Mariusz Kłak: - Awans to byłoby coś
Jeśli w sobotę Stal Gorzów pokona w Żukowie GKS, będzie o krok od wejścia do pierwszej ligi. - Właśnie po to tam jedziemy - przekonuje Mariusz Kłak, środkowy rozgrywający oraz kapitan Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów.
Niegdyś przyznałeś, że nie myślisz o najbliższych meczach. Aczkolwiek o nadchodzącym spotkaniu chyba nie dało się nie myśleć od dłuższego czasu?
Zdecydowanie. To dla nas bardzo ważne starcie, jeśli nie najważniejsze w tym sezonie. Mówi się o nim nie tylko na treningach pomiędzy zawodnikami, ale również pisze w gazetach, czy Internecie.
Mimo wygranych w dwóch ostatnich kolejkach, czy łatwo było skupić się na grze z mało wymagającymi ekipami?
To nie tak, że z LKS-em Kęsowo czy rezerwami Wybrzeża Gdańsk nie byliśmy skoncentrowani, ale wszystko było podporządkowane pod spotkanie z GKS-em. Od spotkania z Gwardią Koszalin myślami byliśmy przy meczu w Żukowie.
Jednak w przedostatniej kolejce w Kęsowie wygraliśmy jedynie sześcioma golami, GKS w ostatniej odniósł nad LKS-em aż 32-bramkowe zwycięstwo. Mecz meczowi nie będzie równy?
Dokładnie, nie co porównywać. Trener dał tam pograć wszystkim zawodnikom. Ćwiczyliśmy też różne warianty gry. W sobotę na pewno będzie inne spotkanie. Odmienne będzie też nasze nastawienie. Żukowianie to inna półka.
W ostatniej kolejce Wybrzeże II Gdańsk nie zawiesiło wysoko poprzeczki. Zabrakło mocnego przetarcia przed hitem kolejki?
Szkoda, bo potrzebny był nam taki pojedynek... Jednak taka to liga, w której o awans liczą się dwa zespoły, mimo że do końca sezonu zostało osiem kolejek. Sami jesteśmy niepokonani, ale jeszcze będziemy grać na gorącym terenie w Gryfinie z Energetykiem oraz z trzecim w tabeli Szczypiorniakiem. Niemniej z olsztynianami zmierzymy się na końcu, kiedy awans może być już rozstrzygnięty.
Ciśnienie jest spore. Niemniej jednak lubię takie starcia, w których jest aż tak wiele stresu
Pierwsza potyczka z GKS-em w Gorzowie była jedną z tych bardziej wyrównanych. Porażka z wami była dla żukowian jak dotąd jedyną w tym sezonie.
Początek był słaby w naszym wykonaniu, przegrywaliśmy kilkoma trafieniami, ale ostatecznie pokonaliśmy GKS dwoma trafieniami. W Żukowie też pierwsze minuty mogą być nerwowe, ale to oni muszą wygrać, my jedynie możemy. Mamy nad nimi dwa punkty przewagi. Sami jedziemy po zwycięstwo, nie po remis czy porażkę jedną albo dwoma bramkami, które w przypadku równej liczbie punktów mogłyby nam dać wyższe miejsce w tabeli.
Czujecie się gotowi na ten hit?
Jesteśmy na nich przygotowani. Dogłębnie przeanalizowaliśmy ich grę. Oni będą bardziej wypoczęci wypoczęci od nas, ale my wyruszaliśmy w dalsze wyjazdy w tym sezonie. Nie ma co zganiać na podróż, bo do nas także jedzie się daleko. Nie ma również co patrzeć na sędziów. Oni w drugiej lidze są słabi. Niemniej jednak jeśli zagramy swoją piłkę, to niczym nie będziemy musieli się przejmować.
Na północ Polski ma za wami pojechać 40-osobowa grupa kibiców Kancelarii Andrysiak Stali.
Liczę na ich głośny doping. Niech będą naszym ósmym zawodnikiem. W takich hitach aż chce się grać. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze dojedzie.
Odczuwasz ciśnienie związane z tym hitowym starciem?
Ciśnienie jest spore. Dotąd nie grałem aż tak ważnego spotkania. Jednak ja lubię takie, w których jest wiele stresu. Pierwsza liga to byłoby coś dla mnie i dla Gorzowa.