Mała Nastka Okońska na leczenie potrzebuje ponad pół miliona. Pomóżmy zebrać te pieniądze
Potrzeba ponad 650 tys. zł. Tak drogiego leku potrzebuje mała Nastka Okońska, która choruje na neuroblastomę. Kilkoro białostoczan o wielkich sercach już się skrzyknęło i działają. Organizują imprezy. Wierzą, że ludzie, którzy na nie przyjdą, sięgną do portfeli.
650 tys. zł - majątek. Ale z drugiej strony - czy to tak dużo, by zapłacić za życie i zdrowie 2,5-letniej dziewczynki? - My nie tylko wierzymy, że się uda. My po prostu jesteśmy pewni, że tak będzie - uśmiechają się Gabriela Domanowska i Tomasz Okoński, rodzice małej Nastki.
Jak mówią, bardzo pilnują, by dobry nastrój ich nie opuszczał. Przy uśmiechniętych rodzicach łatwiej walczyć z rakiem, łatwiej dochodzić do zdrowia. Choć nie ukrywają - wiadomość o chorobie córeczki spadła na nich jak grom z jasnego nieba.
Gdy Anastazja miała zaledwie osiem miesięcy, zauważyli u niej guza na pleckach, między łopatką a kręgosłupem. Chodzili od lekarza do lekarza. Zrobiono USG, rentgen, rezonans, tomografię. Trafili na onkologię. Guz był wielkości męskiej pięści. Przez to przesunięty był już przełyk, nie rozwijały się żebra. Diagnoza - neuroblastoma, czyli nerwiak zarodkowy, nowotwór układu nerwowego. Guz wyrastał z rdzenia kręgowego. Na szczęście Nastka szybko dostała chemię. Guz się zmniejszył. Gdyby nie to, rosnący nowotwór mógłby sprawić, że zostałaby sparaliżowana, tak ogromny był ucisk na rdzeń kręgowy. Potem były kolejne chemie, operacje.
- Pierwsza operacja w grudniu, wycięcie guza z klatki piersiowej. Zakończyła się sukcesem, bo guz był dojrzały, martwy - opowiada pani Gabriela. Ale okazało się, że potrzebna jest druga operacja. Bo coś zostało jeszcze w mięśniach grzbietu. - Ten guz był za młody, z aktywnymi komórkami nowotworowymi. Dlatego trzeba kontynuować leczenie - mówi mama dziewczynki. Zadecydowano o podaniu dwóch kolejnych bloków chemii. Następnie Anastazja przeszła totalnie wyniszczającą jej organizm megachemię oraz autoprzeszczep komórek macierzystych. Na koniec jeszcze cykl 14 dawek naświetlań.
Teraz dziewczynka czuje się dużo lepiej. Ale choroba została tylko uśpiona. Nie wiadomo czy znów nie da o sobie znać. Aby mieć pewność, że Nastusia jest całkiem zdrowa, dziewczynka została zakwalifikowana do immunoterapii przeciwciałami anty-GD2. To jedna z najskuteczniejszych metod leczenia neuroblastomy. Niestety, jest bardzo kosztowna, a NFZ za nią nie płaci. - Do listopada sami musimy zebrać prawie 657 tys. zł. To bardzo dużo pieniędzy i bardzo mało czasu, ale jesteśmy zdeterminowani! Który rodzic by nie był, kiedy wie, że inaczej skazuje swoje ukochane dziecko na śmierć? - mówi pani Gabrysia.
W piątek dowiedzieli się, jak wielką sumę mają zebrać. I już w piątek zaczęli działać ludzie, którzy chcą im w tym pomóc. Założyli wydarzenie na facebooku: Nastka kontra RAK z Waszą pomocą WYGRAMY TĘ WALKĘ! Mają już puszki, które rozwieźli po zaprzyjaźnionych miejscach w całym regionie. W sieci organizują aukcje, z których dochód przeznaczony będzie na leczenie. I planują już w następnym tygodniu zorganizować. - Chcemy, by 19, 20 i 21 października na trzech białostockich placach odbyły się koncerty i pokazy na rzecz Nastki - mówi Agnieszka Jackowska. Rozmawiają też z pubami, klubami, ośrodkami kultury. Chcą, by w pomaganie Nastce włączyło się jak najwięcej osób. Wiadomo - wtedy będzie większy efekt. Każdy może włączyć się do pomocy. A co będzie się działo? - Do piątku wszystko ustalimy. I damy znać! - zapewnia Agnieszka Jackowska.