Meryl Streep. Przereklamowana dla Trumpa, dla świata bóstwo
Jest podziwiana nie tylko za swoje filmowe role, także za postawę jako obywatel. Kiedy podczas kampanii wyborczej Donald Trump sparodiował niepełnosprawnego dziennikarza, Meryl Streep przypomniała mu, co znaczy szacunek.
"To jedna z najbardziej przereklamowanych aktorek w Hollywood” - napisał na Twitterze prezydent-elekt Donald Trump o Meryl Streep, która wygłosiła płomienną polityczną mowę na gali Złotych Globów. Aktorka nie wymieniła następcy Baracka Obama z nazwiska, odniosła się jednak między innymi do sytuacji z kampanii wyborczej, kiedy Trump na jednym z wieców sparodiował niepełnosprawnego dziennikarza. - Brak szacunku wywołuje brak szacunku, przemoc wywołuje przemoc. Kiedy wpływowi [ludzie] używają swojej pozycji do znęcenia się nad innymi, wszyscy przegrywamy - mówiła Streep, odbierając nagrodę Cecila B. Demille’a za całokształt twórczości. Przypomniała również, że Fabrykę Snów tworzą imigranci, a wolność prasy jest jednym z fundamentów demokracji. Wszystko to wypowiedziane spokojnym, lecz silnym i stanowczym tonem, który niósł się echem po momentalnie ucichłej sali, jeszcze przed chwilą głośnej i rozbrykanej.
Jessica Biel o przemówieniu Meryl Streep
Źródło: Associated Press/x-news
Olbrzymi oddźwięk przemówienia Meryl Streep, nie tylko w Hollywood, ale w całych Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, pokazał jedno: to jedna z najbardziej wpływowych osób świata kultury w dzisiejszym świecie. I na pewno jedna z najbardziej szanowanych i podziwianych - setki gości zgromadzonych na gali Złotych Globów wstało, klaskało i skandowało, kiedy Streep odbierała Złotego Globa. W oczach niektórych pojawiły się łzy, inni szeroko się uśmiechali i nie kryli radości z faktu, kto w tym roku odbiera prestiżową nagrodę. Aktorka Viola Davis, która wręczała Streep statuetkę, przytoczyła rozmowę ze swoim mężem, kiedy dzwonił do niej na plan filmu ”Wątpliwość” z Meryl i Violą w obsadzie: „Każdego dnia mąż dzwonił do mnie w nocy i pytał „Czy powiedziałaś ile dla ciebie znaczy?”, a ja odpowiadałam „Nie, nie potrafię nic powiedzieć, Julius, za bardzo się denerwuję. Tylko się na nią gapię”.
Przemówienie Streep wywołało falę komentarzy sławnych i bogatych, którzy nie kryli podziwu wobec jej odwagi i zacięcia. „Nie ma nikogo takiego, jak Meryl Streep. Kocham Cię” - napisała na Twitterze prowadząca talk show Ellen DeGeneres, „Definicja klasy” - dodała na Instagramie aktorka Diane Kruger. Również reakcja Hollywood na wspomniany na początku tweet prezydenta-elekta Trumpa (w obronie gwiazdy stanęły rzesze ludzi, w tym George Clooney, który stwierdził, że takie komentarze nie przystoją amerykańskiemu przywódcy) pokazała również coś innego. Najprościej ujął to aktor i reżyser Ben Affleck w programie telewizyjnym „Jimmy Kimmel Live!”: „Jeśli na świecie jest jedna rzecz, o której z całą pewnością możemy powiedzieć, że jest ona nieprawdą, to to, że Meryl Streep jest przereklamowana”.
Mądre, bystre i zabawne wypowiedzi Streep umieszczane w sieci urastają do największych prawd życiowych
Faktycznie trudno powiedzieć to o aktorce, która przez dekady zebrała dziesiątki nagród, może przebierać w ofertach mimo swojego wieku 67 lat, który w Hollywood oznacza dla kobiety zawodową śmierć oraz inspiruje całe pokolenia artystów, którzy nie ukrywają, że największym wzorem jest dla nich właśnie Streep. Na czym polega fenomen tej amerykańskiej aktorki?
Introwertyczny samouk
Mary Louise Streep, która posługuje się imieniem Meryl, urodziła się w czerwcu 1949 r. w mieście Summit w stanie New Jersey, a wychowała w Bernardsville w tym samym stanie. Karina Longworth w książce „Meryl Streep. Anatomy of an Actor” opisała małą Meryl jako “niezdarne dziecko w okularach i z kędzierzawymi włosami”, które od najmłodszych lat lubiło popisywać się na domowych filmach wideo. Jej matka Mary Wolf Wilkinson była artystką, ojciec Harry William Streep Jr. - farmaceutą. - Była moją mentorką - mówiła Streep o matce w wywiadzie dla „Vanity Fair” w 2015 r. - Mówiła mi: „Meryl możesz to zrobić. Jesteś taka wspaniała. Możesz zrobić wszystko, co tylko chcesz. Jeśli będziesz leniwa, to ci się nie uda. Ale jeśli się przyłożyć, uda ci się wszystko”. I uwierzyłam jej - dodała aktorka, która w młodości była dość introwertyczna i niepewna siebie.
Streep grała w szkolnych przedstawieniach, a jej talent objawił się już w koledżu, gdzie studiowała na wydziela dramatycznym. Jej nauczyciel aktorstwa w Vassar College, Clinton J. Atkinson, stwierdził: „Nie sądzę, że ktokolwiek nauczył Meryl aktorstwa. Tak naprawdę ona nauczyła się tego sama”. W 1971 r. Streep ukończyła koledż z wyróżnieniem i dostała się na studia na prestiżowy uniwersytet Yale, gdzie również olśniewała umiejętnościami aktorskimi. Zagrała m.in. w „Biesach”, sztuce na podstawie powieści Fiodora Dostojewskiego, którą wyreżyserował Andrzej Wajda czy „Śnie nocy letniej” Williama Szekspira. „Ona jest skazana na sukces, to jest oczywiste” - napisał o Meryl Streep dziekan wydziału aktorstwa w Yale Robert Brustein w książce „Letters to a Young Actor”.
Podbój Broadwayu i próby w Hollywood
Po studiach ukończonych w 1975 r. Streep przeprowadziła się do Nowego Jorku i poświęciła się teatrowi na Broadwayu. Grała w sztukach m.in. tak uznanych współczesnych amerykańskich dramaturgów, jak Tennessee Williams czy Arthur Miller, a za rolę w sztuce tego pierwszego, „27 Wagons Full of Cotton” została nominowana do teatralnej nagrody Tony. Streep przydały się także lekcje śpiewu operowego z dzieciństwa, kiedy zagrała w musicalu „Happy End” Bertolta Brechta i Kurta Weilla. Za tę rolę została wyróżniona alternatywną nagrodą teatralną Obie.
Streep początkowo nie myślała o kinie. Młodą broadwayowską aktorkę zainspirował jednak... Robert De Niro w „Taksówkarzu” z 1976 r. „To ten typ aktora, którym chcę być, kiedy dorosnę” - powiedziała do siebie Streep, co przytoczyła w jej biografii Karina Longworth. Początki, jak to bywało w przypadku większości hollywoodzkich gwiazd, nie były jednak łatwe. W Fabryce Snów, w której to wygląd jest stawiany na piedestale, obdarzona oryginalną i „niegwiazdorską” urodą Streep się wyróżniała, co zniechęcało do niej co bardziej powierzchownych producentów i reżyserów. Aktorka została odrzucona m.in. na castingu do remake’u „King Konga”. Reżyser powiedział po włosku do swojego syna w wyjątkowo obraźliwej formie: „To jest takie brzydkie. Nie wiem czemu tu to przyprowadziłeś”. Streep odpowiedziała mu w tym samym języku: „Bardzo mi przykro, że nie jestem tak piękna, jak powinnam, ale wie pan, jest jak jest”.
Kinowym debiutem młodej Meryl była mała rola w filmie „Julia” z 1977 r. u boku Jane Fondy. Aktorka pojawiła się także w tym czasie telewizji, m.in. w miniserialu „Holocaust”, w którym zagrała Niemkę, żonę Żyda w III Rzeszy. Jednak prawdziwa sława przyszła z filmem „Łowca jeleni”. Stawiająca pierwsze kroki w Hollywood Streep nie mogła wymarzyć sobie lepszego startu. W filmie wojennym i dramacie Michaela Cimino wcieliła się w Lindę, narzeczoną żołnierza, który wrócił z Wietnamu. Michaela Vronsky’ego zagrał nikt inny jak podziwiany przez Streep Robert De Niro. Co więcej to właśnie aktor polecił Meryl reżyserowi, po tym jak zobaczył ją w sztuce „The Cherry Orchard”. Film okazał się wielkim sukcesem artystycznym oraz komercyjnym i w 1979 r. otrzymał aż pięć Oscarów, w tym za najlepszą produkcję roku. Sama Streep otrzymała swoją pierwszą oscarową nominację - do 2016 r. zgarnie ich jeszcze osiemnaście.
Romanse i dramaty
Po „Łowcy jeleni” wszystko potoczyło się szybko. Oscar (pierwszy z trzech, który otrzyma w przeciągu swojej kariery) przyszedł do Streep rok później. 31-letnia artystka została doceniona za swoją drugoplanową rolę w kameralnym dramacie rodzinnym „Sprawa Kramerów”. Jako Joanna Kramer Streep walczyła o opiekę nad synem podczas burzliwego rozwodu z mężem Tedem (Dustin Hoffman). To drugi rok z rzędu, kiedy Streep zagrała w filmie nagrodzonym Oscarem.
W 1981 r. Streep znowu zachwyciła krytyków rolą w „Kochanicy Francuza”, odmienną od jej poprzednich aktorskich kreacji, a także pierwszą pierwszoplanową. Meryl zagrała aktorkę, która we współczesnym filmowym romansie osadzonym w XIX w. wciela się w kochankę zaręczonego mężczyzny. Relacja filmowych postaci zaczyna wychodzić poza kamerę, a zakazany romans zaczynają również sami aktorzy (Streep partnerował Jeremy Irons). Mimo świetnych recenzji Meryl nie czuła się dobrze w tej roli. „Nie mogłam przestać marzyć o tym, że jestem piękniejsza” - przytaczają słowa aktorki autorzy książki „Modern British Drama on Screen”, R. Barton Palmer i William Robert Bray.
Po roli w „Kochanicy Francuza” Streep została ochrzczona filmowym kameleonem. Aktorka chciała bowiem sprawdzić się w każdym rodzaju roli. W 1982 r. Streep pokazała zupełnie nową twarz w wielokrotnie nagradzanym dramacie „Wybór Zofii”. To jedna z najgłośniejszych ról Amerykanki. W filmie Alana J. Pakuli wcieliła się w Polkę (Streep mówi w tym filmie zarówno po angielsku, jak i polsku i niemiecku), która w obozie koncentracyjnym w Auschwitz staje przed dramatycznym, nieludzkim wyborem: musi zdecydować, które z dwojga jej małych dzieci trafi do komory gazowej, a które przeżyje. Scena tytułowego wyboru Zofii jest uznawana za jedną z najsłynniejszych scen w historii kina. Sama Streep wyznała, że kręciła ją tylko raz, ponieważ scena wyczerpała ją emocjonalnie i była dla aktorki zbyt bolesna. Amerykanka dostała za „Wybór Zofii” drugiego Oscara i zapewniła sobie miejsce na hollywoodzkim piedestale.
Afryka, śmierć i romans w Iowa
Status wielkiej hollywoodzkiej gwiazdy Streep przypieczętowała rolą w „Pożegnaniu z Afryką”, którą dostała mimo obiekcji reżysera Sydneya Pollacka, który twierdził, że aktorka nie jest ona wystarczająco sexy. „To najwyższy poziom gry aktorskiej we współczesnym kinie” - zachwycał się jej kreacją krytyk Stanley Kauffman. Po „Pożegnaniu z Afryką” niektórzy zaczęli jednak ostro krytykować aktorkę, która od tej pory zaczęła żądać 4 mln dolarów za film. - Oni nigdy nie gra siebie - mówili, twierdząc, że jej aktorska finezja jest czasem zbyt wygórowana dla widzów. Na początku 90. Streep zagrała więc w kilku lżejszych komediach, jak chociażby „Diablica” czy Pocztówki znad krawędzi”, które spotkały się z chłodniejszym przyjęciem niż jej wcześniejsze filmy.
Z kolei w 1992 r. Meryl-kameleon kolejny raz zaskoczyła w czarnej komedii fantasy „Ze śmiercią jej do twarzy”, w której pojawiła się u boku innych gwiazd Hollywood - Goldie Hawn i Jacka Nicholsona. Film zarobił 15,1 mln dolarów w 5 dni, jednak krytycy byli zgodni - wolą Streep w dramatach.
Kolejnym wartym odnotowania sukcesem był poruszający melodramat z Clintem Eeastwoodem „Co się wydarzyło w Madison County”, który wyreżyserował sam aktor. Eastwood wcielił się w fotografa, który zawiązuje romans z Włoszką w średnim wieku, żoną farmera w Iowa. Streep nabrała do tej roli pełniejszych kształtów, chciała bowiem przypominać włoskie kobiety. Już po raz dziesiąty doceniła ją Akademia Filmowa, a Longworth stwierdziła, że to „pierwszy raz, kiedy aktorka w średnim wieku została wzięła przez Hollywood poważnie w roli romantycznej bohaterki”.
Kameleon kina
Streep od początku swojej filmowej kariery pojawia się w co najmniej jednym filmie rocznie. Co więcej nigdy nie zdarzyła się jej większa filmowa wpadka, chociaż nie wszystkie jej filmy podobały się widowni. Mimo że aktorka wciąż najczęściej pojawiała się w dramatach, to często od nich odchodziła, a jej filmografia wypełniona jest również komediami, musicalami, filmami kostiumowymi, melodramatami, biografiami czy baśniami.
W 2006 r. zrobiła furorę rolą bezwzględnej redaktorki naczelnej prestiżowego magazynu modowego (wzorowaną na szefową „Vogue’a Anną Wintour) w „Diabeł ubiera się u Prady”. Elegancka i modna Miranda Priestly stała się niemalże ikoną popkultury, a jej cięte riposty wypowiedziane pozbawionym emocji głosem są przypominane w Internecie przy każdej nadarzającej się okazji. Paradoksalnie to jedna z najbardziej znanych szerszej widowni (szczególnie jej młodszej części) ról Streep.
Meryl Streep, jak zgodnie twierdzą najlepsi reżyserzy, jest w stanie zagrać każdą rolę i to w brawurowy sposób
W latach dwutysięcznych Meryl mimo kilku ról w słabszych produkcjach (chociaż wciąż pokazuje znak aktorskiej jakości Streep), zachwycała widzów i krytykę. Wcieliła się m.in. w surową zakonnicę w dramacie „Wątpliwość”, słynną kucharkę Julię Child w „Julie i Julii”, zagubioną kobietę opiekującą się chorym przyjacielem w „Godzinach”, właścicielkę hotelu na greckiej wyspie, która musi stawić czoła przeszłości w musicalu „Mamma Mia!” czy w końcu brytyjską premier Margaret Thatcher w biograficznym filmie „Żelazna Dama” (trzeci Oscar Streep).
Streep była również wymagającą matką i kobietą borykającą się z uzależnieniami w dramacie „Sierpień w hrabstwie Osage”, śpiewającą czarownicą w baśniowym musicalu „Tajemnicach lasu”, słynną sufrażystką Emmeline Pankhurst w „Sufrażystce”, podstarzałą rockmenką w „Nigdy nie jest za późno” (wystąpiła tu z własną córką Mamie Gummer) i najgorszą śpiewaczką operową świata w biografii „Boska Florence” - filmie z 2016 r., za który najprawdopodobniej zgarnie swoją 20 oscarową nominację. To rekordowa liczba aktorskich nominacji w historii nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Podsumowując, Streep przez czterdzieści lat kariery zdobyła aż 49 nagród i 97 nominacji do amerykańskich i zagranicznych nagród filmowych, w tym Złotą Palmę w Cannes czy Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale, a także Prezydencki Medal Wolności i Narodowy Medal Sztuki - oba z rąk prezydenta USA Baracka Obamy. Do samych wspomnianych już wcześniej Złotych Globów nominowana była aż trzydzieści razy, z czego osiem nominacji zamieniła na statuetki. Wyjątkowo trafne są więc słowa bohatera popularnego sitcomu „Nowoczesna rodzina”, Camerona: „Meryl Streep mogłaby zagrać nawet Batmana i byłby to dobry wybór”.
Nudna normalność i wielka miłość
Oprócz niesamowitego talentu i worka nagród Streep wyróżnia także normalność, o którą w Holywood wyjątkowo trudno. Żadnych skandali, żadnych nałogów, ten sam mąż od 39 lat (rzeźbiarz Don Gummer), czworo dzieci (syn Henry i córki Mamie, Grace oraz Louisa - wszyscy pracują w showbiznesie) - nudne życie.
Czasami ma się również wrażenie, że Streep posiada jakąś wrodzoną, nadludzką mądrość. Jest hollywoodzkim mistrzem Yodą nie tylko w świecie filmu, ale również w życiu prywatnym. To za sprawą jej mądrych, bystrych i zabawnych wypowiedzi, które w Internecie urastają do rangi najpopularniejszych cytatów. „Staram się prowadzić tak normalne życie jak to tylko możliwe. Trudno popaść w samouwielbienie, gdy samodzielnie prasujesz swoje rzeczy”, „Jeśli masz mózg, jesteś zobligowany do używania go” czy „Moja rada: Nie marnuj czasu na martwienie się o wygląd skóry czy wagę. Rozwijaj się w tym, co robisz” to tylko ułamek mądrości ze skarbnicy Meryl Streep.
Aktorka wydaje się nie tracić życiowego spokoju i optymizmu, mimo że życie nie oszczędziło jej bólu. W 1978 roku Streep straciła ukochanego partnera, aktora Johna Cazale’a, z którym była przez trzy lata dopóki nie pokonał go rak płuc.
- Rzadko widzę osobę, która tak bardzo poświęca się komuś, kto odchodzi. Widzieć ją w tym akcie miłości do tego mężczyzny było przytłaczającym doświadczeniem - mówił Al Pacino o ostatnich tygodniach wspólnego życia Meryl z Johnem.
-Nie pozbierałam się, nie chcę się pozbierać - mówiła Streep po śmierci swojego ukochanego, cytowana w biografii „Meryl Streep. Anatomy of an Actor”. Aktorka przeżyła ciężką depresję, jednak pomogło jej uczucie do jej obecnego męża, Dona, którego poślubiła pół roku po śmierci Cazale’a.
Jak zauważa „The New York Post”, wielu jej przyjaciół podziwia Meryl nie za 19 nominacji do Oscarów, ale właśnie za jej wytrwałość, ogromne oddanie i miłość przy szpitalnym łóżku Cazale’a. Jak powiedział Al Pacino: - Nie ma nikogo takiego jak ona. Mimo tego jaka jest wspaniała w swojej pracy, to właśnie o niej zawsze myślę.