Marta Kaczyńska - okres wielkiego buntu i mężczyźni jej życia
Marta Kaczyńska, córka Lecha i Marii, w czerwcu skończy 36 lat. Odkąd jej ojciec został prezydentem RP, stała się ulubionym tematem tabloidów, plotkarskich portali internetowych. A paparazzi śledzą jej każdy krok.
Ostatnio głównym tematem plotkarskich pism i portali jest nowa miłość córki zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nowym obiektem uczuć ma być znany łódzki restaurator Paweł... Jak jest naprawdę?
To miłość, czy interesy?
O nowych miłościach Marty Kaczyńskiej spekuluje się od chwili, kiedy zdecydowała się na rozwód z Marcinem Dubienieckim. Już w listopadzie minionego roku zaczęto pisać, że córkę byłego prezydenta widuje się w towarzystwie tajemniczego mężczyzny. Widziano ich razem na premierze „Kordiana” w Teatrze Narodowym w Warszawie. Z czasem zaczęto podawać, że tym mężczyzną jest Paweł, restaurator z Łodzi.
„Mężczyzna był wobec niej pełen szacunku - pisało „Na Żywo”. - Zawsze szarmancko przepuszczał ją w drzwiach, podawał płaszcz, otwierał drzwi do samochodu”.
Po Bożym Narodzeniu napisano już wprost, że tym tajemniczym mężczyzną jest Paweł Zyner, jeden z najlepszych polskich restauratorów, właściciel sieci restauracji, nie tylko w Łodzi, ale i innych polskich miastach.
Ostatnio plotkarskie portale zaczęły podawać, że być może Martę Kaczyńską i Pawła Zynera łączą kontakty zawodowe. Znany restaurator otworzy niedługo swoją restaurację w Sopocie, a Marta Kaczyńska, jako prawnik, pomaga mu załatwiać różne formalności.
Sam zainteresowany nie komentuje tych wszystkich rewelacji, nie wypowiada się w sprawach prywatnych, choć on i cała jego rodzina są zażenowani tym szumem medialnym wokół jego znajomości z Martą Kaczyńską.
Niedoszła baletnica
Marta to jedyne dziecko Marii i Lecha Kaczyńskich. Po latach w książce „Moi rodzice”, a także w różnych wywiadach, między innymi dla tygodnika „Do rzeczy”, przyznawała, że nie była łatwym dzieckiem. Jako 10-letnia dziewczynka rozpoczęła naukę w szkole baletowej.
„Wówczas skończyło się dzieciństwo skoncentrowane wyłącznie na zabawie - napisała w książce „Moi rodzice”. - Pamiętam do dziś pomarańczową tiulową halkę... Z niej mama uszyła mi spódniczkę, przypominającą baletową paczkę. Będąc kilkuletnią dziewczynką, na każdym balu karnawałowym przebierałam się za baletnicę, zawsze w tej samej spódniczce. (...) Dopiero po latach dowiedziałam się, że rodzice zastanawiali się, czy w ogóle powiedzieć mi o tym, że dostałam się do szkoły baletowej”.
Marta nie została baletnicą. Musiała przerwać naukę z powodu kontuzji kolana. Jej bliską koleżanką w tym czasie była inna uczennica szkoły baletowej, Małgorzata Rozenek. Tyle że prowadząca program „Perfekcyjna pani domu” nazywała się wtedy Kostrzewska. Jej tata Stanisław był bliskim znajomym Lecha Kaczyńskiego.
Marta jako nastolatka przeżywała okres wielkiego buntu. Słuchała punkowej muzyki. Jej ulubionymi zespołami były Sex Pistols czy Brygada Kryzys. Ubierała się też jak punkowiec.
- Ojciec podchodził do tego wszystkiego z dużym dystansem i pobłażliwością - mówiła w wywiadzie dla „Do Rzeczy”. - Tak na mnie patrzył, jakby chciał powiedzieć: No dobrze Marta, przejdzie ci za jakiś czas.
Marta popalała też papierosy, a w jej uchu pojawiła się agrafka. Wspomina, że pewne rzeczy były dla jej rodziców nie do zaakceptowania.
- Agrafka w uchu to było już coś poza progiem tolerancji - wyjaśniała. - Czy moje włóczenie się wieczorami. Rodzice bardzo się o mnie martwili, nawet jako starsza nastolatka musiałam pilnować, żeby być o odpowiedniej porze w domu. Zwłaszcza ojciec tego pilnował. Mama była tu czasem moim cichym sojusznikiem.
W książce „Moi rodzice” Marta pisała, że choć rodzice nie byli zachwyceni jej wyglądem, to podchodzili do jej młodzieńczych fantazji z pobłażliwością.
- Mama właściwie nie miała nic przeciwko temu, żebym chodziła w wojskowych butach - wspominała Marta Kaczyńska. - Kazała mi jedynie wyjąć agrafkę z ucha.
Miała 20 lat, jak wzięła ślub
Ale córka wciąż zaskakiwała rodziców. Byli szczęśliwi, gdy po maturze zaczęła studiować prawo. Jednak miała 20 lat, gdy oświadczyła, że wychodzi za mąż. Jej wybrankiem okazał się kolega ze studiów Piotr Smuniewski. Maria i Lech Kaczyński nie byli zachwyceni tym, że córka w tak młodym wieku zdecydowała się założyć rodzinę. Jednak zaakceptowali jej wybór.
Byli też szczęśliwi, gdy w 2003 roku na świat przyszła ich pierwsza wnuczka Ewa. Niektórzy pewnie pamiętają pierwszego męża Marty z wieczoru wyborczego w 2005 roku, gdy w towarzystwie żony cieszył się z sukcesu teścia. Ale Marta długo nie cieszyła się małżeństwem z Piotrem. W 2007 roku zdecydowali o rozwodzie.
Jednak jeszcze przed rozwodem zaczęła się spotykać z Marcinem Dubienieckim, absolwentem prawa na Uniwersytecie Gdańskim, pochodzącym z Kwidzyna młodym adwokatem, który pracował w kancelarii swego ojca Marka. Pikanterii tej znajomości dodawał fakt, że Marek Dubieniecki był działaczem SLD.
- Pamiętam, to było 10 grudnia 2006 roku - mówił kilka lat temu w wywiadzie dla „Gali” Marcin Dubieniecki. - W ośrodku w Juracie Marta przedstawiła mnie rodzicom. Powiedzieli, że jeżeli jesteśmy szczęśliwi, to oni też. Siedzieliśmy po kolacji. Dochodziła 21.00. Było miło. I wtedy powiedziałem: Jest jeszcze coś, panie prezydencie, co chciałbym panu zakomunikować. Pana córka jest w ciąży. Dobrze, że prezydent trzymał wtedy w ręku szklankę z wodą, bo przez chwilę nie mógł powietrza złapać. Po chwili powiedział: Skończ z tym prezydentem. Jesteś naszym synem.
Martyna, druga wnuczka państwa Kaczyńskich, przyszła na świat w 2007 roku. W tym samym roku Marta i Marcin wzięli ślub. Tymczasem świat plotkarskich portali i tabloidów zaczął żyć inną sensacją związaną z Martą Kaczyńską. W grudniu 2007 roku w Sądzie Okręgowym w Gdańsku zapadł wyrok o zaprzeczenie ojcostwa Piotra Smuniewskiego. Sąd uznał, że nie jest on ojcem Ewy. Tymczasem Marcin Dubieniecki podkreślał, że to on jest faktycznym i prawnym ojcem dziewczynki. Ale mijały lata i w małżeństwie Marty i Marcina Dubienieckiego nie działo się dobrze. Udawało się im jednak zażegnywać kolejne małżeńskie kryzysy.
- Marcin jest bardzo porywczy, chociaż ja też nie jestem pozbawiona temperamentu - tłumaczyła w wywiadzie dla „Gali” Marta Kaczyńska. - Z czasem nabrałam spokoju. Chłodzę rozgrzane do czerwoności emocje męża. Marcin bardzo pędzi, jak większość nas teraz. Poza tym muszę być poważniejsza. W końcu jestem o pół roku starsza.
Co rusz pojawiały się informacje, że para mieszka osobno. Potem do siebie wracali i znów się rozstawali. W końcu pod koniec 2013 roku do sądu wpłynął ich pozew rozwodowy. Do tej pory jednak nie uzyskali rozwodu.
W międzyczasie Marcin Dubieniecki trafił do aresztu. Zarzuca mu się między innymi kierowanie grupą przestępczą, pranie brudnych pieniędzy oraz wyłudzenie ponad 13 mln zł z PFRON.
Zarzuty postawiono też nowej miłości adwokata, którą okazała się była żona Artura Boruca, bramkarza reprezentacji Polski.