Martwy może dzwonić? Zdaniem niektórych tak...
Żąda od wdowy 6 tys. zł za dług, który jej mąż musiałby zrobić... po swojej śmierci.
Firma windykacyjna przekonuje, że zmarły mąż Lidii Kowalczyk po śmierci... używał komórki. Nie, to wcale nie jest ponury żart! Czytelniczka przyszła do naszej gorzowskiej redakcji wcale nie po to, by się żalić (choć wielki żal oczywiście ma!), ale by ostrzec innych. – Już raz mnie za ten dług przeproszono, więc w końcu przeproszą znowu. Choć wiem, że przede mną wymiany pism i wracanie do trudnej przeszłości... Ale ostrzegam innych Czytelników: zbierajcie dokumentację, nie wyrzucajcie jej i nie płaćcie ze strachu na każde wezwanie – mówi mieszkanka Nowego Polichna w podgorzowskiej gminie Santok.
6 tys. zł, których domaga się windykator, to dług mężczyzny, który nazywa się jak jej zmarły mąż. Zaległości pochodzą z czasu, gdy mąż pani Lidii już nie żył... Prawnik z Gorzowa Krzysztof Grzesiowski radzi: Nawet jeśli wiemy, że mamy rację, nie ignorujmy wezwań i reagujmy. Inaczej może zapukać do naszych drzwi komornik.
Czytaj więcej 15 września w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Zobacz też: Magazyn Informacyjny 15.09.2017