Maciej Gajos: Nie ma wymówek, trzeba dawać z siebie sto procent [ROZMOWA]
- Jesteśmy w trudnym momencie, chcieliśmy wygrać z Zagłębiem za wszelką cenę, lecz mamy tylko jeden punkt. Niestety, odpadliśmy i z Pucharu Polski, i z Ligi Europy, została nam tylko liga. Teraz jedziemy do Niecieczy i trzeba walczyć o kolejne punkty - mówi Maciej Gajos, pomocnik Lecha Poznań.
Po meczu z Zagłębiem pozostał pewien niedosyt, bo można było pokonać lidera, natomiast już tak na chłodno trzeba przyznać, że remis to wynik sprawiedliwy.
Piłka nie jest sprawiedliwa, różnie mecze się układają i nieraz kończą wynikami, więc w ten sposób nie można o tym myśleć. Jestem zły, bo to był ciężki mecz, a mimo wszystko to my wyszliśmy na prowadzenie, mieliśmy możliwość wygrać, a niestety w końcówce straciliśmy bramkę.
Chyba niepotrzebnie oddaliście inicjatywę rywalom, którzy zepchnęli was do obrony, popełniliście błąd i punkty uciekły.
To prawda, rywale próbowali w końcówce wrzucać piłkę z bocznych sektorów w nasze pole karne, trudno im było stworzyć sobie bardziej klarowną okazję. Niestety, dosłownie na moment przysnęliśmy i przeciwnik to wykorzystał.
Wszyscy liczyli, że po ostatnich niepowodzeniach, odbijecie się w lidze, natomiast znów zabrakło zwycięstwa. Czy ten remis was jeszcze bardziej dołuje, czy jednak dał jakąkolwiek nadzieję?
Jesteśmy w trudnym momencie, chcieliśmy wygrać za wszelką cenę, lecz mamy tylko jeden punkt. Niestety, odpadliśmy i z Pucharu Polski, i z Ligi Europy, została nam tylko liga. Teraz jedziemy do Niecieczy i trzeba walczyć o kolejne punkty.
Dotychczas graliście co trzy dni, teraz już meczów tak dużo nie będzie. Pomoże to lepiej przygotować się do kolejnych spotkań i osiągać lepsze rezultaty?
Trudno powiedzieć, piłkarze wolą grać co trzy dni – w rytmie: mecz, regeneracja i znowu mecz. Teraz będzie inaczej. Jest wielu zawodników, a każdy chce grać, każdy walczy o swoje: o osiemnastkę czy wyjściową jedenastkę. Wcześniej była większa rotacja, teraz jej może nie być – myślę jednak, że wszyscy jesteśmy profesjonalistami i zdajemy sobie sprawę, że na każdej pozycji jest po dwóch, trzech graczy. Nie sądzę, by mogło to być przyczyną jakichkolwiek niesnasek w drużynie. Trzeba robić swoje na treningach, by przekonać trenera do swoich umiejętności.
Ten ostatni tydzień to najtrudniejszy czas, odkąd jest pan w Lechu?
Na pewno nie był to przyjemny tydzień, wręcz trudny, lecz nie tylko dla mnie a dla nas wszystkich. Jest duży niedosyt po odpadnięciu z Ligi Europy, mogliśmy już na wyjeździe wygrać, a potem po 40 sekundach musieliśmy już gonić wynik. Rewanż z Utrechtem to był jeden z naszych najlepszych spotkań, odkąd tu jestem, ale niestety się nie udało.
Nie chcę powiedzieć, że to może być smutna jesień, lecz na pewno trudna – wygrywać wręcz trzeba, bo wymówek już nie będzie.
Nigdy nie ma wymówek. Mamy wielu piłkarzy, każdy zdaje sobie sprawę, że jest w Lechu, dużym klubie i musi dawać z siebie sto procent.
Zobacz też: Trenerzy po meczu Lech - Zagłębie