Nie milkną echa po niedzielnych zamieszkach na placu Sejmu Śląskiego. Z placu miał wyruszyć marsz środowisk narodowych. Manifestację zablokowali antyfaszyści. W międzyczasie zgromadzenie narodowców rozwiązano. Na miejscu doszło do starć z policją.
Zarówno manifestujący, jak i uczestnicy kontrmanifestacji skarżą się na brutalność policji. Obie strony zarzuty zgłaszają też pod adresem prezydenta Katowic. Pierwsi jego decyzję o rozwiązaniu marszu nazywają „haniebną”, drudzy - spóźnioną.
Po niedzielnych zamieszkach na placu Sejmu Śląskiego katowicka policja zatrzymała 9 osób, w tym sześć to uczestnicy marszu narodowców, trzy - kontrmanifestacji. Część z nich usłyszy zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej policjantów, część - udziału w nielegalnym zbiegowisku.
Dodatkowo policjanci wylegitymowali 35 osób, które miały zakłócić legalne zgromadzenie.
- Wnioski o ich ukaranie zostaną skierowane do sądu - zapowiada podinsp. Aleksandra Nowara, rzecznik śląskiej policji.
O co poszło? „Marsz Powstańców Śląskich”, organizowany przez Młodzież Wszechpolską, miał wyruszyć z pl. Sejmu Śląskiego w kierunku pomnika Powstańców Śląskich 6 maja o godz. 15. Wcześniej, już po godz. 14, przy placu zaczęli gromadzić się przeciwnicy wyznawanych przez narodowców wartości.
Narodowcy na organizację marszu otrzymali zgodę, kontrmanifestanci - nie, bo nie można zarejestrować dwóch zgromadzeń w tym samym miejscu i czasie. I tak kontrmanifestacja, która miała być marszem pod hasłem „Stop faszyzmowi i nazizmowi”, stała się zgromadzeniem spontanicznym.
- Naszym celem nie było blokowanie marszu, a obserwacja, czy w jego trakcie nie jest łamane prawo. Wykonaliśmy swój obywatelski obowiązek, bo do łamania prawa dochodziło wśród uczestników marszu, były osoby zamaskowane, dochodziło też do nawoływania do nienawiści rasowej- wymienia Maciej Psych Smykowski z Partii „Zieloni”.
Łącznie pod hasłem „Stop faszyzmowi i nazizmowi” zebrało się ok. 100 osób. Część zablokowała trasę marszu narodowców. To wówczas do akcji wkroczyła policja, która siłą zaczęła usuwać protestujących z drogi. Sytuacja stawała się napięta i to mimo że tuż po godz. 15.30 prezydent Marcin Krupa polecił swoim służbom marsz narodowców rozwiązać.
- Mając na uwadze bezpieczeństwo mieszkańców Katowic, które traktuję priorytetowo, poleciłem rozwiązać zgromadzenie publiczne organizowane przez Młodzież Wszechpolską - poinformował na Facebooku. Wcześniej prezydent Katowic zakazał organizacji pikniku na finał marszu narodowców, w trakcie którego planowano koncert skrajnie prawicowego zespołu Nordica.
W dalszej części:
- Część narodowców i tak dotarła pod pomnik. Co ogłosili na Facebooku
- Co widać na nagraniach z placu Sejmu Śląskiego
- Co mówią policjanci
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień