Martyna, Zosia, Wojtek, Leszek oraz Jarosław. Nasz tata to niedługo przeludni całą ziemię!
Rodzina Moniki i Sylwestra Bojbów od lat bierze udział w rekonstrukcjach średniowiecznych w całej Polsce. Gdy jadą w trasę, zwykły samochód osobowy już nie wystarcza...
- Na początku miał być Mieszko, później Bolesław, a na końcu wyszło, że jest Jarosław – tak o swoim dziewięciomiesięcznym braciszku mówi 10-letnia Zosia Bojba. W jej rodzinie aż czuje się historię Polski! Nic dziwnego. Tata Sylwester i mama Monika to założyciele Zrzeszenia Rekonstruktorów Gorzowskich. Od 2009 r. cała rodzina bierze udział w rekonstrukcjach bitwy o gród Santok. Bojbowie jeżdżą też na inne rekonstrukcje, m.in. do Pobie¬dzisk, Grzybowa, Łekna, a nawet Gniezna.
- Bierzemy pięć namiotów, tarcze, naczynia, futra… - wylicza pan Sylwester. Na co dzień jest konserwatorem w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących przy ul. Czereśniowej. By wyjechać w podróż, od kilku lat trzeba vana. W samochodzie musi się bowiem pomieścić aż siedem osób.
Bojbowie mają pięcioro dzieci. W 2006 r. urodziła się Martyna, w 2008 r. – Zofia, w 2010 – Wojciech, w 2012 – Leszek, a w zeszłym roku na świat przyszedł Jarosław.
Imiona dzieci nie są przypadkowe. Każde ma swoją historię.
- Moje oznacza tego, który cieszy się z walki – mówi nam Wojtek. Gdy wyjeżdżał z rodzicami na rekonstrukcje średniowieczne, wiele razy słyszał o sobie: Dziedzic. Dlaczego?
- Bo to pierwszy męski potomek – tłumaczy tata. – Leszek oznacza sprytnego, Jarosław – sławnego z siły, Zofia to mądrość – wylicza znaczenia imion pan Sylwester. A Martyna? – To już moja historia z dzieciństwa – dodaje tajemniczo pani Monika.
- Ja czasem żartuję, że naszym synom daliśmy imiona po wybitnych postaciach III RP. Po Jaruzelskim, Balcerowiczu i Kaczyńskim – śmieje się Sylwester Bojba.
- Wiosną, gdy tylko ziemia zaczyna pachnieć, dzieciaki od razu dopytują się, gdzie i kiedy gdzieś jedziemy – opowiada Monika Bojba
- I nikt się nie wyłamuje? – dopytuje reporter.
- Nikt! My chcemy tam jeździć, bo to jest historia! – mówi Wojtek.
- Dzięki tym wyjazdom możemy odpocząć od miasta – dodaje jego siostra Zosia.
Zainteresowanie historią jest wśród dzieci na każdym kroku. Po tym, gdy rodzina zrezygnowała z posiadania w domu telewizji, dzieciaki czerpią wiedzę z komputera i internetu.
- Wojtek lubi youtubera, który nazywa się Irytujący Historyk. Musi pan kiedyś to zobaczyć. Jest naprawdę irytujący – mówi pani Monika naszemu reporterowi.
- Wojtek potrafi obejrzeć jeden odcinek z 50 razy – mówi Zosia.
Bojbowie są rodzimowier¬cami. – Wyznajemy wiarę w te bóstwa, w które wierzyli mieszkańcy Polski jeszcze przed państwowością – w Świętowita, w Peruna, w Mokosza – mówi tata Sylwester.
W domu Bojbów w centrum miasta czuć rodzinną atmosferę. I humor. Także najmłodszych.
- Tata to niedługo przeludni całą ziemię – mówi z uśmiechem niespełna 9-letni Wojtek, gdy zaczynamy rozmawiać o wielodzietności rodziny.
- Trzeba się rozmnażać dla chwały i potęgi Ojczyzny. Nie można brać od kraju, nie dając nic w zamian. Państwo jest przecież opiekunem swoich obywateli, zapewnia policję, służbę zdrowia. My dbamy o przyszłość – mówi pan Sylwester.
Z piątką dzieci Bojbowie, siłą rzeczy, korzystają z rządowego programu Rodzina 500 Plus. – By utrzymać całą rodzinę, mąż kiedyś pracował do późna lub jeździł na budowy do Niemiec. Teraz już nie musi tego robić i więcej czasu spędza z rodziną. A o to przecież, o wspólne przebywanie z bliskimi, w życiu chodzi – mówi Monika Bojba.