Piotr Całbecki nie zmienia zdania i twierdzi, że to państwowa spółka będzie odpowiedzialna za obsługę kilku linii w regionie.
Nie milknie sprawa tzw. połączeń zelektryfikowanych na terenie naszego województwa, o które bój toczą Przewozy Regionalne i prywatna Arriva. Przypomnijmy, że marszałek Piotr Całbecki chce bez przetargu przekazać te połączenia PR, które do tej pory obsługiwała właśnie Arriva. Umowa z prywatnym przewoźnikiem kończy się za kilkanaście dni, a w połowie grudnia na trasy mają wyjechać pociągi Przewozów. Toruński oddział Arrivy zaskarżył tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Wymiar sprawiedliwości zdecydował, że marszałek nie musi organizować w tej sprawie przetargu, ale należało dotrzymać pewnych procedur. Chodzi o to, że Arriva zbyt późno dowiedziała się o planach Piotra Całbeckiego.
Przewoźnik domaga się od urzędu marszałkowskiego uczciwej konkurencji. Dlatego w poniedziałek związkowcy Arrivy z różnymi transparentami zjawili się przed siedzibą UM i protestowali przeciwko decyzjom marszałka.
- Nie jesteś ponad prawem! Szanuj wyrok sądu! - zwracali się do Piotra Całbeckiego związkowcy prywatnego przewoźnika.
Jeśli połączenia zelektryfikowane nie zostaną im przydzielone pracę może stracić ok. 50 osób.
- Dopiero, gdy będziemy pewni, że połączenia ponownie do nas trafią, będziemy mogli cofnąć wszystkie wypowiedzenia - twierdzi Joanna Parzniewska, rzecznik Arrivy.
Ale Piotr Całbecki nie zamierza zmieniać swojej decyzji i stanowczo twierdzi, że linie zostaną bezprzetargowo przekazane Przewozom Regionalnym. Połączenia zelektryfikowane mają trafić do PR w połowie grudnia.
Wczoraj otrzymaliśmy oświadczenie marszałka. Jego treść prezentujemy poniżej.