- Przecież z windy i zsypu korzystają ludzie, a nie metry mieszkania! Nowy system opłat to absurd - mówi pani Anna ze spółdzielni Dolinki.
- Jak to jest?! Dotychczas za windę płaciło się od osoby, a teraz od metra kwadratowego. Teraz ci, których jest więcej w mieszkaniu, mają lepiej, bo na głowę wychodzi im taniej. A co mają powiedzieć ci, których jest mniej lub mieszkają sami? - powiedział nam w rozmowie telefonicznej pan Tadeusz, mieszkaniec spółdzielni Dolinki.
W tej sprawie do redakcji zgłosiła się też pani Anna (nazwisko też do wiadomości redakcji). - Opłaty chociażby za konserwację dźwigu wzrosły mi trzykrotnie! Do tego inne, mniejsze różnice w opłatach i miesięcznie płacę większy czynsz o około 40 zł. A nie jest to mało, gdy mieszka się samemu, jest się na emeryturze i trzeba wykupić lekarstwa! - opowiadała nam zdenerwowana kobieta. Z jej rachunków wynika, że opłata za tzw. konserwację dźwigu, czyli windy, wzrosła z 9 zł aż do 23 zł. Ceny za utrzymanie zsypu i wspólnej energii też podrożały.
- Mam mieszkanie 56 mkw., czyli dość duże, ale mieszkam w nim sama. Wcześniej wszystkie składki liczone były na podstawie tego, ile osób zamieszkuje gospodarstwo. Teraz liczą to od metrów! - denerwuje się mieszkanka Dolinek.
- To bardzo częste już powiedzenie, że „nie metry jeżdżą windą, tylko ludzie” - odpowiada Ryszard Marczyk, szef spółdzielni. I dodaje: - Podwyżki związane są z ustawą o własności lokali, którą musieliśmy wprowadzić w życie, czyli zmienić system opłat.
Prezes spółdzielni zaznacza też, że na nowej taryfie tracą osoby samotne, mające duże mieszkania. Zyskują jednak te, mieszkające w kilka osób na małym mieszkaniu. Ich opłaty z kolei zmalały. - Wszystkim niestety nie da się dogodzić, choć czynsze w Gorzowie i tak są dość niskie - mówi Marczyk.