Magicznej miejsca: rzecz o górskich Madonnach od Tatr po Babią Górę

Czytaj dalej
Fot. Fot. wiktorówki.dominikanie.pl
Marek Lubaś-Harny

Magicznej miejsca: rzecz o górskich Madonnach od Tatr po Babią Górę

Marek Lubaś-Harny

Wędrowcy wierzą, że obecność przy szlakach figurek Matki Boskiej chroni przed wypadkami. Najsłynniejsze sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr znajduje się na Wiktorówkach.

Krzyż na Giewoncie nie jest jedyny. W Tatrach i Beskidach, niekiedy w miejscach niespodziewanych, można znaleźć liczne kapliczki, krzyże, święte figury, które są nie tylko świadectwem wiary górali. To także pamiątki po odległych zdarzeniach, niekiedy ważnych, czasem niezwykłych i tajemniczych. Niektóre z nich mają długą i skomplikowaną historię. Powstałe z odruchu serca ludzi często prostych i nieuczonych, z biegiem lat obrastały legendą i coraz okazalszymi budowlami. Inne trwają przez dziesięciolecia w niezmienionej postaci. I chyba nie przypadkiem wiele z nich związanych jest z kultem Matki Boskiej.

Owieczki się odnajdą

Sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr w lesie na Wiktorówkach jest dobrze znane nie tylko miłośnikom wędrówek religijnych, ale i zwykłym turystom. Niedaleko stąd na Rusinową Polanę, która jest miejscem tłumnie odwiedzanym o każdej porze roku, a to z uwagi na rozciągający się z niej wspaniały widok na Tatry. Przez setki lat okoliczni górale wypasali tu stada owiec i krów, aż po utworzeniu Tatrzańskiego Parku Narodowego przegonił stąd baców któryś z jego pierwszych dyrektorów. Mimo zakazu aż do połowy lat 70. XX wieku pasał tu nielegalnie swoje stado baca nazwiskiem Jan Murzański.

Z tego samego rodu wywodziła się Marysia Murzańska, której w roku 1860 ukazała się w pobliskim lesie Matka Boska, co dało początek kultowi. Od zwykłego obrazka przybitego na świerku rozwijał się on stopniowo, aż w końcu zaowocował utworzeniem sanktuarium na Wiktorówkach. Dziś miejscem tym opiekują się ojcowie dominikanie.

Jak owo objawienie wyglądało naprawdę, dokładnie nie wiadomo, bo Marysia miała wówczas 14 lat i była niepiśmienna, więc o wszystkim wiadomo tylko z drugiej ręki. Całą tę historię spisał po latach ksiądz Szymon Kossakiewicz, który miał na Rusinowej jakąś współwłasność, a pasterzował u niego Wojciech Łukaszczyk z Murzasichla, zwany Kulawym. Ów Kulawy, kiedy opowiedział księdzu o widzeniu Marysi, miał już 80 lat. Sam też nie widział, tylko Marysia mu mówiła.

A było to ponoć tak: Pewnego dnia nadciągnęła nad Rusinową Polanę mgła, jak to często w Tatrach bywa, i owieczki się Marysi pogubiły. A że już wieczór się zbliżał, dziewczynka się przestraszyła i zawołała: „Matko Boska, gdzie moje owieczki?”. Na to ukazała się jej „piękna Pani” i powiedziała, żeby się Marysia nie martwiła, bo owieczki zaraz się znajdą, tylko niech Marysia za to pójdzie do górali i powie im, żeby nie grzeszyli tak bardzo, jak do tej pory. Owieczki rzeczywiście szybko się znalazły, a mała góralka ze wszystkiego zwierzyła się Łukaszczykowi, który właśnie palił ognisko przy szałasie.

Ojciec Józef Puciłowski, dominikanin, a przy tym ceniony historyk Kościoła i publicysta napisał kiedyś, że wierzyć w to koniecznie nie trzeba, bo Kościół nie domaga się wiary w prywatne objawienia, a tylko zezwala na oddawanie czci Matce Boskiej w miejscach, gdzie miały one miejsce rzeczywiście, bądź w wyobraźni. Także na Wiktorówkach, niezależnie od tego, czy „piękna Pani” naprawdę się Marysi Murzańskiej ukazała, czy dziewczynce tylko się zdawało. A jeśli jest w tym coś niezwykłego, to przede wszystkim fakt, że Marysi daleko było do świętości. Poszła pracować do karczmy w Białce Tatrzańskiej, potem urodziła nieślubne dziecko i niedługo później zmarła. Mimo to Wiktorówki właśnie za jej sprawą stały się miejscem kultu Matki Boskiej. Bo, jak tłumaczył ojciec Puciłowski: „Maria Murzańska nie pasuje do pobożnych schematów, ale jest bliska człowiekowi codzienności: jakże często mającemu pogmatwane życie, a przecież chcącemu być wiernym Bogu”.

Matka Boża Skalna

Na jednym z portali turystycznych można znaleźć opis rodzinnej wycieczki na Zawrat. W pewnym momencie autorka relacji wyznaje:

„Stają przed oczami wszystkie zasłyszane i wyczytane relacje o wypadkach górskich. Zwłaszcza gdy któreś z nas, usiłując udawać pająka chodzącego po ścianie, na chwilę traci grunt pod nogami i zawisa, trzymając się rękoma łańcucha.

W pewnym momencie przypomina mi się, że przecież na Zawracie jest kapliczka Matki Bożej. Na skale należącej już do Świnicy, widoczna jedynie przez krótki czas pokonywania ostatniego odcinka do wyłaniającej się w ostatniej chwili przełęczy.

Od tej chwili jestem spokojna. Matka Boża wybrała sobie to miejsce i tu zamieszkała. Stąd czuwa nad wędrowcami. Czuwa nade mną i nad moimi dziećmi. O wiele lepiej, niż ja mogłabym to zrobić. Jej troska jest o wiele większa od mojej, Jej modlitwa o wiele skuteczniejsza. Jestem bezpieczna i jestem szczęśliwa. Jeśli Ona jest gotowa nas chronić, nie muszę się lękać.

Więc z napiętymi mięśniami, ale lekko na duszy, pokonujemy ten ostatni odcinek pod górę i potem długą drogę w dół. Wdzięczność jest większa od zmęczenia, dygotania nóg i zimna. (…) Patrzę na dzieci całe i zdrowe, z rumianymi policzkami i błyszczącymi oczyma. Oto kolejny dzień podarowany nam od Boga i kolejny prezent czułej miłości Bożej Matki.”

No cóż… Jeśli Matka Boża Zawratowa pomoże komuś bezpiecznie pokonać przełęcz, to dobrze, że przed laty umieścili jej figurę w skale Zawratowej Turni (nie Świnicy!) dwaj ludzie bardzo dla Tatr zasłużeni, a mianowicie ksiądz Walenty Gadowski i legendarny Klimek Bachleda. Tego drugiego, sławnego przewodnika i bohaterskiego ratownika, który jako pierwszy spośród toprowców poniósł śmierć w akcji, przedstawiać bliżej chyba nie trzeba.

Co do zasług księdza Gadowskiego, to przede wszystkim dzięki jego uporowi została wytyczona i przystosowana do ruchu turystycznego Orla Perć. Zdołał do tego pomysłu przekonać licznych oponentów, nawet takich, którzy twierdzili, że jest to zadanie niewykonalne. Bronił także samej nazwy, której niektórzy zarzucali, że jest „kabotyńska”: „Orły nie robią perci, to prawda, ale gdzież właściwsze dla nich miejsce wytchnienia, jak nie na szczytach i graniach skał niebotycznych? Najlepszym dowodem, że nazwa ta odpowiada duchowi języka polskiego i trafia w sedno rzeczy, jest fakt, że przyjęła się powszechnie i szeroko.”

Nie zważając na swój stan duchowny sam malował znaki i pomagał w mocowaniu łańcuchów. Zaś figurę Matki Boskiej wspólnie z Klimkiem Bachledą umocował obok najpopularniejszego dojścia do Orlej Perci w czerwcu 1904 roku, ponoć dla uczczenia 50. rocznicy papieskiego dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny.

Królowe górskich szczytów

Figurę Matki Boskiej w skalnej grocie znajdziemy też z dala od Tatr, pod wierzchołkiem Babiej Góry. Ponoć już pod koniec XIX wieku istniała w tym miejscu kapliczka w szczelinie skalnej, ale czy była ona poświęcona Matce Boskiej, czy innej świętej postaci, nie wiadomo. Miejscowi przypominają, że ongiś biegł tamtędy szlak zbójnicki, a później przemytniczy. I snują przypuszczenia, że być może w tym miejscu ktoś zginął, albo na odwrót, doznał cudownego ocalenia.

Z kolei niedługo przed I wojną światową pionier babiogórskiej turystyki i twórca schroniska na Markowych Szczawinach Hugo Zapałowicz wpadł na pomysł postawienia na szczycie Babiej Góry wielkiej figury Matki Boskiej. Zbierał nawet na ten cel fundusze. Starania te raz na zawsze przerwał wybuch wojny.

Dopiero latem roku 1984 obecną figurkę autorstwa krakowskiego rzeźbiarza Jerzego Langmana umieścili w skałach pod szczytem ratownicy Babiogórskiej Grupy GOPR. Jak podaje uczestnik tego zdarzenia ksiądz Maciej Ostrowski, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, a jednocześnie ratownik GOPR-u, autor rzeźby miał swój prywatny powód, aby ją właśnie dla tego miejsca stworzyć.

Sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr na Wiktorówkach jest celem pielgrzymek nie tylko górali

Otóż w nocy z 14 na 15 lutego 1935 roku miał on przeżyć na stoku Babiej Góry cudowne ocalenie. Tej samej nocy w masywie zamarzło czworo uczestników narciarskiego rajdu YMCA, co było największą tragedią w dziejach babiogórskiej turystyki.

Grota z figurką jest dziś nazywana Kapliczką Matki Bożej Królowej Babiej Góry. Przywodzi to na myśl oddaloną od tego miejsca o jakieś 50 kilometrów w linii prostej Kaplicę Matki Bożej Królowej Gorców na Polanie Rusnakowej pod Turbaczem, przy żółtym szlaku z Nowego Targu. Ta to ma dopiero historię! Może nie tak długą jak poprzednie, jeśli policzyć w latach, ale obfitującą w symboliczne wydarzenia.

Przed laty stała tu tylko skromna kapliczka zwana Partyzancką, albo Matki Boskiej Leśnej. Jak wiadomo, w latach wojny działały w Gorcach grupy zbrojne różnych orientacji politycznych. Można się domyślać, że kapliczka była poświęcona nie tym partyzantom, którzy byli najbardziej hołubieni w czasach Polski Ludowej. Dziś jedni twierdzą, że postawiono ją dla upamiętnienia 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK, inni że oddziału Ognia.

Z tego też powodu była kilkakrotnie dewastowana przez „nieznanych sprawców”, ale za każdym razem „niewidzialna ręka” okolicznych mieszkańców przywracała ją do istnienia.

Inicjatorem budowy obecnej kaplicy był, jak niesie wieść gminna, miejscowy gospodarz Czesław Pajerski, który w roku 1979, z okazji zapowiadanej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny postanowił wznieść tutaj dla Ojca Świętego „gazdówkę”. Inwestycja została zgłoszona władzom jako szopa dla owiec, jednak projekt przewidywał budynek na planie krzyża Virtuti Militari. Krążyły wieści, że został on postawiony w jedną noc, ale to tylko legenda.

Wielu pamięta rozwiane siwe włosy i brodę księdza Kazimierza Krakowczyka, który opiekował się kaplicą przez wiele lat, a przez kilka miesięcy każdego roku mieszkał w przeniesionej na polanę specjalnie dla niego chacie, bez prądu i bieżącej wody.

Słynne były Msze Ludzi Gór, które na Polanie Rusnakowej odprawiał ksiądz Józef Tischner, a także kazania, które tu głosił w stanie wojennym i później, dopóki mógł. Niektóre z nich ściągały pod Turbacz tysięczne tłumy. a

Marek Lubaś-Harny

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.