Zielonogórski AZS świętował rocznicę 50 lecia istnienia. Akademicki klub ma sekcje wyczynowe, jest też otwarty dla amatorów.
Ile lat pracuje pan w zielonogórskim AZS-ie?
Już ponad 40. W przyszłym roku będzie 45.
Jak to się zaczęło?
W 1973 roku. Pochodzę ze Świebodzina. Zostałem zaproszony do AZS-u do gry w piłkę ręczną i zostałem w Zielonej Górze. Tak mi się tu spodobało, że skończyłem studia, Pracowałem w Szkolnym Związku Sportowym, potem byłem dyrektorem Wojewódzkiego Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego. Jednocześnie, po zakończeniu grania, zajmowałem się szkleniem młodzieży najpierw w Zrywie, potem w SP numer 14, wreszcie juniorów, seniorów wraz z awansem do drugiej ligi. To były wspaniałe lata.
Co teraz pan porabia?
Pracuję na Uniwersytecie Zielonogórskim, w katedrze Wychowania Fizycznego prowadzę specjalizację z piłki ręcznej. Mam także zajęcia w studium Wychowania Fizycznego.
Jak się ma sport akademicki w Zielonej Górze?
Całkiem dobrze. Mamy zespół futsalu w pierwszej lidze, w drugiej zespół piłkarzy ręcznych z wielkimi szansami na awans do pierwszej.
Czym możecie przyciągnąć utalentowanego zawodnika?
Tylko możliwością studiowania i połączenia tego z dalszym uprawianiem sportu na dobrym poziomie. Stypendia są niewielkie i takie same dla wszystkich, podobnie jest z miejscem w akademiku. Nie ma jakichś preferencji dla sportowców.
Ile sekcji liczy uczelniany klub?
Aż 14. Trzy możemy zakwalifikować do kategorii wyczynowych, czyli piłkę ręczną, tenis stołowy, siatkówkę. Jak wspomniałem szczypiorniści pukają do pierwszej ligi, siatkarki mają szansę awansu do drugiej. Pozostałe są tak zwanego sportu masowego w których zespoły przygotowują się do akademickich mistrzostw Polski jak choćby piłkarzy czy koszykarzy. Tam gdzie mamy zawodników startujemy w walce o uczelniany czempionat. Na koncie mamy wiele tytułów i medali.
Jak wyglądają dziś obowiązkowe zajęcia WF?
Przykro mi to mówić, ale w sumie obowiązkowych zajęć jest mniej niż kiedyś. Na pierwszym stopniu wynosi 30 godzin, na drugim podobnie. To tygodniowo po półtorej godziny w semestrze.
Studenci garną się do sportu?
Nie ma z tym problemu. Dysponujemy znakomitą siłownią do której zapisało się aż 400 osób, sekcje amatorskie też nie narzekają na chętnych.
Macie poczucie wykonania dobrej roboty?
Myślę, że tak. Mamy dobre obiekty, a one są bardzo ważne jeśli chodzi o przyciągnięcie ludzi do sportu, ludzi którzy wiedzą jak to robić. Uważam, że robimy ciągle krok do przodu.
Jest więc co świętować?
Dokładnie tak.