagudil, Kreuser i Rossija oraz 3 galeony z dwoma ciężkimi moździerzami każdy: Donner, Jupiter oraz Samson. Największą siła ognia dysponowała jednostka flagowa zgrupowania - okręt liniowy Dymitr Rostowski pod dowództwem kapitana Georgija Spiridowa, uzbrojony w 100 dział.
Na lądzie, w kierunku Kołobrzegu, skierowano pięciotysięczny korpus pieszy oraz 1,3 tys. kawalerzystów.
26 sierpnia awangarda kozacka dotarła na przedmieścia Kołobrzegu. Obozowiska rozbito w Mirocicach. Kolejnej doby pierwsze potyczki odnotowano na podejściu do portu oraz na Załężu. Tego samego dnia w okolice miasta przypłynęły też okręty sojusznika Petersburga - Szwecji.
Eskadrę 11 żaglowców, spośród których największy - Książe Gustaw dysponował 74 armatami, przywiódł wiceadmirał Lagerbielke. Wraz z okrętami pod carską banderą, 28 sierpnia Szwedzi rozpoczęli ostrzał północnego i wschodniego przedpola twierdzy.
Korpus nad Bałtykiem
2 września, w Bagiczu, wylądowała pierwsza, licząca 2,5 tys. żołnierzy, grupa rosyjskiej piechoty. Pięć dni później na bałtyckim brzegu stał już cały korpus. Jako pierwszy jego ofiarą padł niewielki oddział podporucznika von Halermana, rozmieszczony na wysuniętych w kierunku wschodnim pozycjach. 9 września w rękach nieprzyjaciela znalazł się port oraz, uprzednio spalone przez wycofujących się obrońców, Przedmieście Ujście i Panewniki.
W rejonie kościoła św. Mikołaja (dziś zbieg ulic Solnej i Zwycięzców) stanęła bateria artylerii. 11 dni od desantu admirał Miszukow wezwał pruski garnizon, na którego czele, podobnie jak dwa lata wcześniej, stał Heinrich Siegesmund von der Heyde, do złożenia broni. W ten sposób rosyjski dowódca chciał uczcić imieniny carycy Elżbiety, przypadające dwa dni później.
W związku z odmową kapitulacji, wznowiono ostrzał - pociski wywołały między innymi pożar spichlerza z mąką - i rozpoczęto już przygotowania do szturmu generalnego.
Odsiecz von Wernera
Trudna sytuacja załogi kołobrzeskiej twierdzy nie uszła uwadze Fryderyka II Wielkiego. Już 29 sierpnia zalecił on, by z części wojsk pruskich, stacjonujących na Dolnym Śląsku, wyekspediować odsiecz nad Bałtyk. Dowodzenie nią powierzono urodzonemu na Węgrzech pułkownikowi Johannowi Paulowi von Wernerowi.
5 września korpus, którego trzon stanowiło 800 (8 szwadronów) Huzarów Wechmara (jednostki sformowanej w rejonie Wrocław-Oława w latach czterdziestych XVIII w.), batalion grenadierów ze Schwerina oraz dwa bataliony śląskich Wolnych Korpusów (Freikorps): Courbier i Wunsch ruszył spod Głogowa na północ. Rozpoczął się trwający 13 dni marsz na dystansie 320 kilometrów. W jego trakcie, siły pułkownika von Wernera, za sprawą włączenia do nich grupy jeźdźców 5. Regimentu Dragonów z Bayreuth oraz kolejnych dwóch batalionów grenadierskich, wzrosły do 3,8 tys. żołnierzy.
Uderzenie na Zieleniewo
18 września członkowie śląskich Freikorpsów uderzyły na trzystuosobowy oddział rosyjski stacjonujący w Zieleniewie. Do niewoli wzięto 160 żołnierzy (pozostali zginęli), zdobyto też armatę.
Jeszcze tego samego dnia korpus tryumfalnie wkroczył do miasta. Pojawienie się zgrupowania Johanna Paula von Wernera na Pomorzu pokrzyżowało rosyjskie plany. Rozbito obóz kawalerzystów carskich w Mirocicach, a piechurzy rzucili się do ucieczki w kierunku okrętów desantowych albo, drogą lądową, w stronę Koszalina. Paniczny odwrót osłaniały jednostki szwedzkie, ale i te do 23 września odpłynęły na północ.
Epilog
Wycofujące się oddziały rosyjskie pozostawiły na polu walki około 500 zabitych. Porzucono ponadto 15 ciężkich i 2 lekkie działa, 5 haubic oraz 2 moździerze. Do każdej z tych broni strona pruska zdobyła także zapas amunicji. W walkach poległo 53 kołobrzeskich mieszczan oraz 50 żołnierzy. 100 zdezerterowało albo zaginęło bez wieści.
W związku ze śmiałym i przede wszystkim błyskawicznym jak na realia XVIII w. manewrem, Johann Paul von Werner nagrodzony został tytułem „Wyzwoliciela Pomorza” oraz „Admirała Morza Bałtyckiego”. Na jego cześć wybito złoty medal pamiątkowy, w przyszłości otrzymać miał też ziemie nad Bałtykiem. W lutym 1761 r. w Lipsku awansowano go do stopnia generała porucznika. Kontynuował walkę przeciwko Szwedom i Rosjanom. Tym ostatnim uległ po kapitulacji oblężonego Trzebiatowa niemal dokładnie w rok po kołobrzeskiej odsieczy.
Rajd korpusu prowadzonego przez Huzarów Wechmara był jednym z najciekawszych epizodów wojny siedmioletniej.