Mateusz Krawczyk po pięciu latach wrócił do Karpat. Początek sezonu nie jest najlepszy dla zespołu z Krosna, ale zawodnik wierzy, że będzie lepiej. - Musimy ciężko pracować, żeby pokazać, iż jednak stanowimy dobry zespół – mówi bramkarz krośnieńskiej ekipy.
Początek sezonu nie jest dla was udany. Z czego to wynika?
Wydaje mi się, że wynika to z przemeblowania drużyny - brakuje nam zgrania, mieliśmy krótki okres przygotowawczy i drużyna jest bardzo młoda. Niektórzy dopiero ogrywają się na tym poziomie i jednak brakuje takiej odwagi, żeby wziąć ciężar na siebie. Jesteśmy jednak dobrej myśli i musimy ciężko pracować, żeby pokazać, iż jednak stanowimy dobry zespół. Teraz przed nami naprawdę ciężkie trzy mecze, ale może z lepszymi przeciwnikami będzie grało nam się lepiej i nabierzemy pewności siebie.
Po pięciu latach wracasz do Karpat. Dlaczego twój wybór padł właśnie na ten klub?
Rozważałem kilka opcji, nie ukrywam, że chciałem spróbować swoich sił wyżej. Nawet dla samego siebie, żeby się sprawdzić, ale patrząc na niedaleką przyszłość najlepszym rozwiązaniem były właśnie Karpaty. To właśnie w Krośnie pracuje i rozwijam się jako nauczyciel i trener. Mieszkam w Jedliczu, a końcem września biorę ślub. Dlatego wszystko mam teraz pod ręką co dla mnie jest dużym plusem.
Oferta z Krosna to było dla ciebie zaskoczenie?
Rozmowy z zarządem i trenerami na temat przyjścia do Karpat były już wcześniej dlatego ta oferta nie była dla mnie zaskoczeniem. Zawsze coś stawało jednak na drodze, aby z powrotem być w Karpatach. Teraz ciąg wydarzeń sprawił, że wybrałem właśnie tą ofertę.
Razem z tobą do Karpat przenosi się Łukasz Krzysztoń. To pewnie ułatwi aklimatyzację w drużynie.
Myślę, że tak, ale raczej z aklimatyzacją nie powinno być problemu, ponieważ z większością zawodników się znamy albo mieliśmy styczność na boisku. Chociaż obecny skład został mocno przemeblowany.
Wybór był ciężki? Były jeszcze jakieś inne konkretne oferty?
Chwila zastanowienia była, ponieważ raz, że ciężko było rozstać się z Nowotańcem, a dwa to inne propozycje też były. Przede wszystkim, chciałem zachować poziom ligowy.
Czy po spadku drużyny z Nowotańca było już dla ciebie jasne, że to koniec przygody z tym klubem, czy może dopuszczałeś możliwość gry w 4. lidze?
Wierzyłem do końca w utrzymanie. Rozważałem oczywiście grę w 4 lidze, ale gdy było już pewne, że spadniemy chciałem zmienić klub i wybrać coś nowego. Dodam jednak, że w Nowotańcu spędziłem 4 lata.
Jesteś zadowolony z okresu, który spędziłeś w Cosmosie?
Jak najbardziej tak. Mimo, że zakończyło się to spadkiem to jednak napisaliśmy piękną historie dla tego klubu. Mieliśmy fajną ekipę zwłaszcza, gdy awansowaliśmy do 3. ligi. Można byłoby napisać książkę o tej drużynie (śmiech). Atmosfera, pełny luz, zero presji, przyjaciele i ludzie, którzy robili wszystko, żeby piłka w Nowotańcu była na dobrym poziomie. Tak właśnie można opisać ten klub. Wiadomo, że nie zawsze było kolorowo, ale trzeba pamiętać dobre chwile, a tych było zdecydowanie więcej.
Z tego co wiem, sporo czasu poświęcasz również szkoleniu młodych chłopaków. Praca z młodzieżą daje tyle satysfakcji, co występy na boisku?
Tak to prawda, jestem trenerem w Akademii Piłkarskiej Beniaminek Krosno oraz Szkółce Bramkarskiej Piotra Hajduka. Dlatego na nudę nie mogę narzekać. Satysfakcja z trenowania dzieci jest tutaj na innym poziomie. Jako trener cieszę się z każdego postępu, jakie zrobi dziecko i przede wszystkim z jego uśmiechu w trakcie i po treningu. Natomiast występy na boisku to jest inny świat. Oczywiście satysfakcja jest, mimo że marzenia sięgają wyżej. Sam mecz i to, co dzieje się na boisku sprawia, że człowiek zapomina o wszystkim. Liczy się tylko piłka, walka i efekt końcowy, czyli zwycięstwo.
Jakie są wymagania zarządu wobec drużyny na sezon 2017/2018?
Nie rozmawialiśmy na ten temat, ale realnie patrząc na kadrę i sytuację w klubie, to celem na ten sezon będzie miejsce w środku tabeli i pewne utrzymanie. W przyszłości natomiast zbudowanie solidnej drużyny, która powalczy z najlepszymi w lidze oczywiście o awans. Osobiście jednak wolę patrzeć na te bliższe cele - później czas pokaże.
W zeszłym sezonie pracowałeś również z seniorami w Cosmosie. Swoją przyszłość wiążesz z pracą szkoleniową?
Myślę, że tak, ale w sporcie młodzieżowym. Chciałbym o ile oczywiście zdrowie pozwoli aktywnie grać w piłkę, a w między czasie robić to, co robię do tej pory i to, co lubię czyli trenować i szkolić dzieci i młodzież. Z wykształcenia jestem nauczycielem wychowania fizycznego, więc swoją przyszłość wiążę ze sportem i z pracą z najmłodszym pokoleniem. To już mam w genach i nie wyobrażam sobie życia bez sportu.