Małopolskie drogi należą do najniebezpieczniejszych w kraju. Gorzej jest jedynie w województwie łódzkim. Tylko wczoraj doszło do karambolu siedmiu aut na zakopiance.
Najnowsze policyjne dane mogą budzić obawy. W naszym regionie dochodzi codziennie do ok. 10 wypadków. Od stycznia do listopada ubiegłego roku małopolska drogówka odnotowała ich aż 3404. Zginęły 223 osoby (co trzecią był pieszy) - kilkanaście procent więcej niż w 2017 r. Najczęściej policja drogowa interweniowała w Krakowie (957 razy) i powiecie nowosądeckim (469), a najmniej w limanowskim (42).
Za szybko i nieostrożnie
Sprawcami wypadków są zwykle kierujący, znacznie rzadziej piesi czy rowerzyści. - Jeżdżą za szybko, „na pamięć”, nie respektują znaków drogowych - zauważa Marian Struzikowski, instruktor jazdy z Krakowa. - Często nawet doświadczony kierowca nie zna podstawowych znaków.
Zaledwie przedwczoraj stracił prawo jazdy dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Szymon Ziobrowski, który wybrał się samochodem do Warszawy i przekroczył nocą dopuszczalną prędkość o 50 km/h. Jak sam przyznał w „Tygodniku Podhalańskim”- myślał, że jedzie... drogą ekspresową, a nie zwykłą śródmiejską ulicą.
- Najczęstszą przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość - mówi Joanna Biel-Radwańska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Z raportu Ministerstwa Transportu wynika, że 62 proc. społeczeństwa uważa, że przekraczanie prędkości przy dostosowaniu jazdy do „innych warunków” nie jest niczym złym.
- Ludzie w Polsce jeżdżą jak wariaci - ocenia krótko Karol Kuć, kierowca tira z Krakowa. - Wyprzedzają na podwójnej ciągłej i nie patrzą na przejścia dla pieszych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień