Magiczne słowo „referendum” słychać coraz częściej. Gdzie padło tym razem?
Ostatnie wybory samorządowe zmieniły władzę w wielu gminach. Nie wszystkim jednak taka zmiana przypadła do gustu. Wschowa jest kolejnym samorządem, nad którym ciąży widmo referendum.
- Za chwilę się wyda czym wniosek pana Stasiaka jest powodowany. Czy chodzi o dobro klubu, czy o politykę - tak inicjatywę referendalną, mającą na celu odwołanie władz gminy, komentuje Dariusz Przybylski ze wschowskiego ratusza. Wspomniany przez niego Tomasz Stasiak, to były już prezes Wschowskiego Uczniowskiego Klubu Sportowego Korona.
- Jest demokracja, dzisiaj wniosek referendalny może złożyć zaledwie pięć osób. Druga sprawa, że składają to osoby związane z Koroną. Jeżeli powodem będą wątpliwości klubu, to problem wydaje się zbyt błahy, tym bardziej, że ze strony ratusza dalsze wsparcie dla klubu będzie - mówi D. Przybylski. - Nie wiem czy nie ma w tym bardzo dużego wydźwięku emocjonalnego - dodaje.
Były prezes Korony przekonuje, że zawirowania z klubem były tylko kroplą, która przelała czarę goryczy.
- To spowodowało, że te wszystkie nieprawidłowości, które do tej pory były w urzędzie, trzeba zweryfikować. Coraz bardziej okazuje się, że mamy do czynienia z osobami niekompetentnymi, nie mającymi pojęcia o tym, jak pracuje samorząd - mówi T. Stasiak. - Na dziś mogę śmiało powiedzieć, że udało się połączyć wszystkie środowiska opozycyjne, które nie rozmawiały ze sobą przez lata - podkreśla.
T. Stasiak nie chce jednak określać władz gminy mianem wspólnego wroga. - Wyników wyborów nie mogę przecież kwestionować. Ale to są osoby, które szły z hasłami, że chcą zmieniać Wschowę na lepsze, a okazało się, że były to tylko górnolotne słowa, bo rzeczywistość pokazuje co innego - komentuje. Teraz zwolennicy referendum muszą zebrać pod swoją inicjatywą przynajmniej 1,8 tys. podpisów.
Swoje podpisy zebrali już przeciwnicy burmistrz Danuty Wojtasik, rządzącej od niedawna w gminie Nowe Miasteczko.
Okazuje się jednak, że pomimo wysiłków opozycji, do referendum może nie dość. Komisarz wyborczy sprawdza właśnie, czy mieszkańcy zostali poinformowani o całej inicjatywnie w prawidłowy sposób, czyli za pomocą obwieszczeń. - Informacja powinna być ogłoszona tak, jak mówi ustawa. To, że ludzie wiedzieli o wszystkim z mediów nie ma tu znaczenia - mówi Stanisław Blonkowski, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Zielonej Górze. - Obwieszczenie powinno zawierać przedmiot referendum, pytania, uzasadnienie - wylicza. Komisarz wyborczy ma czas na podjęcie decyzji do 12 marca, ale jest szansa, że będzie to jeszcze w tym tygodniu. Oczywiście my nie skupiamy się na warstwie merytorycznej, tylko sprawdzamy, czy takie obwieszczenia faktycznie były - dodaje.
Warto przypomnieć, że trzy lata temu, właśnie w drodze referendum, mieszkańcy Żagania odwołali burmistrza Sławomira Kowala, któremu zarzucano m.in. niejasności związane ze sprzedażą strefy przemysłowej, roszczeniową postawę wobec własnej pensji czy zarządzanie miastem, jak prywatnym folwarkiem.
Jeszcze wcześniej, bo w 2009 roku, w Brodach, odbyło się referendum w sprawie budowy kopalni.
Mieszkańcy jasno wyrazili swój sprzeciw wobec inwestycji. Dwa lata temu również w Brodach grupa mieszkańców chciała odwołać radę gminy i jej przewodniczącego. Tłem całego zamieszania również była kopalnia. Inicjatorzy referendum twierdzili, że niektórzy radni, w tym przewodniczący popierając budowę kopalni działają przeciw społeczeństwu. Wynik mocno zaskoczył, bo ani rady, ani jej szefa nie odwołano.
Z kolei dziś gorąco jest w gminie Jasień, gdzie już zbierane są podpisy pod odwołaniem burmistrza. Ma on zapłacić stanowiskiem za zamieszanie wokół reorganizacji szkół w Wicinie i Golinie.