Marszałek Władysław Ortyl: Nie zarzucamy inwestycji w Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 1 w Rzeszowie
Nie zarzucamy inwestycji w Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 1. Być może uczelnia zweryfikuje swoje stanowisko. Czekamy na uniwersytet, ale nie bezczynnie - mówi Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego.
Sejmik województwa jednogłośnie zaakceptował przekazanie Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 Uniwersytetowi Rzeszowskiemu, senat uczelni niemal jednogłośnie propozycję odrzucił. Potrafi pan zrozumieć, skąd tak radykalna rozbieżność stanowisk?
Trudno mi zrozumieć stanowisko uczelni, przecież inicjatywa nie narodziła się w grudniu ubiegłego roku, kiedy senat podjął odmowną decyzję, ani w listopadzie, kiedy sejmik głosował. Obie strony prowadziły na ten temat rozmowy, nie bez powodu w listopadzie 2016 roku władze uczelni podpisały list intencyjny w sprawie przejęcia szpitala. Co więc się w tym czasie takiego wydarzyło, dlaczego - w efekcie może zmarnowaliśmy sporo czasu, brnąc w kierunku realizacji tego pomysłu? Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że decyzja o przejęciu nie była łatwa, że obarczona była ryzykiem, ale przedstawiliśmy uczelni szereg argumentów, które to ryzyko minimalizowały. Bazując na liście intencyjnym uczelni, poczyniliśmy mnóstwo działań: połączyliśmy szpital wojewódzki ze szpitalem płucnym, zaprojektowaliśmy inwestycje w połączonym szpitalu o łącznej wartości 200 milionów złotych. Planowaliśmy umieszczenie tam robota da Vinci, o którego zakup zabiegamy tylko dlatego, że to tam miał być szpital uniwersytecki. Nie rozumiem płynącego z uczelni przekazu, że wystraszono się obciążeń finansowych z tytułu rat kredytowych i odsetek od kredytu, o który to my się wystaraliśmy dla przyszłego szpitala uniwersyteckiego. A przecież w razie gdyby uczelnia nie była w stanie go spłacać, to do nas wierzyciel przyszedłby po te pieniądze. Zresztą zaplanowaliśmy dla szpitala uniwersyteckiego szereg inwestycji realizowanych przy naszym wsparciu. Wcale ich nie zarzucamy, będziemy inwestować bez względu na to, czy uniwersytet szpital przejmie, czy też nie. Liczę na to, że nastąpi taki moment, kiedy uniwersytet wróci do nas i powie: tak, jesteśmy gotowi przejąć ten szpital, bo on jest potrzebny nam, pacjentom, studentom, kadrze wydziału medycznego i w ogóle Podkarpaciu.
Ani trochę nie podziela pan obaw władz uczelni, że ta decyzja była przede wszystkim finansowo, ale i organizacyjnie zbyt ryzykowna?
W dalszej częsci przeczytasz m.in.:
- dlaczego urząd marszałkowski nie przyjął propozycji powołania wspólnej spółki do prowadzenia szpitala uniwersyteckiego
- co z planowanymi inwestycjami w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień