MEN przedstawiło podstawy programowe dla podstawówek
Ministerstwo Edukacji Narodowej zrobiło kolejny krok, by wprowadzić reformę oświaty. W środę wiceminister, Maciej Kopeć przedstawił projekty podstaw programowych oraz ramowe plany nauczania w ośmioklasowej szkole podstawowej.
Nowe treści mają obowiązywać uczniów, którzy we wrześniu 2017 r. zaczną pierwszą, czwartą i siódmą klasę podstawówki. Wszystko dlatego, że od nowego roku szkolnego będą wygaszane gimnazja.
- Zachęcamy ekspertów, nauczycieli, rodziców, uczniów do przesyłania opinii. Czekamy na nie do 9 grudnia - mówi Justyna Sadlak z biura prasowego resortu edukacji. - Po zakończeniu prekonsultacji, już w grudniu, projekty rozporządzeń będą skierowane do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych. Przewidujemy, że będą podpisane przez MEN w drugiej połowie lutego.
Wiceminister edukacji podkreślał, że podręczniki przygotowywane w oparciu o nowe podstawy będą docelowe, a nie jedynie przejściowe. - Podstawa programowa uwzględnia elementy gier strategicznych oraz programowania, dostosowanych do wieku uczniów - zaznaczał Maciej Kopeć.
Obiecywał też, że wkrótce zostaną przedstawione podstawy programowe i „ramówki” do szkoły średniej.
Wiadomo już też, że resort dalej będzie wspomagał rodziców przy zakupie podręczników, ale zrezygnuje z wydawania własnych.
Urzędnicy MEN przyznają także, że z formalnego punktu widzenia projekty podstaw programowych i „ramówek” do niczego jeszcze nie zobowiązują. Nie mogą, bo dotyczą ustaw, które jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami resortu, zostaną podpisane przez prezydenta do końca roku. A to oznacza, że wydawcy podręczników przygotowują swoje książki w oparciu o podstawy, które mogą się jeszcze wielokrotnie zmienić.
Na pewno gdyby czas na wprowadzenie tej reformy był dłuższy, łatwiej byłoby zarówno wydawcom jak i samorządowcom zrobić to sensownie. Ale w tej sytuacji w razie potrzeby będzie można wskazywać na samorząd i wydawców jako na winnych
- Jeśli ktoś jest zainteresowany sprzedażą podręczników, to musi tak robić - mówi była minister edukacji, Katarzyna Hall. - Na pewno gdyby czas na wprowadzenie tej reformy był dłuższy, łatwiej byłoby zarówno wydawcom jak i samorządowcom zrobić to sensownie. Ale w tej sytuacji w razie potrzeby będzie można wskazywać na samorząd i wydawców jako na winnych.
Stanowczo i jednoznacznie reformę skrytykował Związek Nauczycielstwa Polskiego. - To chaos - mówił tuż po ogłoszeniu projektów Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Od początku przeciwni zmianom są też samorządowcy z wielu pomorskich gmin. W Sejmie protestowali też w środę rodzice z Trójmiasta.
ZMP przeciw reformie
W poniedziałek i wtorek w Gdańsku obradował Związek Metropolii Polskich, który zrzesza 12 największych miast. Członkowie komisji ds. edukacji i mediów wystosowali stanowisko, w którym opowiedzieli się przeciwko reformie edukacji.
“Rewolucyjna likwidacja obecnego systemu edukacji opiera się na fałszywych przesłankach, dyskredytujących wieloletni, wysoko oceniany dorobek uczniów, rodziców, nauczycieli i samorządów. Brak rzetelnej debaty oraz niedopracowanie proponowanych rewolucyjnych zmian spowodują chaos na wszystkich etapach edukacyjnych na wiele lat. Mimo złożonych nam w styczniu 2016 r. obietnic, minister Anna Zalewska nie podjęła konstruktywnej współpracy z samorządami Unii Metropolii Polskich. Brak aktów wykonawczych i podstaw programowych stanowiących fundament kształcenia kolejnych pokoleń Polaków, na kilka miesięcy przed planowaną zmianą, dyskredytuje ten nieprzemyślany i pisany na kolanie projekt.” - czytamy w oświadczeniu ZMP. Jednym z sygnatariuszy jest wiceprezydent Gdańska.