Małomice: Naprawcie nasz słup!
- Boje się o bezpieczeństwo moich wnuków - mówi Henryk Leśniewicz z Małomic. - Słup przed domem może w końcu runąć.
Pan Henryk jest dziadkiem czteroletnich trojaczków: Hani, Mateusza i Łukasza. Opiekuje się nimi wraz z żoną, gdy rodzice maluchów pracują. - Dzieci są bardzo żywe i wesołe - opowiada. - Chętnie chodzą do przedszkola, ale teraz mają wakacje i chcą się bawić na podwórzu. A tutaj nie jest bezpiecznie, ze względu na słup energetyczny, który trzyma się „na słowo honoru”. Mam obawy, czy w końcu nie runie na dom. Mężczyzna wspomina, że w ubiegłym roku, podczas silnych wiatrów słup aż się kiwał. A w ciągu kilku miesięcy jego stan jeszcze się pogorszył.
- Zgłosiłem sprawę do Urzędu Miasta, a magistrat do energetyki - opowiada H. Leśniewicz. - Przyjechali fachowcy i zaczęli oglądać, ale kolejny słup, a nie ten przy domu córki i zięcia. Potem coś tam robili. Ale znowu nie u nas. Gdy ponownie poszedłem do UM, okazało się, że energetyka przesłała e-maila, że urządzenie zostało naprawione. Może i tak, ale nie nasze.
Po naszej wizycie urzędnicy obiecali, że będą interweniować w zakładzie energetycznym
Wincenty Chłostowski, sekretarz w UM Małomice tłumaczy, że cztery lata temu energetycy mieli plany budowy sieci podziemnej. Jednak Lasy Państwowe nie wyraziły na to zgodę, co ucięło sprawę, a od planów odstąpiono. - Sprawdzę stan słupa i ponownie będę monitował z zakładzie energetycznym - obiecuje W. Chłostowki. Nie pozwolimy na to, aby niebezpieczny słup stał dłużej, niż kilka dni. Będziemy wnioskować o jego wymianę. Pan Henryk wraz z rodziną z zaniepokojeniem oglądają popękany beton, z którego wyglądają druty zbrojeniowe. Widać też kable, do których spokojnie może sięgnąć dorosły człowiek. Wczoraj znowu bardzo wiało i mogło dojść do nieszczęścia. - W takie dni wolimy, żeby dzieci nie wychodziły z domu - zaznacza mężczyzna. - Tym bardziej, że jest ich trójka i jedna osoba nie ma szans, żeby je upilnować. Mam nadzieję, że po interwencji „Gazety Lubuskiej” odpowiednie służby zajmą się sprawą i słup zostanie wreszcie naprawiony lub wymieniony.
Po naszej wizycie sekretarz pojechał na miejsce i osobiście sprawdził, jak wygląda urządzenie. Teraz wypada tylko poczekać na załatwienie sprawy i zlikwidowanie niebezpieczeństwa.