Masz 15 minut? Tyle ci potrzeba, żeby uratować życie pana Sławka
Pierwszą rzeczą, jaką pan Sławek zrobi, kiedy wyjdzie ze szpitala będzie lot szybowcem. A może nie, może najpierw weźmie się za konstruowanie maszyn w garażu?
Bo na morsowanie to nie ta pora roku, niestety. A gdyby tak od razu wybrał się z żoną, jak ostatnio, na 50-kilometrową przejażdżkę rowerową wokół Torunia? Chyba że w okolicy organizowany będzie charytatywny maraton. Wtedy pobiegnie. Zanim jednak pan Sławek stanie przed tym dylematem, musi wyzdrowieć.
Rodzina czeka pod oknem
W styczniu (co roku) pan Sławek włącza się w finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Przygotowywał koszulki z logo klubu morsów na licytację, a gdy trzeba było, chwytał za mikrofon albo kąpał się w basenie z lodowatą wodą, by zmobilizować uczestników finału do szerokiego otwierania serc i portfeli. W marcu, kiedy okazało się, że trudno jest kupić maseczki, pan Sławek odkurzył swoją maszynę do szycia i obdarował maseczkami bliższych i dalszych znajomych. W maju dowiedział się, że ma ostrą białaczkę limfoblastyczną.
- Słabiej się czuł, myślał, że to może coś z sercem. Przed wizytą u kardiologa zrobił standardowe badanie krwi. Kiedy chciał odebrać wyniki, usłyszał, że natychmiast trzeba je skonsultować z hematologiem - opowiada pani Beata, żona Sławomira Gruszki.
Jest lipiec. Pan Sławek w szpitalu, przyjmuje kolejną już chemię w tabletkach. Ze względu na zagrożenie epidemiologiczne nie można go odwiedzać.
- Stajemy całą rodziną pod szpitalem, by wiedział, że jesteśmy z nim. Ostatnio podszedł już do okna bez balkonika. To dla nas dużo znaczy, bo był moment, po przyjęciu kroplówek z chemią, że jego stan pogorszył się na tyle, że trafił na kilka tygodni pod specjalistyczną aparaturę. A więc wystajemy pod tym szpitalem wszyscy razem. Ostatnio wnuczka narysowała ogromną laurkę. Musiała być duża, żeby dziadek mógł ją podziwiać z wysokości. Przesyłamy sobie zdjęcia, rozmawiamy przez telefon. Czekamy, aż będzie mógł wrócić do domu.
I na znalezienie bliźniaka genetycznego, dawcę szpiku. Sami, całą rodziną, w bazie dawców są już od lat.
- Co mu da ten podarowany szpik?
- Życie - mówi panie Beata. Znają się już 18 lat.
- Moja siostra studiowała w Toruniu. Pewnego razu przywiozła Sławka ze sobą w nasze rodzinne strony, do Mrągowa. Tak się poznaliśmy. I tak już zostało.
- Może lepiej nie pisać, że podkradła pani siostrze narzeczonego?
- Rzeczywiście zabawnie to brzmi. O to, jak to dokładnie było, trzeba by zapytać Sławka: co w tym naszym przypadkowym spotkaniu było naprawdę przypadkowe... Po paru latach zamieszkaliśmy razem w Toruniu. Od początku wiedziałam, że ze Sławkiem nie będę się nudzić: on, kiedy akurat nie konstruuje maszyn we własnym garażu, pędzi na lotnisko, by polatać szybowcem. Jeśli nie bierze udziału w rowerowej masie krytycznej, morsuje i to w najsroższe mrozy. Jeśli akurat nie ma w okolicy żadnego charytatywnego biegu, prowadzi ze strażakami szkolenie z ratownictwa lodowego. Z tym bieganiem to zresztą wyszło zabawnie: bo to ja miałam uprawiać jogging. I biegałam: przez dwa tygodnie codziennie. Aż cały zapał wyparował. Wtedy pałeczkę przejął Sławek, tyle że u niego zapał nie słabnie od lat. Pewnego razu wyjechaliśmy odpocząć nad morzem. Ale w drodze na plażę wpadł nam w oko plakat zapraszający na bieg uliczny. Zamiast więc położyć się na rozgrzanym piasku, Sławek ustawił się na linii startu.
Bliźniak pilnie poszukiwany
- Nowotwór krwi. W Polsce co 40 minut ktoś słyszy taką diagnozę, a to oznacza, że choruje ponad 13 000 osób rocznie. Blisko 700 pacjentów kwalifikowanych jest do przeszczepienia szpiku od dawcy niespokrewnionego – mówi Anna Grad z Fundacji DKMS, która prowadzi największy w kraju rejestr dawców szpiku. Jest w nim już niemal 1 700 000 osób, wszystkich zarejestrowanych w Polsce kandydatów na dawców szpiku mamy ponad 1 800 000, a wszystkie ich bazy współpracują ze sobą, wszystkie też są w kontakcie z podobnymi bankami dawców z całego świata. Kiedy Polak szuka bliźniaka genetycznego, a dawcą szpiku nie może zostać nikt z jego bliskich, najpierw przeszukiwana jest polska baza, jeśli to nie da efektu, poszukiwania stają się międzynarodowe.
Szpik jest ratunkiem dla osób cierpiących na blisko 200 różnych chorób. Oddanie go jest w większości przypadków bezproblemowe. Zdecydowanie częściej pobiera się go metodą, która przypomina nieco dawstwo krwi: pobiera się komórki macierzyste z krwi obwodowej (realizuje się w ten sposób 85 proc. wszystkich pobrań). Trwa to 4-5 godzin, ale po wszystkim dawca po prostu idzie do domu. W 15 na 100 przypadkach lekarze decydują o pobraniu szpiku z talerza kości biodrowej. Zabieg jest wykonywany w pełnej narkozie i dlatego dawca musi pozostać po zabiegu na obserwacji (zwykle trzy doby), ale to właściwie jedyna uciążliwość dla niego (niektórzy skarżą się na lekkie pobolewanie biodra, które jednak szybko ustępuje).
- Wokół tej drugiej metody narosło sporo mitów - powiedzmy zatem jasno: nie pobieramy szpiku z kręgosłupa, zabieg jest bezpieczny - mówi Anna Grad.
Wystarczy kwadrans
Dawcą szpiku można zostać nie tylko jeden raz w życiu, dlatego nie ma obaw, że jeśli udzielimy pomocy bliźniakowi genetycznemu, z którym nie jesteśmy spokrewnieni, w przyszłości nie będziemy mogli pomóc bliskim, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Najważniejsze jest jednak to, by się zarejestrować w bazie dawców szpiku. I właśnie na to potrzeba piętnastu minut. Wystarczy wypełnić formularz online i poczekać na listonosza. Przyniesie pakiet, w którym znajdą się patyczki do pobrania wymazu z wewnętrznej strony policzka. Po odesłaniu pakietu rejestracyjnego czekamy już tylko na potwierdzenie rejestracji, a potem - sygnał, że nasz bliźniak potrzebuje pomocy.
Jak zostać dawcą szpiku?
- Fundacja DKMS zadedykowała panu Sławkę specjalną akcję rejestracji potencjalnych dawców szpiku.
- Aby dołączyć, wystarczy wejść na stronę www.dkms.pl/pl/torun-dla-slawka.
- Online można zamówić pakiet rejestracyjny do domu. Gdy pakiet przyjdzie pocztą, należy postępować zgodnie z załączoną instrukcją: pobrać wymaz z wewnętrznej strony policzka na trzy pałeczki oraz uzupełnić i podpisać formularz.
- Pakiet należy odesłać do Fundacji DKMS. Rejestracja jest całkowicie bezpłatna, a pakiet wystarczy wrzucić do skrzynki pocztowej wykorzystując kopertę zwrotną. Wszytko to jest dla kandydata na dawcę zupełnie darmowe.
- Ci, którzy chcą się zarejestrować i wiedzą, że będą tym zainteresowani również ich najbliżsi, mogą zamówić „Zestaw na 5”, który zawiera pakiety rejestracyjne dla dziesięciu osób. W tym celu należy kontaktować się z Anną Grad z Fundacji DKMS: tel. 22 882 95 74, kom. 668 669 868, e-mail: anna.grad@dkms.pl.