Marsz budzi strach, ale jest legalny
Podczas ubiegłorocznego marszu Żołnierzy Wyklętych hasła gloryfikujące „Burego” wywoływały łzy wielu mieszkańców Hajnówki. W niedzielę narodowcy ponownie przemaszerują przez miasto. I to przed soborem Świętej Trójcy. Sąd nie podzielił bowiem obaw władz i prawosławnych środowisk.
Niestety, podane przez nas przesłanki dotyczące zagrożenia mieszkańców nie uzyskały zrozumienia w sądzie - mówi Andrzej Skiepko, wiceburmistrz Hajnówki. - Mogę być z takiej decyzji niezadowolony, ale z wyrokami sadu się nie dyskutuje. Mogę tylko powtórzyć prośbę pana burmistrza do mieszkańców i uczestników marszu, by zachować spokój. Jeśli nie mamy potrzeby, to nie wychodźmy z domu i nie bierzmy udziału w marszu nawet jako obserwatorzy. Jeśli będą pojawiały się jakieś prowokujące hasła, nie dajmy się sprowokować. Brak reakcji to w tej sytuacji najlepsza reakcja. I uczestnikom marszu, i mieszkańcom Hajnówki życzę, by było spokojnie, tak, by wszyscy, zarówno przyjezdni, jak i tutejsi, wieczorem szczęśliwie wrócili do swych domów i rodzin.
W piątek Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy decyzję sądu pierwszej instancji, który zezwolił na Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce. Przypomnijmy, że władze miasta w zażaleniu na decyzję sądu okręgowego stwierdziły, iż marsz narusza konstytucyjne prawo do swobody wyznania i sprawowania kultu religijnego. Sąd pierwszej instancji nie uwzględnił incydentów, które miały miejsce podczas pierwszej edycji marszu - pisały w zażaleniu. I podnosiły, że organizator nie zgodził się na propozycję burmistrza w sprawie zmiany trasy lub terminu marszu.
Sąd jednak tych argumentów nie przyjął. Jak przekazał nam Janusz Sulima, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, w uzasadnieniu sędzia podkreślił, iż konstytucyjna wolność zgromadzeń ma swoje ograniczenia, ale są to absolutne wyjątki. Zagrożenie życia i zdrowia ludzkiego, które miałoby być powodem odmowy zgody na zgromadzenie, musi być realne, a nie oparte jedynie na przypuszczeniach. A takich realnych zagrożeń skarżący nie wskazał. Sąd podkreślił też, iż zagrożenie takie musi wychodzić od uczestników manifestacji. Powołując się na decyzję Trybunału Konstytucyjnego, sędzia zaznaczył, iż możliwość wystąpienia kontrmanifestacji nie może być powodem takiej odmowy. To na władzy publicznej ciąży obowiązek zabezpieczenia demonstracji. Wskazane przez odwołującego się incydenty z pierwszego marszu, jak choćby znieważenie flagi narodowej czy inne, nie miały charakteru bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia. Dodał też, że prawo nie zabrania manifestowania kontrowersyjnych poglądów, o ile w manifestacji nie używa się haseł czy stwierdzeń zakazywanych przez prawo.
II Marsz Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce budzi ogromne emocje i kontrowersje nie tylko w samym mieście, ale i w kraju. Odbędzie się on w niedzielę, 26 lutego, po południu. Rozpocznie się o godz. 17 przed kościołem pw. Podwyższenia Krzyża Pańskiego w centrum Hajnówki. Świątynia w tym czasie będzie zamknięta. Później narodowcy przejdą m.in. przez rondo im. abp Mirona i obok soboru pw. Świętej Trójcy. W tym samym momencie w soborze prawosławni wierni będą uczestniczyć w ważnym i symbolicznym nabożeństwie przebaczenia wszelkich win przed Wielkim Postem. Wśród wiernych będą też bliscy i potomkowie ofiar oddziału Romualda Rajsa ps. „Bury”, który w na przełomie stycznia i lutego 1946 r. pacyfikował okoliczne prawosławne wsie. W podpalonych budynkach i od kul ginęli mężczyźni, kobiety, a nawet niemowlęta. A właśnie postać „Burego” była szczególnie eksponowana podczas pierwszego marszu. Dawid Poleszuk, który w imieniu organizatorów ( ONR Białystok i Narodowa Hajnówka) zgłosił II Marsz Żołnierzy Wyklętych w hajnowskim magistracie, zapowiedział, iż w tym roku „Bury” też nie będzie pominięty. Zresztą, podobizna Rajsa znalazła się na ulotkach zapraszających na manifestację. Przypomnimy, że Poleszuk był skazany za wykrzykiwanie haseł nawołujących do nienawiści na tle narodowym.
Tydzień temu na specjalnej sesji w Hajnówce nawet prawicowi radni opowiedzieli się przeciwko marszowi. Również ci, którzy brali udział w ubiegłorocznej demonstracji. - Gdybym nie przyjął takiego stanowiska, nie mógłbym spojrzeć w oczy swoim prawosławnym znajomym i sąsiadom - stwierdził Karol Nieciecki, radny wybrany z listy PiS.
- Hajnówka leży na terytorium RP, to obowiązuje nas tutaj prawodawstwo RP - mówił z kolei Bogusław Łabędzki, hajnowski radny miejski, były katecheta i nieformalny guru hajnowskich narodowców oraz współorganizator pierwszego marszu. - I mieszkańcy, którzy identyfikują się z państwowością polską, jej tradycją i historią mają prawo obchodzić to święto. I tak już będzie.
- Ale my też jesteśmy obywatelami polskimi i czujemy się zagrożeni - ripostowała mu radna Ewa Rygorowicz. - Mniejszość prawosławna w naszym mieście czuje się zagrożona
Przeciwko gloryfikowaniu marszu opowiedziała się też Cerkiew prawosławna. Demonstrację skrytykował również Robert Tyszkiewicz, lider podlaskiej PO, który zapowiedział, że w czasie marszu będzie modlił się w soborze. Podobne stanowisko przyjęła Partia Razem. Nawet Paweł Kukiz, lider komitetu Kukiz’15, który skupia m.in. narodowców, stwierdził, że jest przeciw gloryfikowaniu Burego. Kościół katolicki także odcina się od marszu. Choć drohiczyński biskup senior Antoni Pacyfik Dydycz stwierdził, że „i nabożeństwo w soborze niech się odprawia, i marsz może przechodzić, oby awantur tylko nie było”.
Wielu uczestników marszu z poprzedniego roku, tym razem go zbojkotuje. Wśród nich jest Sławomir Gajewski z Bielska Podlaskiego, członek lokalnego Związku Strzeleckiego. - Czuję się patriotą, byłem na pierwszym marszu - mówi. - Pewne rzeczy mi się w nim podobały, niektóre nie, a na część przymknąłem oko. W tym roku też chciałem iść, ale gdy się dowiedziałem, jaka jest trasa, zrezygnowałem. To jest prowokujące i zmierza w nieodpowiednim kierunku.
Środowiska anarchistyczne zapowiadają w Hajnówce kontrmanifestację.