Więcej na naszej stronie
Maszewo, Połęcko i Rybaki wciąż czekają na kanalizację. Inne wsie muszą zadowolić się przydomowymi oczyszczalniami. Mieszkańcy już złożyli 100 wniosków.
Od lat urząd zastanawia się, jak ugryźć temat kanalizacji trzech największych miejscowości w swoim regionie. Sprawa nie jest prosta, ponieważ koszt całego zadania opiewa na 11 milionów złotych.
- Wykonaliśmy dokumentację, ale nie możemy się na razie za to zabrać, ponieważ nie ma na to pieniędzy. Gmina sama tego nie udźwignie. Wystarczy spojrzeć na strategię województwa lubuskiego. Nie ma tam pieniędzy dla małych miejscowości na kanalizację. Maksymalnie możemy otrzymać 2 mln złotych, jeżeli wypełnimy dobry wniosek. Musielibyśmy przeznaczyć cały roczny budżet, aby ruszyć tę inwestycję - przyznaje Zbigniew Kościukiewicz, zastępca wójta.
Dlatego też gmina zajęła się czymś, co jest wykonalne, mianowicie przydomowymi oczyszczalniami ścieków. Jak przyznaje Kościukiewicz, trwają prace nad projektem. - Na kanalizację przyjdzie jeszcze czas. Teraz zajmujemy się innymi miejscowościami. Liczymy na dofinansowanie z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Unia dopłaca do każdej oczyszczalni 63 proc. wartości pojedynczej oczyszczalni - podkreśla Kościukiewicz. Zaznacza, że koszty każdej instalacji są różne, ponieważ typów jest naprawdę bardzo wiele. - Trudno naprawdę oszacować średnią cenę. Może to być od 8 do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Jednak gmina bierze na siebie dokumentację techniczną oraz nadzór nad zadaniem. Wnioskujący mieszkaniec pokrywa pozostałą kwotę, czyli ok. 30 proc. - tłumaczy wicewójt.
Gmina czeka aż ruszy program i zbiera wnioski. Tych do urzędu wpłynęło już ok. 100. - Zainteresowanie jest większe, niż się spodziewaliśmy. Planowaliśmy 80 oczyszczalni, ale zrealizujemy oczywiście wszystkie - zaznacza wójt Dariusz Jarociński.
Co na to mieszkańcy gminy? - Musimy cierpliwie czekać na kanalizację. To najwygodniejsze rozwiązanie. Jednak znam kilka osób spoza gminy, które takie przydomowe oczyszczalnie ścieków mają zainstalowane i mówią, że sprawdzają się bardzo dobrze, więc myślę, że w pozostałych miejscowościach nie będą mieli na co narzekać - stwierdza Mieczysław Lis z Połęcka.
Na przydomowe oczyszczalnie postawiła również gmina Gubin. Ten region jest bardzo rozległy i instalacja kanalizacji się tam nie opłaca.
Jak sprawdzają się przydomowe oczyszczalnie?
- Nie narzekam. Oczywiście w tym przypadku nowe obowiązki spadają na użytkownika, czyli utrzymanie tej instalacji. Trzeba na przykład dosypywać bakterii, więc należy kupować specjalne proszki lub tabletki - wypowiada się pan Andrzej z Chlebowa.
Jak jednak dowiedzieliśmy się w urzędzie w Maszewie, obsługa również zależy od typu oczyszczalni. Te droższe mają odpowiednią technologię, która automatycznie zajmuje się takimi problemami, a mieszkaniec ma święty spokój.