Marcin Kruhlej: Ludzie w obawie przed muzułmanami zaczynają inaczej patrzeć na obcokrajowców
Ludzie w obawie przed muzułmanami zaczynają inaczej patrzeć na obcokrajowców, z którymi przez wiele lat funkcjonowali, żyli na jednym osiedlu - uważa Marcin Kruhlej, członek zarządu białostockiej Fundacji Dialog.
- W jakiej Polsce jutro się obudzimy? Czy właściciele barów z kebabami powinni wynająć ochronę?
- Trudno wyrokować, w jakim kierunku pójdzie ta bardzo emocjonalna sytuacja - zarówno ze strony mieszkających w Białymstoku i w Polsce cudzoziemców, jak i ze strony społeczności lokalnej. Ludzie w obawie przed muzułmanami (a taki nastrój obecnie funkcjonuje) zaczynają inaczej patrzeć na obcokrajowców, z którymi przez wiele lat funkcjonowali, żyli na jednym osiedlu. To niepokojące, ale z drugiej strony dość zrozumiałe.
- Jako członek Fundacji Dialog ma pan kontakt z obcokrajowcami mieszkającymi w Białymstoku. Co mówią na temat ostatnich wydarzeń w Ełku? Czy boją się o swoje bezpieczeństwo?
- Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek się czegoś obawiał. To najczęściej osoby, które mieszkają tutaj od lat. Funkcjonują w naszej społeczności lokalnej, prowadzą firmy, pracują - również w naszej fundacji. Mają grono swoich znajomych. Ale to nie znaczy, że coś się nie wydarzy. Nie chcę być złym prorokiem, ale z przeszłości wiemy, że ludzie żyjący obok siebie latami, gdy przychodzi dany moment historyczny, stają przeciwko sobie. Tak było na przykład na Wołyniu.
- Ilu uchodźców mieszka w stolicy Podlasia?
- Większość uchodźców to Rosjanie narodowości czeczeńskiej. W Białymstoku jest ich około 800 osób. Nie wiem, czy te statystyki są nadal aktualne. Jeżeli chodzi o uchodźców z obecnej fali migracyjnej - znam jedną osobę.
- Jak żyje im się w Podlaskiem?
- Nie mieli większych problemów. W ogóle - wbrew krążącym o naszym mieście stereotypom - uważam, że białostoczanie są bardzo przyjaźni, otwarci i raczej pozytywnie nastawieni do obcokrajowców.
- Fundacja Dialog podjęła jednak szereg inicjatyw, które mają tę sytuację jeszcze poprawić. Z jakim spotkały się odzewem?
- Zawsze spotykały się z bardzo pozytywnym. Często organizowaliśmy warsztaty dotyczące kuchni czeczeńskiej, gruzińskiej, ormiańskiej, rosyjskiej, białoruskiej. Mieliśmy warsztaty taneczne z zakresu tańców czeczeńskich, cykl koncertów, wycieczek do szkół śladem miejsc związanych z wielokulturowością Białegostoku. Cieszyły się powodzeniem! Były doskonałą okazją do spotkania osób o innej narodowości z mieszkańcami Białegostoku.
- I do oswojenia „obcego”?
- Tak. Bo częstą przyczyną niechęci jest strach wynikający z niewiedzy. Nie znamy się, niewiele wiemy o przedstawicielach innej religii. Często opieramy swoją wiedzę, a później i postawy, na zmanipulowanych czasem przekazach dostępnych w internecie czy innych mediach. To, jak się zakończy ten kryzys zależy od sytuacji społecznej i politycznej na świecie. Wciąż trwa wojna w Syrii. Ale na lokalnym polu będziemy robić to, co dotychczas. To znaczy tworzyć przestrzeń do współpracy i wzajemnego poznania.