Marek Karp: Chcę pozyskać najlepszych specjalistów. Tym, którzy odeszli mówię: Tu warto wrócić
Chodzi o to, żeby w nie stracić w systemie finansowym i zapewnić opiekę na właściwym poziomie - mówi Marek Karp. O planach dotyczących Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego opowiada jego nowy dyrektor.
Gdy kilka miesięcy temu odchodził poprzedni dyrektor, Pan został pełniącym obowiązki dyrektora. I dostał Pan zadanie od rektora UMB...
To zadanie dostałem dużo wcześniej. Wyznaczył mi je poprzedni rektor. Miałem opracować strategię, która zagwarantowałaby zahamowanie strat finansowych szpitala.
Przez długi czas finanse szpitala były bardzo dobre. Kiedy i dlaczego się popsuły?
Strata - 15 mln zł - pojawiła się za 2015 rok. Ale wynik za 2016 rok jest już znacznie lepszy. Strata jest rzędu około miliona złotych. Ta poprawa nastąpiła w głównej mierze dzięki zapłacie przez NFZ za nadlimity. Razem z rektorem udało nam się to wynegocjować. I mam nadzieję, że to nie jest zdarzenie incydentalne.
Ale oprócz tego wdraża też Pan plan naprawczy w szpitalu...
Chcę zaktywizować załogę, żeby pracowała w sposób bardziej efektywny.
W jaki sposób?
Do tego mają służyć dwa systemy, które określają nowe zasady wynagradzania. Po pierwsze, to jest zmiana zasad wynagradzania pracowników według pewnych standardów: jasnych, klarownych, wynegocjowanych ze związkami. Druga rzecz to system motywacyjny, który funkcjonuje od 1 stycznia tego roku. Uczestniczą w nim wszystkie jednostki szpitala - nie tylko te, które miały dodatni wynik, tak jak to było wcześniej. Teraz, jeśli klinka czy poradnia poprawi swój wynik finansowy, to 50 proc. tej poprawy trafia do załogi. Czyli nie tylko zwiększenie zysku, ale i zmniejszenie straty jest przeze mnie premiowane. Myślę, że to zaktywizuje ludzi do lepszej pracy. I ja wcale nie mówię, że ludzie do tej pory nie pracowali efektywnie. Tylko pewne mechanizmy nie do końca mogły działać.
To znaczy?
Na przykład mogło być tak, że dana klinika wykonała pewną procedurę, ale niewłaściwie opisała ją do funduszy. To znaczy, że nie uzyskaliśmy maksymalnej zapłaty, którą moglibyśmy uzyskać.
A ja się bałam, że będzie Pan opowiadał, jak oszczędzać na pracownikach i pacjentach.
Chodzi o to, żeby w nie stracić w systemie finansowym i mieć opiekę na właściwym poziomie. Oczywiście, tam gdzie koszty niepotrzebnie są windowane, też powinny ulec obniżeniu. Ale zazwyczaj proces restrukturyzacji ludzie rozumieją jako cięcie kosztów, obniżenie wynagrodzenia...
...albo wręcz zwolnienia.
A ja chcę wręcz odwrotnie. Chcę pozyskać jak największą rzeszę specjalistów - również tych, którzy stąd odeszli, bo szpitale powiatowe proponowały im lepsze pieniądze. Ja chcę im pokazać: warto tutaj wrócić. To jest to miejsce, gdzie wy powinniście swój potencjał angażować. I dzielić się nim z następcami - bo trzeba pamiętać, że jesteśmy szpitalem klinicznym.
Jak Pan ich zachęci, by wracali.
Decyzja jest już podjęta - od 1 stycznia roku 2018 wszyscy lekarze specjaliści będą w tym szpitalu zarabiali nie mniej niż 4,1 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego. A już od 1 lipca podwyższę pensję o 50 proc. różnicy między tym, co teraz zarabiają a wynagrodzeniem docelowym.
Jakich specjalistów brakuje panu najbardziej?
To nie jest tak, że brakuje. Ja chcę po prostu mieć najlepszych. Nie chcę iść w ilość, tylko w jakość. Chcę mieć kluczowe nazwiska, które będą przyciągać innych, które stworzą team.
A co z pielęgniarkami?
To ze związkami zawodowymi ustaliłem, która grupa ma w jakim czasie dostać podwyżkę. I w tym trybie pielęgniarki są ostatnie. Ale nie z uwagi na to, że nie widzę potrzeby regulacji, ale dlatego, że one mają dodatkowe źródło finansowania, wynikając z tzw. ustawy 4 razy 400. Jeszcze przez kolejne dwa lata będą dostawały dodatkowe 400 zł wynagrodzenia. I gdyby nie nasze podwyżki dla lekarzy i specjalistów, mielibyśmy w szpitalu sytuację, że pielęgniarka zarabiałaby więcej niż specjalista.
Poprzedni dyrektor zwracał uwagę, że remont i rozbudowa szpitala znacznie zwiększy koszty utrzymania.
Będę to musiał zbilansować innym działaniem. Mam zamiar otworzyć w szpitalu przychodnię podstawowej opieki zdrowotnej, bo one są bardzo dobrze finansowane przez NFZ. Równolegle, jak każdy szpital zorganizuję nocną pomoc medyczną, która też w pewnym stopniu odciąży SOR - kosztowo i jakościowo. Utworzymy też nową klinikę internistyczną, która będzie miała zadanie przejęcie pacjentów internistycznych z klinik specjalistycznych. Bo wskutek uczestniczenia w tzw. ostrych dyżurach na SOR-ze, do szpitala trafiają wszystkie przypadki. I łóżka specjalistyczne są siła rzeczy zajmowane przez zwykłą internę. Dzięki nowej klinice już tak nie będzie.