daniel.klusek@polskapress.pl

Małżeństwo ze Słupska ma problem przez kuchenkę gazową

Małżeństwo ze Słupska ma problem przez kuchenkę gazową Fot. Archiwum
daniel.klusek@polskapress.pl

Żona zamówiła sprzęt AGD u jednego dostawcy, mąż u drugiego. Teraz małżeństwo ma problem, bo nie dostanie zwrotu gotówki za urządzenie, które chce zwrócić. W sprawie interweniował miejski rzecznik konsumentów.

Małżeństwo ze Słupska postanowiło kupić kuchenkę gazową. Żona naszego czytelnika skontaktowała się więc z bratem mieszkającym poza miastem i poprosiła go, by kuchenkę kupił i przywiózł do niej. Tygodnie mijały, a urządzenia nie było. Nasz czytelnik postanowił więc sam dokonać transakcji. Poszedł do jednego ze słupskich sieciowych salonów ze sprzętem AGD. Wybrał kuchenkę za niemal półtora tysiąca złotych. Podpisał umowę kupna, wpłacił zaliczkę i umówił się na termin dostarczenia urządzenia. Wykupił również usługę wniesienia i podłączenia kuchenki.

Gdy chciał opowiedzieć żonie o zakupie, w kuchni zobaczył już podłączone nowe urządzenie. Była to kuchenka, której zakup jego żona kilka tygodni wcześniej zleciła swojemu bratu.

Mężczyzna szybko wrócił do salonu AGD i chciał zwrócić niedawny zakup. Okazało się to jednak niemożliwe, bo sprzęt nie był uszkodzony. O pomoc poprosił więc miejskiego rzecznika konsumentów.

- Słupszczanin powoływał się na zapis, zgodnie z którym klient ma prawo zrezygnować z zakupu w ciągu 14 dni bez podawania przyczyn i bez konieczności płacenie kary. Taki zapis faktycznie istnieje, ale dotyczy umowy kupna zawartej poza siedzibą sklepu, czyli na przykład w naszych domach, ale także zakupów zrobionych przez internet - mówi Zbigniew Perzyna, miejski rzecznik konsumentów w Słupsku. - Skontaktowałem się jednak w sprawie mieszkańca z kierownikiem słupskiego sklepu. Potwierdził, że nie ma możliwości przyjęcia na stan sprawnego urządzenia.

Na prośbę konsumenta miejski rzecznik interweniował po raz kolejny. W drugiej rozmowie kierownik salonu zaproponował rozwiązanie kompromisowe. Klient otrzyma pieniądze za kuchenkę, ale nie do ręki, lecz na kartę podarunkową. Będzie miał rok na wydanie pieniędzy z karty w salonie tej sieci.

- Mieszkaniec się na to nie zgodził. Chciał gotówkę do ręki - mówi Zbigniew Perzyna.

- Musi się jednak liczyć z tym, że teraz jest właścicielem tej kuchenki. Mimo że urządzenie znajduje się jeszcze w magazynie salonu AGD, pracownicy sieciówki w końcu je do niego przywiozą i obciążą kosztami usługi. A jeśli będzie przedłużał odbiór, sklep może go dodatkowo obciążyć kosztami magazynowania towaru. Jak twierdzi rzecznik konsumentów, mieszkańcy niezadowoleni z zakupów regularnie przychodzą do niego po poradę i pomoc.

- Dlatego wciąż trzeba uczulać konsumentów, by zakupów dokonywali z głową, by były one przemyślane, bo nie zawsze można się z nich wycofać - mówi Zbigniew Perzyna.

daniel.klusek@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.