Na bydgoskim Wzgórzu Wolności matka 16-letniej dziewczyny znalazła w szafie zwłoki noworodka. Leżały tam od dwóch tygodni.
Kilkuklatkowy wieżowiec przy ulicy Karpackiej. Tu w jednym z mieszkań w nocy ze środy na czwartek ekipa operacyjno-dochodzeniowa policji przeprowadzała oględziny. Widok był drastyczny nawet dla policjantów z wieloletnim stażem w pionie kryminalnym.
- Mama nieletniej, która skończy wkrótce 17 lat, wiedziona nieprzyjemnym zapachem, zajrzała do pokoju córki, gdzie znalazła w szafie martwego noworodka - mówi naszemu reporterowi Włodzimierz Marszałkowski, kierujący Prokuraturą Bydgoszcz-Południe.
Prowadzący śledztwo podkreślają, że wstępne ustalenia mogą się zmienić w trakcie postępowania. Na razie wynika z nich, że szesnastoletnia uczennica jednej z bydgoskich szkół ponadgimnazjalnych 13 dni temu urodziła dziecko, po czym ukryła je w szafie. Policjanci znaleźli ciało noworodka zawinięte w folię, schowane w plecaku.
- Rodzice twierdzą, iż nie wiedzieli, że ich córka jest w ciąży. W czasie porodu nie było ich w domu. Będziemy chcieli to wyjaśnić - dodaje prokurator Marszałkowski.
Istotne będzie ustalenie, czy dziecko urodziło się martwe, czy też do jego śmierci doszło później, za sprawą osób trzecich.
Szesnastolatka została zatrzymana przez policję jako nieletni sprawca czynu karalnego. Następnie dziewczynę przekazano do dyspozycji sądu rodzinnego, który zdecyduje o jej dalszym losie.
- Okoliczności sprawy na razie są tak wątpliwe, że trudno jednoznacznie określić przebieg wydarzeń. Za miesiąc powinniśmy znać protokół sekcji zwłok i mechanizm zgonu dziecka - mówią w prokuraturze. Rodzina nie miała założonej Niebieskiej karty. Policja tam nie interweniowała.