Łysiejący 39-latek z Gorzowa tak dobrze udawał w internecie Włocha, że wyłudził od kobiet 800 tys. zł - twierdzi gorzowska policja
Podejrzewany o oszukiwanie kobiet Don Juan wpadł w poniedziałek. Gdy gorzowska policja zakładała mu kajdanki, nie wyglądał wyjściowo. Niebieska bluza, czarne, luźne krótkie spodenki. Twarz zwyczajna, brzuszek spory. Zakola, przerzedzone włosy. Okulary. Widać to na zdjęciach, które udostępnili śledczy.
Jakim cudem kobiety zakochiwały się w nim na zabój? To proste - nie zakochiwały się w nim, przytytym 39-latku, ale w... m.in. przystojnym Włochu, którego zdjęcia - znalezione w internecie - przedstawiał jako swoje. I tak nawiązywał romanse - wynika z informacji, jakie wczoraj przedstawiła gorzowska policja.
Zapadał się pod ziemię
Policja szukała go długo - dokładnie od 12 lat, gdy... nie wrócił do więzienia z przepustki. Wystawiono na niego kilka listów gończych. Ale mężczyzna był sprytny. Jak ujawniają śledczy: mylił tropy, a poznawane na randkowych portalach kobiety karmił zawsze innymi bajkami. Miał kilka telefonów, kilka numerów, kilka tożsamości. Gdy osiągnął, co chciał, zapadał się pod ziemię.
A czego chciał? Nie, nie poswawolić, ale dorwać się do kobiecych portfeli. Policja informuje wręcz, że nigdy nie spotkał się z żadną z oszukanych pań! Utrzymywał kontakt przez internet, dzwonił, snuł historie o osobistych kłopotach, chorobach, nagłych problemach, ale nigdy nie stawiał się na spotkania. Był jednak tak przekonujący, że kobiety „ratowały” go pożyczkami i podarunkami.
- W jednym przypadku pokrzywdzona przekazała mu na wskazane konto około 600 tys. złotych - mówi „GL” kom. Marcin Maludy, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Dodaje, że w mieszkaniu, w którym zatrzymano 39-latka, policjanci znaleźli biżuterię, telefony, karty SIM i nośniki pamięci. - Trafił do aresztu w związku z przestępstwami, których dopuścił się wcześniej. Niebawem usłyszy zarzuty dotyczące oszukanych kobiet - czytamy w policyjnym komunikacie.
Jak można nieznajomemu oddać majątek życia?
Takie mamy czasy
Byliśmy w środę na osiedlu, gdzie zatrzymano w poniedziałek fałszywego Włocha. To skraj sporego blokowiska. - U nas taki Tulipan? Poważnie? Nie zauważyłam, by ktoś szastał forsą - dziwiła się pani około 40. Zdaniem pana Grzegorza „takie historie” to wina dzisiejszych czasów. - Ludzie siedzą przed tymi komputerami i wierzą w to, co ktoś pisze. Jak można nieznajomemu oddać majątek życia?! - dziwi się.
Ale już psychoterapeutka z Gorzowa (dane do wiadomości redakcji) nie jest taka zaskoczona naiwnością kobiet. - Wiele pań jest samotnych, niedocenionych. A internetowe znajomości dają czasami wrażenie głębokich relacji. Chcemy wtedy wierzyć, że ta druga strona zaangażowała się tak, jak my - mówi psycholożka. Jej zdaniem oszukanych kobiet może być więcej, niż policja sądzi. - Wiele nie przyzna się do tego, że straciła pieniądze. Dlaczego? Ze wstydu, że były tak naiwne - dodaje nasza rozmówczyni.