Marek Pindral: W Omanie zostawiłem swoje serce, w Chinach podniebienie, a w Indiach duszę
Marek Pindral, poznaniak wykładowca języka angielskiego odwiedzil kilkadziesiąt krajów w tym m.in. Oman, Chiny i Indie. Plonem pobytu w tych trzech krajach są książki „W cieniu minaretów. Oman”, „Chiny od góry do dołu” oraz najnowsza „Indie czyli świat”.
Skąd wzięła się u pana pasja podróżowania?
Z rutyny. Pracowałem na uczelni. To była bardzo bezpieczna praca, ale po latach stała się przewidywalna i stwierdziłem, że już niewiele mnie w niej zaskoczy. Najpierw były wyjazdy zorganizowane, trampingowe czy trekkingowe. Potem postanowiłem zostawić to wszystko i wyjechałem na dwa lata do Chin, poznając tamtejsze życie od podszewki. Z Chińczykami mieszkałem i pracowałem, kłóciłem się i godziłem, śmiałem i płakałem. No i oczywiście zwiedzałem Państwo Środka. Chińczycy, jak Polacy, bardzo lubią świętować, więc każdą wolną chwilę poświęcałem na podróże. Po powrocie do kraju nie zagrzałem miejsca na długo. Wyjechałem na trzy lata na Półwysep Arabski.
Dlaczego dominuje u pana Azja?
Pociąga mnie swoim bogactwem kulturowym i kulinarnym, ale mimo wszystko najchętniej wróciłbym na Półwysep Arabski.
Jedna z Pana książek opowiada o Omanie, kraju dla nas ciągle egzotycznym i mało znanym. Wiemy , że to jeden z żelaznych sojuszników Stanów Zjednoczonych...
Bardziej Wielkiej Brytanii. Sułtan Qabus, który dziś jest już człowiekiem starym i schorowanym, kształcił się w Zjednoczonym Królestwie, dokąd też zesłał swojego obalonego ojca. Oman to chyba kraj najmniej znany ze wszystkich na Półwyspie, bo leżał nieco na uboczu szlaków komunikacyjnych czy skrzyżowania kultur i dzięki temu zachował tożsamość. Choć z drugiej strony - dumni Omańczycy twierdzą, że legendarny Sindbad Żeglarz pochodził właśnie stamtąd.
A co z tą tożsamością?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień