Megalomania i mikromania - komentuje Jacek Deptuła
Rząd PiS oficjalnie odpowiedział na zalecenia (a raczej zarzuty) Komisji Europejskiej wobec Polski. Pisząc ten komentarz, nie znałem treści dokumentu, ale łatwo ją przewidzieć.
Na pewno w odpowiedzi jest mowa o tym, że obecny skład Trybunału Konstytucyjnego jest legalny, ponieważ wybrał go suweren rękoma posłów PiS. Dzięki temu w Polsce nastąpił dalszy owocny rozwój demokracji, która - w przeciwieństwie do czasów rządów PO i PSL - jest systematycznie doskonalona. Krótko mówiąc - nasze władze pokażą gest Kozakiewicza Komisji Europejskiej.
Innej odpowiedzi być nie może, ponieważ zachwiałoby to logiką rządów Jarosława Kaczyńskiego. Byłoby również przyznaniem się do tego, że prawo stoi nad wolą suwerena, która - jak twierdzi PiS - jest prawdą objawioną.
Mówiąc jednak poważnie - Unia Europejska nie ma skutecznych instrumentów, by ukarać Polskę i jej rząd za ewidentne naruszanie prawa. Ale polityka to nie tylko oficjalne oświadczenia i dokumenty. To także - a kto wie, czy nie przede wszystkim - nieformalne kontakty, zakulisowe budowanie kompromisów lub wręcz lobby, dzięki czemu można coś zyskać dla kraju. Nie należy mylić tego z polityką wstawania z kolan, tylko ze skutecznością. Tymczasem Witold Waszczykowski, szef dyplomacji, zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Za czasów PO Jarosław Kaczyński zarzucał Tuskowi, że w Polsce panuje mikromania, a powinna megalomania.
Dziś megalomanii mamy aż po dziurki w nosie. Idea Międzymorza, a później Trójmorza pod kuratelą Polski okazała się hucpą. Żaden kraj nie chce z megalomanami mieć do czynienia. Pomysł o podzieleniu się przez Francję... bronią atomową to kolejny megalomański pomysł. Strategiczny sojusz z Wielką Brytanią to strategiczna klapa, Niemcy ledwo tolerują nabzdyczonego sąsiada, a Victor Orbán woli robić misia z Putinem niż z prezesem.
Jeszcze rok takiej polityki i znajdziemy się w całkowitej izolacji, jeśli nie liczyć sojuszu z San Escobar.