Politycy oszukują, bo to jest wpisane w ich zawód. Traktuję więc ich jak deszcz. Na jedno jak i drugie nie mam wpływu. Obawiam się tych spełniających przedwyborcze obietnice. Dlatego, że będziemy musieli za nie kiedyś zapłacić.
Ograniczenie możliwości kupowanie ziemi rolnej tylko do rolników zamieszkujących daną gminę, spowodowało spadek jej cen i kłopoty rolników z uzyskaniem kredytu na bieżącą działalność oraz trudności z realizacją inwestycji. Podatek bankowy banki przerzuciły na nas, choć politycy zapewniali, że będzie to niemożliwe. Program 500+ wymusił oszczędności. Zrezygnowano z inwestycji w nowe technologie i zlikwidowano kilka programów mających wpływ na czystość powietrza. Ale to drobiazgi wobec zapowiedzianej, repolonizacji przedsiębiorstw i mediów, bo lepiej to brzmi niż nacjonalizacja.
Najpierw PZU kupiło Alior Bank i BPH. PKO, największy bank w kraju, negocjuje przejęcie od Austriaków Raiffeisen Polbank. Na tym nie koniec, bo PZU chce nabyć od włoskiego Unicredit, drugi największy w kraju bank Pekao, mający kiedyś w logo żubra. Brzmi to dumnie, bo odzyskujemy bankowe klejnoty rodowe. Problem w tym kto je przejmuje i co z tego może wyniknąć. Nie tak dawno w wszystko naszym kraju należało do państwa więc powinniśmy pamiętać co z tego wynikło.
Przejęcie przez państwo większości bankowego tortu spowoduje, konsolidację banków z zagranicznym kapitałem lub wycofanie się ich z Polski. Zmniejszy się konkurencja, a my zapłacimy więcej za konta, karty, kredyty. Ale to jest najmniejsze zmartwienie.
Banki w rękach polityków to kusząca perspektywa pójścia na łatwiznę. Skoro to oni decydują kto będzie nimi zarządzał, mogą wymusić kredytowanie nierentownych firm np. kopalni, by zyskać przychylność górników, czy finansowanie nieopłacalnych inwestycji. Rząd w razie trudności będzie mógł wymusić na bankach przekazanie zysków na potrzeby budżetu. Te by mieć pieniądze będą je doiły z nas lub z naszych kont.
A jest co, bo PKO i Pekao pieniądze powierzyło ponad 11 mln Polaków. Jak na razie są to najlepiej zarządzane instytucje finansowe w Europie, które osiągają ponad miliard złotych zysku każdy. Ale nic nie trwa wiecznie. Na samą wiadomość o możliwości przejęcia kontroli nad Pekao przez PZU, ceny akcji obu spółek spadają. Gdy po fuzji rząd zdecyduje odrobić straty i podwyższyć kapitał obu firm emitując akcje, wątpliwe by znalazły kupców.
Jak na razie PiS nie udało się spełnić wszystkich przedwyborczych obietnicy. Nie ma przewalutowania kredytów we frankach na złote, za co mieli zapłacić klienci banków, jak i obniżenia wieku emerytalnego, co ma nas kosztować na początek 14 mld zł.
Nas, bo niby skąd rząd ma pieniądze? Na razie z podatków jakie płacimy, a może mieć także te, które powierzyliśmy bankom. Śnieżna kula zaczyna się toczyć.