Z Gosią Golińską, artystką, która zamieszkała w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie, rozmawia Gabriela Pewińska.
Mieszkasz w galerii?!
Pomieszkuję. To, chwilowo, mój nowy adres. Przychodzą paczki. I goście.
Paczki? Od kogo?
Choćby od londyńskiej artystki Meeny Jones. Mieszka, wraz z mężem, w miejscu, gdzie kiedyś był sklep. W dawnej sklepowej witrynie prezentują swoje prace. Tim - obrazy, Meena ubrania, często fartuchy, na przykład z ręcznie tkanej szkockiej wełny, wygodne, z dużymi kieszeniami, które zastąpią każdą torebkę. Meena sama je projektuje i szyje. Fartuchy przesłała pod adresem: Gosia Golińska, Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie.
Co to za pomysł, by zamieszkać w galerii?
To akcja performatywna. Znajomi, gdy dowiedzieli się, że będę „coś” w PGS prezentować, od razu spytali: Co pokażesz? A ja nie chciałam „pokazywać prac”, nie chciałam niczego „wieszać”. Chciałam sprawdzić, jakie funkcje spełnia budynek PGS, które okna należą do galerii.
Projekt nazwałaś „M/Morze”.
M/1, M/2, M/3 to symbole oznaczające w czasach PRL metraż wyczekiwanego, upragnionego mieszkania. W tym przypadku M/Morze to symbol mieszkania z widokiem na morze, rodzaj luksusowego, nawet dziś, marzenia. Sama kiedyś mieszkałam w M/5, w Gdyni Chyloni. Trzy pokoje. Teraz mieszkam w Sopocie, w pięknym miejscu. Dom zawsze był dla mnie ważny. Ten projekt w PGS dotyczy domu. Staram się udomowić galerię. Można pomyśleć, że sopocka galeria to idealne miejsce, żeby mieszkać czy w ogóle tu istnieć. Znajduje się blisko plaży i mola. Przestrzeń najwyższego piętra - gdzie realizuję projekt, jest podzielona na dwa poziomy. Z balkonu widać główną część sali, gdzie odbywają się warsztaty i gdzie mam pracownię. Kondygnacji przywróciłam pierwotny plan. Zabudowane płytami okna odsłoniłam. Wpuściłam tu światło. Ukazał się wyjątkowy widok. Z jednej strony na plac Przyjaciół Sopotu, z drugiej - na morze. W głównej sali jest wielofunkcyjna przestrzeń, z instalacją, miejscem do pracy, wypoczynku, spotkań i zabawy. Są firany - choć nie wiszą. Jest szafa - choć bez półek. Stoliki z obiektami - rzeźbami. Sypialnia z kolorowymi, tkanymi i haftowanymi poduszkami znajduje się na antresoli. Stąd można podziwiać krajobrazy.
Z łóżka masz widok na molo...
Podczas prezentacji tego projektu nocowałam w tym łóżku kilka razy.
Straszy w PGS?
Nieeeee. Natomiast uzmysłowiłam sobie, że 550 metrów kw. dla mieszkania to metraż nie do przyjęcia. W takiej przestrzeni bez służby nie sposób funkcjonować! Człowiek zachodzi się na śmierć, przemierzając przestrzeń w poszukiwaniu długopisów, okularów, telefonów… Do dziś nie mogę znaleźć jednej pary butów. Pilnowałam, by telefon mieć wciąż przy sobie. Bałam się, że jeśli utknę w jakimś pomieszczeniu - gdy na dobre zatrzasną się któreś kodowane drzwi, wołania o pomoc nikt nie usłyszy. Myślałam, że taka samotność w galerii to będzie jedynie przyjemność. Ale tak nie jest. Zresztą zapraszałam znajomych, by tu kiedyś zanocowali ze mną. Wstępny entuzjazm wygasł…
Jakie są reakcje ludzi odwiedzających twoje nowe M?
Pewna starsza pani zajrzała niedawno do mojej zaimprowizowanej sypialni. Spojrzała na szafę, w której są szkielety ubrań, na łóżko z kolorowymi poduszkami i narzutą śliską jak meduza, po czym spytała: Pani zbiera starocie? Bo ja mam ciuchów na dwa kolejne życia. Umówiłyśmy się, że przekaże mi historię jednej ze swoich sukienek. Zbieram historie sukienkowe, tak jak i kolekcjonuję sukienki z historią. Mam ich już 140, to spora kolekcja.
Ktoś z odwiedzających spytał o sens tego mieszkania w galerii?
Czytam wpisy w księdze gości. Raz przyszły tu panie, które amatorsko uprawiają malarstwo. Były lekko poirytowane tym, co tu zobaczyły. Chciały zrozumieć, długo rozmawiałyśmy i żegnały się ze mną uśmiechnięte i zadowolone. Ta wizyta, jak wyznały, rozwinęła ich myślenie związane z definicją sztuki, czym jest. Bo sztuka to nie tylko efektowne obrazy powieszone na ścianie. Dziś w sztuce ważne jest odczuwanie, przebywanie, nie tylko podziwianie widoków. Wszystko zależy od wrażliwości widza. Od tego, czy chce być uczestnikiem, zadomowić się w sztuce czy pozostać jedynie obojętnym przechodniem. Każdego dnia staram się być aktywną uczestniczką, swoimi realizacjami, jednocześnie, w wizualny sposób zadaję pytania i komentuję.
Rozmawiała Gabriela Pewińska