Marcin Lewandowski: od 12 lat „w czubie”. Grał w piłkę, nie znosił biegów. Dziś niewielu jest w stanie go dogonić
- Mam 32 lata, wielu już by mnie skreśliło jako zawodnika, tymczasem ciągle się rozkręcam, biję kolejne rekordy i mam apetyt na więcej - mówi Marcin Lewandowski, medalista Mistrzostw Świata Doha 2019 w biegu na 1500 metrów, zawodnik CWZS Zawisza Bydgoszcz.
Po wywalczeniu brązu na Mistrzostwach Świata w Doha powiedział pan: „12 lat czekałem na ten medal! 12 lat: 6 finałów mistrzostw świata i Igrzysk Olimpijskich, 2 razy czwarte miejsce, dyskwalifikacja i... w końcu wziąłem swoje!!!”. Cytując klasyka: ten medal się panu po prostu należał.
Hm, to chyba zbyt odważnie powiedziane. Każdy medalista bardzo ciężko pracuje na swój wynik, więc każdy mógłby stwierdzić: należało mi się. Mnie chodziło raczej o to, że nie przypadkiem znalazłem się na lekkoatletycznej scenie, od wielu sezonów jestem w topowej, światowej dziesiątce najlepszych biegaczy, od 12 lat z tej sceny nie schodzę. Zdobywałem kolejne medale na mistrzostwach Europy, byłem niezmiennie „w czubie” (jak to mówimy), występowałem w finałach Igrzysk Olimpijskich i mistrzostw świata. Na najważniejszych, międzynarodowych imprezach zdarzały się czwarte miejsca (trzy razy), bywałem szósty (dwa razy). Medal mistrzostw świata zawsze był na wyciągnięcie ręki, a jednak ciut za daleko. Nie ma drugiego takie zawodnika wśród lekkoatletów, który tak długo byłby „w czubie”, co potwierdza moją wysoką formę: fizyczną i psychiczną.
Stąd po koronacji pana pokłony w stronę Dariusza Nowickiego, psychologa polskich lekkoatletów?
Właśnie. Wyczekać. Umieć czerpać motywację z sukcesów. Potrafić nie załamywać się z powodu rozczarowań. To były wyzwania, przed którymi przez te lata stawałem. Praca z psychologiem to niezbędna część treningów. Głowa dla sportowca jest ważniejsza nawet niż fizyczne przygotowanie, bo gdy jest się w świetnej kondycji, nic się nie wywalczy, jeśli „głowa nie poda”. Odwrotnie się zdarza: zawodnik gorzej przygotowany kondycyjnie może odnieść duży sukces, gdy będzie odpowiednio wsparty przez psychologa.
Najlepsi zawodnicy cenią pracę z psychologiem i traktują ją właśnie jako formę treningu.
Niestety, tabu nie zniknęło do końca. Znam wielu sportowców, którzy stoją na stanowisku, że to im niepotrzebne. Są w błędzie. Trening fizyczny musi iść w parze z mentalnym, to daje efekty. A przekonywać do tego trzeba czasem i niektórych w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, bo ciągle jeszcze na zgrupowaniach kadry psycholog nie zawsze z nami jest. Spotkania ze specjalistą od czasu do czasu nie wystarczą.
Zawodowy sport to wyrzeczenia. Co jest najtrudniejsze dla pana?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień