Miała być tuba i wuwuzele przeciw PiS, czyli był plan [rozmowa]
Rozmowa z Tomaszem Latosem, posłem Prawa i Sprawiedliwości.
Mamy poważny kryzys parlamentarny?
Kiedy dochodzi do okupowania mównicy, a szczególnie miejsca marszałka Sejmu, jest to bardzo poważny kryzys. W ten sposób doprowadzono do tego, że Sejm nie mógł normalnie funkcjonować.
Ale bardzo łatwo było uniknąć tego kryzysu, gdyby marszałek Marek Kuchciński przywrócił do obrad posła Szczerbę?
Mam wątpliwości, być może z całej serii wypowiedzi posłów opozycji nie na temat, niekoniecznie pan Szczerba był najbardziej winny. Ale jeśli ktoś miał zastrzeżenia do decyzji marszałka, to nie usprawiedliwia to tego, co się stało.
Nawet w czasach Samoobrony czy Palikota czegoś takiego nie było.
Często bywa tak, że do buntów dochodzi z błahego powodu, co w konsekwencji niesie eksplozję nagromadzonego wcześniej gniewu. Mam wrażenie, że z czymś takim mieliśmy do czynienia w piątek.
Nie, tu sytuacja była ewidentna, przecież nikt nie chciał siłą usuwać posłów opozycji. Jeśli obrady miały być kontynuowane – a budżet musi być w tym terminie zatwierdzony, bo inaczej Sejm zostanie rozwiązany – to marszałek przeniósł je gdzie indziej. Przypominam, że poseł Kłopotek zapowiadał w piątek rano, że coś się będzie działo w Sejmie, a posłanka Scheuring-Wielgus – z tego co słyszałem – usiłowała wnieść tubę i wuwuzele.
Sądzi pan, że to było wcześniej ukartowane?
Oczywiście nie tak, że ktoś się umówił z posłem Szczerbą aby się zbuntował, ale chciano doprowadzić do sytuacji kryzysowej. Jeśli poseł Mucha twierdzi, że ją pobito, do czego nie doszło, to widać, że ktoś właśnie liczy na tego rodzaju obstrukcję.
Dlaczego marszałek nie zaprosił szefów partii i w spokoju doszłoby do jakiegoś porozumienia? Z tego, co mówią posłowie opozycji, marszałek chciał przywrócić posła Szczerbę, tylko sprzeciwił się temu prezes Kaczyński…
Tego nie wiem, rozmów nigdy nie powinno brakować, ale pamiętajmy, że mediów z Sejmu nikt nie wypraszał. Wyznaczono jedynie strefy, w których mogli pracować dziennikarze. Marszałek Komorowski także chciał ograniczenia miejsc pracy dziennikarskiej. Również marszałek Sikorski chciał tworzyć strefy dla dziennikarzy.
Nawet posłowie opozycji mówili mi, że dobrze się stało, iż ta sprawa zostanie uporządkowana. Tak jest w wielu europejskich parlamentach.
PiS powołuje się na inne unijne standardy wtedy, kiedy jest wygodnie. Natomiast nie wówczas, gdy Komisja Wenecka zarzuca rządowi łamanie demokracji i niszczenie Trybunału Konstytucyjnego.
Pewnie za daleko poszliśmy w tych ograniczeniach, ale też brakowało z naszej strony rozmowy z przedstawicielami mediów.
Czy przegłosowanie ustawy budżetowej w Sali Kolumnowej jest ważne?
Nie jestem wystarczająco kompetentny, by rozstrzygać kwestię włączenia poprawek do ustawy, natomiast mogę wszystkich zapewnić, że było kworum. Sprawdzaliśmy to wielokrotnie, natomiast kwestie regulaminowe niech rozstrzyga kto inny.