Lustracja w Polsce. Było kilka podejść

Czytaj dalej
Fot. Fernando Llano
Maciej Dejamaciej.deja@polskapress.pl

Lustracja w Polsce. Było kilka podejść

Maciej Dejamaciej.deja@polskapress.pl

Przy okazji ujawnienia teczki personalnej Lecha Wałęsy jak bumerang wracają głosy sugerujące, że Polska nie przeprowadziła rzetelnej lustracji.

Zdaniem wielu środowisk i historyków rzetelne działania lustracyjne w Polsce nie zostały przeprowadzone. Próby jednak podejmowano. Tuż po wyborach czerwcowych ówczesny szef SB gen. Henryk Dankowski wydał rozkaz sporządzenia listy posłów i senatorów będących tajnymi współpracownikami. Po opracowaniu tzw. listy Dankowskiego ogromna część akt bezpieki została spalona.

Trzy lata później Janusz Korwin-Mikke nieoczekiwanie zgłosił w Sejmie projekt uchwały, która zobowiązywała szefa MSW do ujawnienia nazwisk osób publicznych będących tajnymi współpracownikami UB i SB. Wobec nieobecności na sali wielu posłów koalicji została przyjęta w tym samym dniu, a po tygodniu, korzystając z listy Dankowskiego, ówczesny minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz dostarczył zalakowane teczki z nazwiskami Konwentowi Seniorów. Na liście znajdowały się 64 nazwiska, w tym ośmiu członków rządu. Dodatkowo w ewidencji służb znajdowały się dowody na współpracę prezydenta Lecha Wałęsy i ówczesnego marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego. Rozpętała się polityczna burza, w efekcie której przeciwnicy lustracji kwestionowali wiarygodność listy.

Jak mówił niedawno w udzielonym stacji TVP Info wywiadzie wiceszef MSZ Jan Dziedziczak, rząd ówczesnego premiera Jana Olszewskiego upadł właśnie dlatego, że chciał przeprowadzić lustrację. Jeszcze tego samego dnia, kiedy Antoni Macierewicz dostarczył do Sejmu listę agentów, prezydent wnioskował o natychmiastową dymisję Olszewskiego, co dokonało się kwadrans przed pierwszą w nocy (znanej jako noc teczek). - Naród powinien wiedzieć, że właśnie w chwili, kiedy możemy oderwać się ostatecznie od komunistycznych powiązań, odwołuje się rząd - mówił premier w nocnym orędziu.

Kolejne próby lustracji zostały podjęte po dojściu do władzy koalicji AWS-UW, a uchwalona w kwietniu 1997 r. ustawa nakazywała osobom pełniącym najważniejsze funkcje publiczne podpisanie oświadczeń lustracyjnych. Ich wiarygodność rozstrzygał Sąd Lustracyjny. Również te działania pozostawiły ogromny niedosyt - status pokrzywdzonego można było uzyskać na podstawie analizy niekompletnych akt, a niewinność dowieść już wtedy, kiedy w teczce dokumentującej współpracę brakowało własnoręcznego podpisu. W celu archiwizacji i dysponowania aktami powołano IPN.

W 2006 r. ustawę lustracyjną poszerzono o inne osoby pełniące funkcje publiczne, a także zmieniono definicję tego, co uważa się za współpracę z organami bezpieczeństwa. Po prezydenckiej nowelizacji ustawa została uznana za częściowo niekonstytucyjną w 2007 r., co pozostawia kwestię lustracji w Polsce wciąż otwartą.

Maciej Deja

Maciej Dejamaciej.deja@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.