Ma być słodko i tradycyjnie
Każdy jest w stanie sam przygotować pączki. Jak to zrobić? Na co zwrócić szczególną uwagę? O przygotowaniach do tłustego czwartku rozmawiamy z Katarzyną Siudą i Agnieszką Maciejowicz z Cukier Projekt.
Nie każdy ma zdolności cukiernika, ale podobno pączki nie są na tyle wymagające i nawet amator jest w stanie je przygotować. Na co zwrócić szczególną uwagę?
Po pierwsze, musimy zadbać o to, aby w pomieszczeniu było ciepło. Nie może być żadnych przeciągów. Odpowiednia temperatura to podstawa, aby ciasto nam spokojnie rosło. Jak jest za zimno, to trwa to po prostu dłużej. My mamy nauczkę. Jakiś czas temu pączki nas po prostu pokonały. Nie zwróciłyśmy uwagi na to, że może być im za zimno i... nie wyszło tak, jak chciałyśmy. Aby pączki były bardziej puszyste, to najlepiej użyć do ciasta mąki pszennej - tortowej. Jeśli nie chcemy, aby chłonęły podczas smażenia tłuszcz, sprawdzonym sposobem jest po prostu dolanie odrobiny spirytusu lub wódki. Oczywiście, jeśli jesteśmy w stanie kontrolować i mierzyć temperaturę tłuszczu, to unikniemy takiej sytuacji. Potrzebujemy wtedy dobrego termometru cukierniczego.
A jak powinno wyglądać nasze ciasto?
Musi być ono dosyć luźne. Nie za twarde i takie błyszczące. Pamiętajmy również o tym, aby się nie spieszyć. Ciasto drożdżowe jest kapryśne. Nie możemy go popędzać. Oczywiście kontrolujemy jego stan, by nie za bardzo wyrosło. Ale wszystko na spokojnie. Pączkowe ciasto nie lubi pośpiechu. Może to śmiesznie zabrzmi, ale tak właśnie jest. Gdy już nam wyrośnie i zabierzemy się za jego rozwałkowywanie, to blat najlepiej lekko posmarować olejem i posypać delikatnie mąką, ale nie za dużo, bo wtedy ciasto zrobi się twarde.
Do ciasta potrzebne są głównie żółtka. Aby nie zmarnować białek, przygotujmy z nich bezy
Co ze smażeniem. Czego najlepiej używać?
Najlepiej smakują, jak są smażone na smalcu. Są wtedy kruche i takie delikatne. Można też smażyć na „plancie”, tłuszczu, który jest bezzapachowy. My jednak trzymamy się tradycyjnych zasad, bo mamy pewność, że pączki smakują wtedy naprawdę wybornie. Nie żałujmy też tłuszczu. Pączki mają być w nim zanurzone i swobodnie pływać, nie dotykać dna.
Nadziewamy je przed, czy po smażeniu?
Gdy skusimy się na nadziewanie pączków przed smażeniem, to musimy liczyć się z tym, że to już wyższa szkoła jazdy. Trzeba mocno zlepić pączki, jednak to dalej nie daje nam gwarancji, że masa nie wypłynie podczas smażenia. A mało tego, może się tak zdarzyć, że wokół nadzienia może wyjść zakalec. Najbezpieczniej z nadziewaniem poczekać na sam koniec. Tuż po smażeniu, jak jeszcze są ciepłe. Wtedy pączki są podatniejsze. Jak ostygną, to fizycznie trudniej je nabić. Do nadziewania najlepiej używać po prostu worka cukierniczego ze specjalną końcówką.
Pączki lubią każde nadzienie?
Podstawą jest gęstość nadzienia. Ważne jest, aby nie wypływało. Czyli tak naprawdę nadziewać możemy je wszystkim, na co mamy ochotę. My pozostajemy przy tradycyjnych smakach, czyli nadziewamy marmoladą i konfiturą różaną. Można dodać do pączków masę serową, makową czy na przykład masę czekoladową.
Podobnie jest z ich dekoracją? Tutaj chyba także mamy pole do popisu.
Owszem. Oczywiście podstawą zazwyczaj jest klasyczny lukier czy cukier puder. Ale możemy się bawić. Posypać pączki płatkami migdałów, pokruszonymi orzechami. Do lukru (czyli cukru z wodą) dodać sok z cytryny czy pomarańczy, aby był bardziej orzeźwiający. Sprawdzą się również różnego rodzaju kolorowe posypki i czekolada.
Jakbyśmy chcieli zaszaleć i zrobić coś całkowicie innego niż tradycyjne pączki i faworki...
Modne są ostatnio donaty, czyli takie pączki z dziurką. Coraz częściej przygotowywane są także pączki z batatów. Można się oczywiście pobawić w inne słodycze. Zrobić na przykład babeczkę i ozdobić ją małym pączusiem, ale to nie to samo. My bardziej obstawiamy przy tradycji, czyli chrusty i pączki. W ten dzień chodzi o to, aby w naszym jadłospisie pojawiło się coś słodkiego, smażonego na głębokim tłuszczu. Są to ostatki, więc trzeba zaszaleć. Widzimy też, co jest zamawiane. Najczęściej to pączki z różaną konfiturą.