Mapa pokaże, czy w Dąbrowie tu bezpiecznie
W Dąbrowie policjanci rozmawiali z sołtysami o bezpieczeństwie. Było to jedno ze spotkań, związanych z tworzeniem mapy zagrożeń.
Na spotkanie z policjantami zaproszeni zostali sołtysi oraz radni. Była to część ogólnopolskiego projektu tworzenia mapy zagrożeń. Przypomnijmy, że ma powstać mapa Polski, województw, powiatów oraz gmin.
Jak informują policjanci: - Mapa zagrożeń bezpieczeństwa to element zarządzania bezpieczeństwem publicznym, realizowanym przez współpracę z instytucjami, mediami i społeczeństwem. To narzędzie, które pozwoli na rzetelne i czytelne przedstawienie mieszkańcom skali i rodzaju występujących zagrożeń.
Jednym z etapów jej tworzenia są konsultacje społeczne. Jak wyjaśniał w Dąbrowie nadkomisarz Tomasz Rybczyński do tego, aby diagnozować niebezpieczeństwa potrzebne są sygnały od mieszkańców. To oni są świadkami różnych zdarzeń i mogą informować policję o zagrożeniach.
Kiedy już mapa zagrożeń dla powiatu i gmin będzie gotowa, każdy będzie miał możliwość do niej zajrzeć i porównać swoją gminę lub powiat z innymi. Mapa zostanie bowiem udostępniona w internecie.
Jak przyznawali obecni na spotkaniu w Dąbrowie, gmina nie jest specjalnie zagrożona przestępstwami. Jednak jest kilka rzeczy, które utrudniają życie. Konrad Szary zwrócił uwagę na fakt, że starsze osoby mogą paść ofiarą oszustwa „na wnuczka”. Dlatego prosił policjantów o przeprowadzenie akcji informacyjnej da seniorów ze wsi.
Podsumowując spotkanie wójt Marcin Barczykowski mówił:
- U nas sytuacja nie wygląda źle. Nie jesteśmy na tyle „atrakcyjni”, aby dochodziło do przestępstw. Jest jednak kilka rzeczy, które nam doskwierają.
Jak mówi wójt, problemem są przede wszystkim samochody, które wiosną i latem jeżdżą do ośrodków wypoczynkowych na Pałukach. - Chodzi o przejazd od Pakości, w kierunku Mierucina, Mokrego, do Obudna. W piątki po południu i w niedziele jest jak na autostradzie - mówi wójt.
Przyjezdni nie dość, że przekraczają prędkość, to jeszcze często podrzucają śmieci. Kolejny problem: to ciężki transport, niszczący gminne drogi. Potężne auta skracając sobie drogę, jeżdżą lokalnymi trasami. Kolejnym problemem są osoby przesiadujące na przystankach, przy świetlicach, na placach zabaw i czasem wyrządzają szkody. - To są głównie nasi mieszkańcy. Nie są to jakieś duże straty, ale jest to uciążliwe - podkreśla Marcin Barczykowski.