Marek Szołtysek. Śląskie diobelstwo
Wyobraziłem sobie, że jestem piekielnym diobłem do zadań specjalnych, który od samego oberdiobła Lucyfera dostał zlecenie skłócenia Ślązoków. Zatem zacząłem działać. A że symuluję inteligentnego diobła, nie mogę używać słowa „zło”, tylko słowa „dobro”. (To przekręt znany już od czasów, gdy Ewa wdała się w dobrą pogawędkę z wężem). Jakie więc dobro zacząłem realizować?
DOBRO PIERWSZE. Tak namieszałem Ślązokom na Opolszczyźnie, żeby – dla swojego dobra oczywiście – nie chcieli być w jednym, wielkim i jednolitym regionalnie województwie śląskim. Tak więc powstało osobne województwo opolskie, a przepaść Ślązoków „opolskich” i „katowickich” została pogłębiona. I tak się to dobrze stało.
DOBRO DRUGIE. Jak już załatwiłem, że ziemie opolskie zostały poza woj. śląskim, to dla dobra woj. śląskiego dołączyłem do niego inne nieśląskie ziemie, jak Zagłębie, ziemię częstochowską, jaworznicką czy nawet żywiecką. Wmówiłem wszystkim, że to oczywiście jest dla ich szeroko pojętego dobra gospodarczego.
W dalszej części:
- Jak skłóciłem ludzi ze Śląska Górnego i Opolskiego
- Jak zablokowałem lekcje śląskiego
- Skąd pomysł, by zostać diobłem
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień